30 grudnia 2010

Kupiłam OVERLOCKA!!!!!!!

Szanowny Małżonek zaraz po wyjściu ze sklepu powiedział: "dwa dni temu miałaś urodziny i znów dostajesz prezent :> I to jeszcze taki!". Racja, ale z drugiej strony to ja ten prezent po części kupiłam za swoje urodzinowe pieniążki (nie wydałam na ciuchy i kosmetyki :-P ) a resztę będę spłacać co miesiąc z wypłaty. No ale ciszę się strasznie bo moje marzenie tak szybko się spełniło. I to jeszcze przed końcem roku. Niesamowite!

A więc overlock marki TOYOTA model SL 3335. Kupiony w sklepie LEMAR w Bielsku-Białej. Od razu trochę zareklamuję ten sklep gdyż miły Pan Właściciel nie tylko sprzedaje wszelkie maszyny do szycia ale także sam je serwisuje oraz prowadzi naprawdę (także tych bardzo starych Łuczników). Myślę, że taka informacja się przyda bo czasem człowiek szuka i znaleźć nie może.

Na miejscu wytłumaczono mi co i jak działa - niestety nic już nie pamiętam i będę musiała intensywnie studiować instrukcję obsługi :D Miałam też możliwość szycia a na koniec poprosiłam o ustawienie ściegu tak aby pięknie obszywał satynę bo na tym w tej chwili bardzo mi zależy.

Więcej zdjęć maszyny zamieszczę w najbliższych dniach. Pan Właściciel zarzekał, że to bardzo dobra maszyna, żaden chiński bubel. Ma mi służyć przez wiele lat. W sumie to przed zakupem poczytałam trochę o tym overlocku, znalazłam też kilka opinii użytkowników i były jak najbardziej OK.

I muszę przyznać, że od dawna czułam, iż kupię overlocka właśnie TOYOTY. No bo co innego mogła kupić Wkurzona Madzia?? ;-)




[edit]

Pozwalam sobie wkleić kilka "real foto" overlocka. Przy okazji uwieczniłam przebieg nitek tak aby w razie "wpady" móc posiłkować się zdjęciami ;)

Overlock pracuje już na najwyższych obrotach a ja nie mogę wyjść z podziwu, że obszycie sukienki długości do kostek, składającej się z 7 klinów zajęło mi niecałe 10 minut :)

Życie/szycie jest piękne :D










29 grudnia 2010

Takie tam nic nadzwyczajnego. Spódniczka model 123 B, Burda nr: 12/2010

Ten numer Burdy przeglądałam kilka razy. Na wyżej wspomnianą spódniczkę kompletnie nie zwróciłam uwagi. Fason jakoś mnie nie przekonywał a poza tym w mini nie chodzę.
Będąc jednak w moim ulubionym sklepie z tekstyliami zakupiłam (a jakże) ciekawy materiał, z którego postanowiłam uszyć spódnicę. Najpierw miał to być bardziej wymyślny fason, z zakładką pośrodku, ale na szczęście coś mnie oświeciło :)



Materiał ten zwie się jakoś tak... "polar ubraniowy" i nadaje się do uszycia ciepłych żakietów, garsonek itp. Kolor wielbłądziej sierści mnie urzekł. To pierwszy ciuch w mojej szafie w tym kolorze. Krój wybrałam jednak prosty, poza tym opis w Burdzie: "w tym modelu zaszewki uszyto dla odmiany w poprzek, dzięki czemu jeszcze lepiej leży na brzuchu" zachęcił mnie do uszycia właśnie tego modelu.



Spódniczkę uszyłam bardzo szybko bo materiał się nie strzępi i nie było potrzeby obszywania brzegów zygzakiem. Jest na podszewce żeby "nie łapała się" do rajstop. Ciepła, mięciutka, przyjemna w dotyku. Koszt całościowy wyniósł ok. 7 zł.
Przepraszam za fotki, niestarannie ułożyłam ciuszek na podłodze i może wydawać się krzywy. Zapewniam, że jest prosto uszyty :)

Ubrałam ją na wypad z mężem do kina, który był dodatkiem do prezentu urodzinowego :) Następnym razem postaram się pokazać spódniczkę na sobie.



25 grudnia 2010

Sukienka model 122, Burda nr: 9/2010 prawie ukończona



Jakimś cudem prawie uszyłam sukienkę, której plany uszycia pojawiły się blisko 3 miesiące temu. "Prawie robi różnicę" (o czym niejeden się już przekonał) dlatego wklejam fotki generalnie prawie ukończonej sukienki ale bez jej charakterystycznych rękawków (poniższe zdjęcia pochodzą ze strony Burdy).





Nie powiem, dobrze się w niej czuję, chyba nie poszerza moich i tak już szerokich ramion, fajnie podkreśla figurę. No i te cięcia... mniam! Trochę jednak marszczy się na brzuchu :/ ale przecież slupem soli nie jestem, ruszam się więc i sukienka nie leży tak idealnie równo jak na zdjęciu okładkowym z Burdy...

Szycie sprawiło mi odrobinę problemów:
-> źle obliczyłam ilość potrzebnego materiału, pojechałam dokupić turkusowej wełenki ale już się skończyła... musiałam natychmiast kupić coś innego. Pierwszy raz w życiu popełniłam taką gafę :D
-> wykrój jest na "małe kobietki" czyli na panie, które mierzą do 160 cm wzrostu. Ja mam 167 cm. Po skonsultowaniu moich wymiarów z tabelą dla "małych kobietek" z Burdy wyszło, że powinnam szyć z wykroju dla rozm. 19 - jednak okazał się on duuuużo za duży. Przerabiałam i coś de facto z tego wyszło.
-> sukienka nieładnie układa się na brzuchu :( ktoś już o tym problemie wspomniał na ekrawiectwie a ktoś inny doradził wdanie materiału i moim zdaniem to powinno pomóc. Tak więc czeka mnie kolejna przeróbka.

Sukienkę uszyłam z kaszmiru, który nabyłam w szalonej cenie 9,50 zł/m :D i to jest dobra wiadomość bo nie dość, że tkanina wspaniała (absolutnie cudowna!) to jeszcze kolor mnie zachwycił. Koszt całościowy wyniósł ok. 17 zł.

A teraz pytanie do Was: zostawiać jak jest czy wszyć rękawki?





Poniżej fotka z moją ulubioną narzutką dorwaną za parę złociszy w lumpeksie ze dwa lata temu :) Nie wiem czy już wspominałam ale bardzo lubię róż. W odpowiedniej ilości (czyli nie za dużo) jest kapitalnym dodatkiem.



Gdyby kogoś interesowało:
* narzutka - New Look (lumpeks)
* buty taneczne - Akces2
* sukienka - Burda

23 grudnia 2010

Wesołych Świąt!

Jutro mogę nie mieć czasu więc chciałabym już dziś złożyć Wszystkim najserdeczniejsze świąteczne życzenia: błogosławionych, pięknych, pełnych rodzinnej atmosfery i miłości Świąt Bożego Narodzenia :) Nie objedzcie się za bardzo przysmakami z wigilijnego stołu :> trzeba myśleć przyszłościowo :> bo kto się potem w kreacje sylwestrowe zmieści :D

20 grudnia 2010

Miłe zaskoczenie - jestem w Burdzie :)

Oho ale się zdziwiłam przeglądając najnowszą Burdę nr 1/2011 :) Okazało się, że Redakcja wybrała jedno ze zdjęć, które jakiś czas temu wysłałam i opublikowała je na przedostatniej stronie w dziale NASZE FORUM. Zrobiło mi się baaaardzo miło, tyle lat kupuję Burdę, szyję z niej a teraz jestem w Burdzie :) :) :)
Raz jeszcze dziękuję! Nie powiem ale... to motywuje do dalszego szycia :)

17 grudnia 2010

Czy to karczoch???? Nie to tylko...

...bombka :D Patrząc z góry przypomina znajome warzywo. Co więcej, wpatrując się intensywniej przez dłuższą chwilę wywołuje efekt halucynogenny ;)



Przepis na karczocho-bombkę dostałam od ann (czyli Ani z mojego forum), za który serdecznie dziękuję! Dokładny opis wykonania tej ozdoby znajdziecie TUTAJ - u Bożenki.
Polecam, świetna sprawa. Mi zabrakło kolorowych tasiemek (kupiłam większą kulę) i dół jest wykończony kolorem białym... szkoda bo w pokoju dominują trzy kolory: zielony, żółty i odrobina fuksji.





Ozdobę można zawiesić na wstążce albo zrobić z niej stroik. Małż mój Kochany nie mógł wyjść z podziwu jak tego dokonałam :D Tasiemki są przyklejone?? Nie?! To jakim cudem się trzymają???



Obecnie siedzę w domu na kolejnym L4. Zaczęłam szyć sukienkę model 122 z Burdy 9/2010 ale przez to paskudne choróbsko nie umiem jej skończyć :-/ A chciałam ją założyć na Wigilię.
No nic, znikam. Do następnego!

7 grudnia 2010

Pierwszy rok FORUM oraz pomoc dla JAŚKA

Sprawa nr 1...
Dla mnie to bardzo ważna data. Dziś mija dokładnie rok od kiedy pojawiło się nowe forum krawieckie:) Przez ten czas forum rozrosło się, przybyło nie tylko użytkowników ale także nowych postów.
Zatem dzielę się z Wami kawałkiem pysznego, wirtualnego TORTU :D

Raz jeszcze dziękuję za to, że jesteście - bez Was nie byłoby TEGO forum!!


Sprawa nr 2...
Zapewne zauważyliście, że czasem na moich blogowych zdjęciach pojawia się Ksenka. Jak nie trudno się domyślić... uwielbiam koty! Ksenkę darzę szczególnym uczuciem ponieważ mieszka ze mną od blisko 10 lat. Przyzwyczaiłam się do kociej obecności w domu a trzeba wiedzieć, iż jest to obecność baaaardzo specyficzna :>
Jak ktoś kiedyś słusznie zauważył: "koty nie mają właścicieli, one mają służących" albo "KOT - i nagle stajesz się gościem w swoim domu" :D Absolutnie zgadzam się z tym tezami.

Wczoraj mąż pokazał mi Jaśka. Jak na niego patrzę to mi serducho ściska. Mała, czarna kulka z przewielkimi oczętami. Sama słodycz. Kociaka spotkało nieszczęście i teraz potrzebuje pomocy ludzi. Gdyby ktoś chciał wspomóc leczenie Jaśka to kliknijcie proszę w link -> aukcja allego i zakupcie cegiełkę.



Sprawa nr 3...
Skoro jesteśmy w temacie zwierzaków to kto pomoże nakarmić psa? Wystarczy raz dziennie kliknąć w symbol KOŚCI znajdujący się na stronie :) A wiec klikamy, klikamy :)

Pozdrawiam!

5 grudnia 2010

Na życzenie Grandy :)

Zgodnie z życzeniem Grandzi prezentuję sukienkę na sobie. Na forum też poproszono o zdjęcie na "żywej bryle", bo podobno sukienka nieciekawie się układała (innej osobie).
Jak dla mnie jest OK, czuję się w niej bardzo dobrze :) Tym razem nie wprowadzałam żadnych drastycznych zmian tylko szyłam "jak leci" ;)

Miałam za to problem z doborem dodatków więc stanęło na "prawie niczym"... Jasna bluzka i fioletowe rajstopy żeby nie zdołować całości. Jeśli ktoś ma wizję z czym nosić sukienkę, tzn. jaki kolor koszulki POD pasowałby bardziej niż biały - to proszę o sugestie. Myślę, że fajnie pasowałaby np. zielona chusta fantazyjnie zawiązana.






Tyle na dziś. Czas zabrać się za kopiowanie kolejnego wykroju bo święta tuż, tuż.

Gdyby kogoś interesowało:
* t-shirt - Tesco
* rajstopy - Gatta
* wisior - H&M
* buty - no name
* sukienka - Burda

29 listopada 2010

Jestem rożek ... sukienka model 121, Burda nr 9/2007

Muszę się do czegoś przyznać... Spartoliłam bluzeczkę, która była już niemal uszyta. Nie będę się rozpisywać gdzie popełniłam błąd i co zrobiłam źle, ale efekt (prawie) końcowy nie przypadł mi do gustu i w fali wściekłości pocięłam ciuszek. Nowe nożyczki spisały się na medal.

To co ocalało zostało włączone do sukienki, którą prezentuję poniżej. Sukienka prosta, można rzec - surowa. Ciemny kolor przełamałam jasnym beżem. Jestem maniaczką przeszyć i ozdobnych, widocznych stębnowań więc nie mogło ich zabraknąć :)
Materiał za parę złotych, bardzo fajny, średnio ciężki ale lejący, lekko elastyczny. W pierwotnej wersji miał być spodniami ;) Koszt całościowy wyniósł ok. 10 zł.




A teraz coś o rożku...
Na forum wizażu, w wątku od typach kobiecych sylwetek wg. Trinny i Susanny wyczytałam, że jestem ROŻKIEM :D czyli chłopięca sylwetka, chudy patyk z długimi nogami i niewielkim biustem. Największy feler - szerokie ramiona, które rzecz jasna należy maskować i absolutnie nie podkreślać. Podniósł mnie na duchu tekst, w którym stwierdzono, że Naomi Campbell należy do grupy "rożków" :D Yhhh a mi tak strasznie podobają się np. gorsetowe sukienki, które niestety wydobywają kościstość ramion. Z kolei w Burdzie (np. w ostatnim numerze) często są cudne sukienki z podkreślonymi ramionkami :-/ Stosując się jednak do wskazówek Trinny i Susanny zdecydowałam się na uszycie tej sukienki bo fajnie poszerza biodra, co jest zalecane, wyrównuje proporcje sylwetki a ozdobne zakładki odwracają uwagę od ramion :> W ogóle to lubię spódniczki bombki, takie nieco szersze no i zakładki w każdej ilości!

PS. Jak zestawię sukienkę z innymi ciuchami i dodatkami to wkleję gotowy zestaw.







PS2. Ksenka jak zwykle towarzyszyła mi podczas krojenia:

26 listopada 2010

Plagiat i kradzież modeli z Burdy?

Jakiś czas temu, przeglądając allegro, natknęłam się sukienkę żywcem skopiowaną z Burdy. Chodzi o słynną już sukienkę z ciekawie wyeksponowanymi ramionami:



Temat poruszyłam na moim forum -> KLIK. Zastanawiam się czy Burda wyraziła na to zgodę? Czy producent odzieży może od tak po prostu "poczęstować się" czyimś wykrojem i zacząć produkcję na masową skalę?!

Marchewkowa twierdzi, że niektóre firmy sprzedają swoje wykroje ale Burda do nich się nie zalicza. Owszem, można sobie kupić nawet pojedynczy wykrój Burdy, ale jest on przeznaczony do domowego użytku.

Przeglądając inne aukcje tego użytkownika trafiłam na kolejne plagiaty (jeśli mogę użyć tego słowa):
Sukienka z Burdy nr: 9/2010
Sukienka z Burdy 12/2008 a TUTAJ moje "dzieło".

Prócz tych dwóch sukienek z Burdą kojarzy mi się ta oto sukienka i ta także ale do końca nie jestem pewna.

Co ciekawe ani w opisach aukcji ani na stronie "o mnie" użytkownik shaki22 nie wspomniał o tym, że korzysta z wykrojów BURDY. Sukienki są uszyte dokładnie wg. wykroju, nie są zmienione cięcia ani nawet długość. Dosłownie "toćka" w "toćkę" :)

Sama nie wiem co o tym myśleć :-/

22 listopada 2010

Zakupy

Oto moje skromne zakupy krawieckie:
* nożyce półkrawieckie Gerlach - absolutnie niezbędne, bardzo ostre końcówki (super!), zakup planowany od kilku miesięcy
* 2 kredki krawieckie ze zmazikami - wesołe, "walnięte" kolorki :) Miałam kupić jedną ale szkoda mi było tej żółtej i też wzięłam :> a co !
* 2 kredy krawieckie - resztki kredy pamiętające czasy szkoły średniej pozwoliłam sobie wreszcie zastąpić 2 nowymi kawałkami :)
* najnowszy numer Burdy

Motto dnia: "mała rzecz a cieszy"




18 listopada 2010

Brochy

Co tu dużo pisać - najświeższe (jeszcze cieplutkie ;-) ) broszki, o których wspomniałam w poprzednim poście.

PS. Dziś chyba wreszcie uda mi się zasiąść do maszyny :D




16 listopada 2010

Nie przeszkadzać! Szyję...

Do napisania tego posta zainspirowała mnie Ksena gdyż...



Kiedy zerkam na Ksenkę bezczelnie wylegującą się na naszej "reprezentacyjnej" kanapie, czasem tylko zmieniającą pozycje swojego kociego ciałka...



Gdy śpi kocim, bardzo głębokim snem zwinięta w coś jajo-podobnego bez łapek i główki, to na myśl przychodzi mi tylko jedno: "nie przeszkadzać"!



Mam takie marzenie - malutkie, skromniutkie: zasiąść do maszyny i szyć, szyć, szyć... bez przeszkód! Bez stałego "donoszenia", przez pozostałą część rodziny, kolejnych ubrań do przeróbek krawieckich!

W zeszłym tygodniu, pierwszy raz od chyba 5 lat, dostałam od lekarza L4 na 3 dni. Złapałam jakiegoś wirusa (IMO w pracy) i tak wyszło. W sumie to się nawet ucieszyłam. Pomyślałam: "teraz to sobie poszyję" :) Mam przecież takie zaległości! Nie miałam gorączki więc nie musiałam wylegiwać się w łóżku. Ból gardła był nie do zniesienia więc szyjąc chciałam o nim trochę zapomnieć.
Ledwo usiałam do maszyny a przyszedł dziadek ze spodniami do skrócenia, potem mama przyniosła ciuchy od babci do drobnych (i oczywiście pracochłonnych) poprawek. I tak mi zeszło. A jak już mi się polepszyło to nie chciałam odmówić mężulkowi naleśników z bananami i wzięłam się za pichcenie (w sumie na naleśniki to sama miałam ochotę!).

Musiałam się trochę wyżalić bo mam wrażenie, że nie jestem w tym temacie odosobniona...
Na otarcie łez zrobiłam kilka satynowych broszek, które może ktoś kiedyś kupi?! :)

8 listopada 2010

Chwalę się...

Obiecuję, że to ostatni raz. Obiecuję, że następny wpis będzie dotyczył stricte tematu szycia ale teraz muszę Wam TO pokazać, chcę się pochwalić bo... jestem przeszczęśliwa :)
Otrzymałam właśnie zdjęcia od fotografa z sesji w studio. Sesja była całkowicie darmowa i szkoda było nie skorzystać z takiej okazji. A wszystko dzięki Krzysztofowi (naszemu ślubnemu fotografowi), którego kolegą jest Robert. Muszę Krzyśka oficjalnie pochwalić bo potem będę wysłuchiwać żalów, lamentów, zrzędzenia i biadolenia...
Sesja w studio to zupełnie inna bajka niż sesja plenerowa, której autorem jest Krzysiek. Cieszę się, że mogłam to przeżyć :)
Efekty zabawy możecie zobaczyć poniżej. Wybrałam, moim zdaniem, najciekawsze ujęcia.

Podsumowując:
- foto: Robert Kamiński RKK Fotografia
- obróbka oraz nieoceniona (lub niedoceniona :-P) pomoc w trakcie sesji: Krzysztof "Grabarz" Grabowski

Chłopaki DZIĘKUJĘ!