2 lutego 2014

Dresowa sukienka wg projektu Papavero

Wszyscy szyją z dzianin dresowych - szyję i ja! Trzeba przyznać, że zaraźliwa jest ta choroba ;)


Napaliłam się na papaverową sukienkę z reglanowymi rękawami jak szczerbaty na suchary, gdy tylko ją zobaczyłam. W tekstylnym wyhaczyłam resztkę puchatej dzianiny w pięknym kremowo-melanżowym odcieniu (swoją drogą tania nie była) i postanowiłam pójść na żywioł z szyciem. Zaufałam Papavero - nie dodałam ani jednego centymetra dodatkowego zapasu na szwy. Efekt jest taki, że sukienka przylega, nawet bardzo ale mnie się podoba. A jak Mężulowi się podoba... ho ho ho...



Dzianina ta ma to do siebie, że jest niezwykle rozciągliwa... wszystko jednak ma swoje granice czyli ani kilograma więcej bo szwy postrzelają ;)


Poza tym już tyle osób szyło tę sukienkę, że chyba wszystko o niej zostało powiedziane i napisane. Od siebie tylko dodam, że moim zdaniem należą się Papavero wielkie brawa za wyjątkowo udany wykrój. Można szyć niemal w ciemno (choć i tak radzę na wszelki wypadek przemierzyć).
Niczego nie zmieniałam, zrezygnowałam jedynie z kieszonek i teraz sukienka wygląda całkiem elegancko.


Rękawy reglanowe noszą się świetnie - nic nie ciągnie, nic się nie marszczy, pięknie się układają i są super wygodne. Zdecydowanie lepsze niż te proponowane przez Burdę.


Dekolt u mnie zwykły, na ręcznym podwinięciu gdyż moja dzianina się nie wywija. Ale to nic, będę szyć drugą taką samą sukienkę tylko tym razem z kieszeniami i może tamta wywinie się tak pięknie jak na zdjęciach Papavero :)

O i pokażę Wam jakie poszewki uszyłam z zasłon z lumpeksu:
(to oczywiście głupi pretekst żeby pokazać Staśka ;)    )

5 miesięcy i 11 dni


Pozdrawiam!
Sus

15 stycznia 2014

Trzeba mieć fantazję

Pamiętacie reklamę, w której starsze małżeństwo podjeżdża na stację benzynową zatankować swoją rakietę po czym z samochodu obok wyskakuje grupka młodzieniaszków i zaczyna skakać, bujać i trząść autem owego małżeństwa doprowadzając starszą panią niemal do ataku serca? Po czym następuje dialog:
- trzeba mieć fantazję DZIADKUUUUU!
Na to dziadek wciska gaz do dechy i wjeżdża swoją rakietą w tył auta nadpobudliwych młodzieńców i mówi:
- trzeba mieć FANTAZJĘ i PIENIĄDZE synku :]


Patrząc na sukienkę, którą uszyłam muszę stwierdzić, że fantazja nieco mnie poniosła ;) Nie wiem co mnie podkusiło aby z tej uroczej dzianiny w gwiazdki popełnić coś takiego?! Wszak latka lecą do przodu a nie do tyłu... a tu coś takiego!


Pierwotnie miała to być bluzka-nietoperz. Bardzo łatwa i prosta w szyciu. Ostatecznie przedłużyłam ją do mini sukienki. Pierwotnie lamówka miała być czerwona ale ostatecznie postawiłam na czerń z dwóch względów:
- żałoby
i
-  dodania sukience powagi
Mimo wszystko i tak jest za słodko. Ale co tam, w końcu sukienka-podomowa, nie zamierzam pokazywać się w niej szerszemu gronu odbiorców.
Poza tym właściwym i słusznym jest niepokazywanie się Ślubnemu i dziecku w rozciągniętym dresie - wszak należy od najmłodszych lat rozbudzać poczucie piękna i estetyki (bla bla bla). Z drugiej strony luźny krój daje dużą swobodę ruchów tak potrzebną w opiece nad małym człowiekiem.


Swoją drogą ostatnio wypominałam Mężowi, że w domu mamy wieczny bałagan, że dwoje dorosłych ludzi a ciuchy nigdy nie mogą być poukładane, że mi wstyd gdy ktoś nieoczekiwanie do nas wpada z wizytą, że Stasik mały i takiego bałaganu nie narobi jak my dorośli itd. a on do mnie:
- no to weź i sprzątnij tę piżamę
Hę? Jaką piżamę??!! To moja sukienka w gwiazdki ;)


Pozdrawiam!
Sus

PS. Oczywiście Stasik (dopiero co wybudzony ze snu) na pamiątkę musi być :]

4 miesiące i 24 dni

19 grudnia 2013

Autka trzy

Autka trzy uszyły się już jakiś czas temu. Grzecznie leżały zapakowane w folię ochronną i czekały na wypchanie się ;) A wypchane są antyalergicznym wkładem silikonowym bo są przeznaczone dla najmłodszych dzieciaczków.


Autka z serii GARBUS i DUŻY FIAT są moim pomysłem na czas ząbkowania. Mięciutkie, milutkie i kolorowe. Uszyte z bawełny, miękkiego polaru i sztruksu. Pobudzają wyobraźnię i zmysł wzroku.


Stasiowi już dokuczają swędzące dziąsła ale póki co jest jeszcze ciut za mały i nie wykazuje zainteresowania takim szmacianym gryzakiem. Zdecydowanie woli zwykły plastikowy gryzak lub żyrafkę Sophie. Ale dla niego autko już się szyje, myślę, że jeszcze miesiąc i młodzian polubi wszywki i tasiemki.


Gdyby ktoś miał ochotę kupić autko swojemu (lub nie swojemu) dziecięciu to zapraszam - koszt: 35 zł + przesyłka (8 zł).


Pozdrawiam!
Sus

10 grudnia 2013

Dziękuję

Dziękuję za Wasze modlitwy, słowa wsparcia i pociechy, trzymane kciuki. Dziękuję, że mimo dzielącej nas odległości mogłam poczuć Waszą obecność. Długo zastanawiałam się czy pisać o tym na blogu - wszak mój blog może nie jest lekki, łatwy i przyjemny ale traktuje o zupełnie przyziemnych sprawach. Z drugiej strony otrzymałam od Was tak ogromne wsparcie, że jednak postanowiłam wyjaśnić poprzedni wpis. Wiecie, jednak trzeba będzie to życie na nowo układać.

Mama odeszła do Pana. Nie lubię słowa umarła bo to tak jakby wpadła w pustkę a przecież po drugiej stronie nie ma pustki tylko jest ŻYCIE. Jak mówi św. Paweł: nasze życie zmienia się ale się nie kończy. Mamusia przegrała walkę z ciężką chorobą. Miała zaledwie 59 lat, w lutym mieliśmy hucznie świętować jej 60-te urodziny. Trudno pojąć, że człowiek pełen energii, wigoru i radości życia znika w ciągu 1,5 miesiąca.

Tak sobie teraz myślę, że mam świętą w niebie. Nie piszę tego aby  pocieszyć samą siebie (bo to strasznie boli i nic nie jest w stanie mnie pocieszyć) ale dlatego, że zaraz po śmierci Mamy poczułam radość w sercu. Nie potrafię tego swoim małym rozumkiem ogarnąć mimo, że przez 5 lat studiowałam teologię. Być może dała mi znać: "nie martw się o mnie, jestem szczęśliwa".
Mama w chorobie bardzo cierpiała. Cierpiała a zarazem była niezwykle cicha i cierpliwa. Nigdy się nie skarżyła, nie miała też pretensji do Pana Boga choć wiem, że chciała żyć. Wiedziała, że umiera. Walczyła z czerniakiem złośliwym, który w ostatniej fazie zaatakował mózg. Przykro było patrzeć na osobę tak bliską sercu, tracącą świadomość, nie mogącą rozpoznać swojego wnuczka, na którego czekała i z narodzin którego tak bardzo się cieszyła. Tydzień przed śmiercią miała krótki przebłysk świadomości - pogłaskała Stasia po główce. Tak się cieszyłam! A potem było coraz gorzej i gorzej i gorzej aż do... Wierzę, że Staś ma teraz zapewnioną najlepszą opiekę prosto z nieba. Wszyscy mamy.
Mama umarła w domu otoczona bliskimi. Umarła tak cichutko i spokojnie, że nie zauważyliśmy kiedy nastąpił moment przejścia. Jakby ktoś zdmuchnął płomyczek świecy. Ale to dobrze bo te wcześniejsze dni były straszne.

Bardzo liczyłam na cud. Wszyscy liczyliśmy, właściwie to żyliśmy tylko tą myślą. Mama na niego zasługiwała ale widać, Pan Bóg miał inny plan. Wielkim pocieszeniem dla mnie jest cytat z Księgi Mądrości:
Sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. (...) Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości. A ludzie patrzyli i nie pojmowali, ani sobie tego nie wzięli do serca, że łaska i miłosierdzie nad Jego wybranymi i nad świętymi Jego opatrzność.

Jeszcze czuję delikatny uścisk jej dłoni, widzę błękit Jej oczu, słaby uśmiech i kurze łapki pod oczami gdy się śmiała.
Mamcia będzie tutaj ze mną na blogu. W końcu wiele razy doradzała mi w kwestii szycia. Poza tym to Ona zainteresowała mnie krawiectwem bo sama uwielbiała się stroić. Była bardzo elegancką kobietą.


Niebawem moje 30-te urodziny. Chciałam świętować z rodziną i znajomymi ale teraz marzę tylko o ciszy i spokoju. Bez Mamy nie ma sensu żadne świętowanie więc chyba spędzimy ten dzień w trójkę.
Przez najbliższy rok moim kolorem przewodnim będzie czerń. Nie przepadam za nią więc pewnie będę ją łączyć z innymi kolorami. A Mamę na ostatnią drogę ubrałam w malinowo-srebrną sukienkę, którą miała na naszym ślubie. I wyglądała przepięknie, jak księżniczka.

Z tego miejsca szczególne słowa podziękowania kieruję do mojej Teściowej, która na bloga zagląda. Przez czas choroby Mamy przyjeżdżała i zajmowała się Stasiem. Dzięki temu mogłam jeździć do Mamci do szpitala nawet dwa razy w ciągu dnia a gdy wróciła do domu - zaglądać do niej, podawać lekarstwa i tak zwyczajnie pobyć z Nią. Mimo, że kolana i krzyże wysiadają Ewcia zawsze chętnie opiekowała się Stasiem a ja byłam spokojna o własne dziecko. Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję!

Na sam koniec przytoczę słowa piosenki zespołu RAZ DWA TRZY "Już":

Już nie powiesz "dobrych snów"
Twych słów
W niebie nie potrzeba już

Bądź dniem, nocą przy mnie bądź
Jak duch
Jak czarodziej dobrych snów

Czas niech płynie poprzez nas
Kto zgasł
Temu niepotrzebny czas

Głos twój ciepły ucichł głos
Już noc
Niebu niepotrzebna noc

Łzy niech płyną wyschną łzy
Więc wiesz
W niebie nie potrzeba łez

Jeśli spotkasz tych
Których znałeś idź
Mieni się wśród gwiazd
Obietnicy blask

Graj aniele ciszy graj
Twych strun
Niechaj dotknie smutek mój

Weź na drogę dobrych chwil
Kto wie
Co tam w niebie dadzą ci

Jeśli spotkasz tych
Których znałeś idź
Mieni się wśród gwiazd
Obietnicy blask

Próg przekroczyć nieba próg
Byś mógł
Pukaj aż uchylą wrót

Śpij
O wschodzie słońce drży
To nic
Już nadchodzi chłodny świt 

Nic dodać, nic ująć.

Pozdrawiam:
Sus

25 listopada 2013

Przepraszam

Przepraszam,  że nie odpisuję na Wasze e-maile i privy na Facebooku. Nie mam siły, weny i czasu. Nie wgłębiając się w temat - znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej sytuacji. Kto wie o co chodzi ten wie i niech tak zostanie. Nie wiem co się wydarzy w przyszłości ale kto wierzący niech się pomodli o cud. Bardzo o to proszę. Tylko cud może uratować życie bliskiej mi Osoby. 

Na szczęście (odpukać w niemalowane) ze Stasiem wszystko dobrze. Rośnie, rozwija się i jest co dzień fajniejszy (popatrzcie na zdjęcia). I ma najpiękniejszy uśmiech pod słońcem... A jakie ma długie rzęsy ahhhh... To chyba po mnie. Jak ten czas leci, malec rozpoczął już 4 miesiąc swojego życia.



Z nieskrywaną zazdrością podziwiam Wasze krawieckie projekty. Szyjecie bardzo dużo i jest na co popatrzeć. Przepraszam, że nie komentuję. Żal mi serce ściska, bo sama nie mam czasu na szycie choć... choć może kiedyś...? Wiecie jak to lubiłam, żyłam szyciem, rozwijałam skrzydła szyjąc, zapominałam o problemach.
Póki co uszyłam Stasiowi jedną jedyną rzecz: porteczki z serduchami. To było jeszcze wtedy gdy było dobrze. Już z nich wyrósł. Zostawię je na pamiątkę.



Zabrzmi to dziwnie ale zauważyłam, że po pewnym czasie można oswoić tę nieznośną rację bytu, w jakimś sensie do niej przywyknąć ale nie zaakceptować - póki jest jaka jest bo gdy się zmieni to trzeba będzie życie na nowo układać. Dla Stasia, dla Męża, dla siebie. Niczego nie planuję bo człowiek coś tam sobie myśli a Pan Bóg i tak zrobi po swojemu.
Dlatego nie wiem kiedy znów zacznie działać eTasiemka.net. Nie mogę tego przewidzieć ale wiem jedno - wrócę do tego bo to dawało mi radość i spełnienie.

Raz jeszcze proszę o modlitwę. Może Pan Bóg zechce zwrócić zdrowie i będzie jak dawniej?! Wracam do swoich zajęć. Roboty jest tyle, że doby nie starcza. Trzymajcie się ciepło (u nas dziś spadł pierwszy śnieg), szyjcie dużo i z radością. Trzymam za Was kciuki.

Papa
Sus

8 września 2013

A mnię się podoba ;) czyli Burda nr: 9/2013

Dobra, Mała Wrzesząca Główka śpi więc mam chwilkę aby napisać post na blogu.
Wiele osób narzeka na wrześniową Burdę a mi wyjątkowo przypadła do gustu! Po prostu mię się podoba :)


zdjęcie pochodzi ze strony burda.pl

Podoba mi się nie dlatego, że z tyłu znalazłam siebie - znaczy moje zdjęcie w sukience w kwiaty. O rety w ciąży byłam! Jak to szybko minęło...
Podoba mi się, ponieważ doszukałam się kilku ciekawych fasonów. Prostych, wręcz geometrycznych, takich jak lubię. Nie dla mnie feerie barw i kolorowe pióra. Lubię prostotę, w tym się odnajduję i w tym czuję się najlepiej.

Burda 9/2013 i moje typy: 
(zdjęcia pochodzą ze strony Burdy)

* bluzka model 101 A - dla matki karmiącej jak znalazł. Bardzo mnie intryguje.


* bluzka klasyczna model 121 - marzy mi się klasyczna bluzka uszyta z cienkiego jeansu. Jeans mam ale czasu brak.


* żakiet model 103 - specyficzny ale niezwykle uroczy.

* płaszcz model 104 - na bazie żakietu ale jaki fajny :)


* płaszcz model 129 - wow przepiękny i wyrafinowany. Zachwyciłam się nim!


* kardigan model 111 - coś co lubię najbardziej. Grube, ciepłe sweterzysko, którym można się owinąć i poczuć jak w kokonie.


 * sukienka model 109 A,B - prosty fason a jakiś taki intrygujący.


* sukienka model 127 - podobny fason kojarzę z innych wydań Burdy co nie zmienia faktu, że jest śliczna i efektowna.



Prócz tego mamy małych dzieci znajdą w najnowszej Burdzie urocze ubranka i dodatki dla swoich pociech (od rozmiaru 62). Ja tylko oczy nacieszę ;)

A na deser moja skromna osoba:


Przy okazji raz jeszcze ślicznie dziękuję za gratulacje i życzenia z okazji narodzin Stasia :) Spokojna głowa, nie będę ukrywać Młodego i z pewnością jego sweet fotki pojawią się tutaj na blogu. Póki co słodko śpiący Staś.


25 sierpnia 2013

Spieszę donieść...

...że, zaliczyliśmy transfer z małżeństwa w rodzinę :)

Staś pojawił się na świecie 22 sierpnia 2013 r. o 4:30 rano czyli 8 dni przed pierwszym planowanym terminem. Urodzony siłami natury klocuszek (2930 kg i 53 cm) ma się dobrze i zdobył 10 pkt. Polecam porody rodzinne - nie wyobrażam sobie co by było gdyby nie było przy mnie Ślubnego. Będę mu za to wdzięczna do końca życia. Swoją drogą... każdy facet mógłby to przeżyć i na własnej skórze przekonać się, że kobieta to nie taka krucha istotka i że musi sporo wycierpieć aby wydać człowieka na świat.
W każdym razie teraz musimy się lepiej poznać a Młodzian zaaklimatyzować w nowym środowisku. Ale jest słodki (wygląda trochę jak ufoludek) i już potrafi zrobić użytek ze swoich strun głosowych ;)

Z tego miejsca dziękuję Wam drogie koleżanki, które przez całą ciążę byłyście ze mną i udzielałyście mi wsparcia. Dziękuję też za liczne e-maile z poradami - naprawdę się przydały. To teraz będę już mogła dołączyć do grona dumnych blogowych mam :]

Pozdrawiam serdecznie!
Susanna