26 czerwca 2012

Złotokrojowo-materiałowe zakupy

Przez ostatnie tygodnie trochę się tych zakupów nagromadziło.
Będąc przy kasie praktycznie nie jestem w stanie odmówić sobie szybkiej wycieczki do Łazisk Górnych i zakupu kilku materów tkanin w tamtejszym tekstylnym. Fatalnie, jestem wiecznie spłukana :D
Oprócz zakupów w sklepie stacjonarnym przeglądam forumową giełdę w nadziei "wyrwania" jakieś okazji. Muszę przyznać, że warto trzymać "rękę na pulsie" - w ten sposób już kiedyś zakupiłam piękne tkaniny od Kory a ostatnio ITA wyprzedaje nadwyżki tkanin ze swojej pracowni.
Z kolei z bloga Lali trafiłam na stronę Textilmaru, w którym poczyniłam skromniutkie zakupy w postaci kilku metrów bawegi inteligentnej z przeznaczeniem na żakiet i spodnie.
A na deser Złoty Krój - dotarł już do mnie najnowszy zeszyt z wykrojami nr 285 (lato 2012). Chciałabym niektóre z nich pokazać :)


(ten zestaw skradł moje serce - mam nadzieję, że dam radę uszyć wszystkie elementy) 



 (sukienka przepiękna ale żakiecik a'la Chanel "chodzi" za mną od dawna. Co ciekawe są to wykroje dla pań o wąskiej talii.)


 (nie spodziewałam się natknąć na bikini w Złotym Kroju)


Paczuszka od ITY a w niej:
* przecudnej urody ŻAKARD
* miękkie i lejące się MERINO - pierwszy raz mam ten materiał w łapkach
* kawałek tkaniny z przeznaczeniem na spódniczkę lub bermudy (o ile pamiętam był gratisem)



Zakupy z tekstylnego w Łaziskach Górnych:
* miękka bawełna w groszki
* jedwab indonezyjski, z którego szyłam już sukienkę dla Sylwii
* jedwab (prawdopodobnie włoski) - on ma takie mieniące się pasy, krórych niestety nie widać na zdjęciu :(
* mięciutka dzianina z przenzaczeniem na letnią sukienkę


Zakupy z Textilmarze:
* bawega inteligentna - podobno nie gniecie się



I to byłoby na tyle.
W sobotę wybieram sie do Polimexu Pszczyna na małe zakupy pasmanteryjne. Jeśli otrzymam zgodę na robienie zdjęć to udokumentuję tę wycieczkę.

Pozdrawiam!
Sus

20 czerwca 2012

Ostatnia sesja i ostatnie zdjęcia: spodnie ze Złotego Kroju

Jak można łatwo zauważyć wszystkie wcześniejsze zdjęcia moich "uszytków" były robione jednego dnia: KLIK,  KLIK, KLIKKLIK. Tylko włosy, co zmiana ubrań, robiły się coraz bardziej "ulizane" ;)
Spodnie były fotografowane jako ostatnie. Gdy tylko się w nie "wbiłam", na mojej facjacie pojawił się uśmiech wielkości dorodnego banana połączony z wyrazem ulgi. Uffff  wreszcie coś w czym czuję się pewnie i swobodnie. Nie da się ukryć, że uwielbiam tę część garderoby.



Spodnie, które dziś możecie oglądać uszyłam w marcu a pokazywałam je już wcześniej TUTAJ. Jest to model pochodzący ze Złotego Kroju.
Myślę, że dopiero teraz widać jak fajnie leżą i jaki fajny mają kolor. Strasznie podobają mi się w połączeniu z bladoróżowymi dodatkami.

 
Szyłam je na ostatnią chwilę i niestety teraz muszę wprowadzić dwie małe poprawki:
* po pierwsze skrócić o jakieś 1,5-2 cm. Tak długie nogawki fajnie wyglądają do butów na obcasie ale zakładając baleriny nogawki trą po ziemi :D
* po drugie wszyć szlufki na pasek. Do tej pory praktycznie nie nosiłam ozdobnych pasków  i spodni materiałowych (noszę głownie jeansy) i jak nie trudno zauważyć - szlufki są niezbędne aby co chwilę nie poprawiać paska :)
I to wszystko.


Pragnę też poinformować, że więcej sesji zdjęciowych raczej już nie będzie. Robert wybywa więc tym samym tracę fotografa, który potrafił zrobić zdjęcia tak, że nie musiałam "obcinać" sobie głowy ;-)

 Gdyby kogoś interesowało:
* spodnie - Susanna (Złoty Krój)
* bluzka - Papaya (lumpeks)
* torebka - Atmosphere
* buty - Darbut
* bransoletka - made by Susanna
* pasek - Aldi


Całuski!
Sus



18 czerwca 2012

Bluzka dla Alicji i pierwsze zderzenie z Dianą Moden

Na wstępie kolejny raz przypomnę: satyna to zło i zdania nie zmienię. Kompletnie nie rozumiem zamiłowania Alicji do tkanin z połyskiem  a w szczególności do satyny. Wiem jednak, że tym razem skusił ją kolor -  ona uwielbia wszystko co rude i miodowe ;)

Tym samym  trafiła w moje ręce satyna syntetyczna w pięknym, miodowo-złotym odcieniu. Niezwykle popularna u nas tkanina, występująca w zawrotnej gamie odcieni, niedroga i całkiem przyjemna w dotyku. Niestety lubi się elektryzować, gnieść i nie znosi wody czemu daje wyraz zostawiając na sobie ślady (zacieki) po wyschniętych kroplach potu czy wody.

W ogóle to większego pecha mieć nie mogłam ponieważ:
* po pierwsze: satyna
* po drugie: wykrój gigant dla drobnej i szczupłej kobiety
Wykrój prosty "jak budowa cepa" a też zalazł mi za skórę.

To moja pierwsze spotkanie z Dianą Moden. Pamiętam, że w latach dziewięćdziesiątych moja Mama czasem kupowała Dianę. Dla mnie jednak prezentowane fasony były zbyt poważne - dlatego też omijałam to czasopismo szerokim łukiem. Wolałam Burdę. Alicję skusiła sukienka z okładki i tym sposobem Diana trafiła w końcu do mnie. Tym razem fasony i mnie zainteresowały. Widać starzeję się.
W numerze 3/2012 próżno szukać fantazyjnych cieć, zakładek itp. To raczej proste i zwiewne fasony na lato. Dużo marszczeń i wszytych troczków.

Rozmiarówka Diany jest szalona: najmniejszy rozmiar 38 - największy 48. O 36 mogłam pomarzyć. Większość wykrojów występuje w rozmiarach łamanych np. 38/40.
Ala wybrała bluzkę model 11:


Najmniejszy rozmiar: 38/40 a ona nosi 36...
Przekopiowałam wykrój, wycięłam formy z materiału i zaczęłam dopasowywać czyli przycinać, przycinać i jeszcze raz przycinać. Bardzo pomogła mi Hermenegilda bo choć idealnie nie odwzorowuje figury to jednak ułatwia dopasowywanie.


Szyłam cieniutką igłą do jedwabiu - super, zero zaciągnięć. Prasowałam na sucho bez użycia pary i obficie pryskałam manekina płynem antyelektrostatycznym "Ania".
Bluzkę skróciłam o 3 cm, rękawy wykończyłam na overlocku ściegiem rolującym  - chciałam podwinąć ale okropnie się poskręcały :( Dół też prezentuje się średnio ale lepiej nie dałam rady go wykończyć. Niestety tkaniny skręcają się gdy są wycięcia i zaokrąglenia. Jeśli ktoś ma pomysł jak temu zaradzić to proszę o info, chętnie skorzystam z porad.

Efekt finalny prezentuje się nastepująco:




Kolor rzeczywisty bluzki jest zupełnie inny, bardziej miodowy i intensywniejszy.
Jestem ciekawa co powie Alicja?! Czy będzie zadowolona... Mnie ta bluzka nie satysfakcjonuje i mimo poświęconego czasu nie uważam jej za udany twór. Ale czego się nie robi dla Przyjaciółki :)
Na dokładkę muszę jeszcze uszyć opaskę do włosów do kompletu ale z tym nie powinnam mieć takich "przygód".

Pozdrawiam serdecznie!
Sus


13 czerwca 2012

Mały pomysł na stary sweter. DIY

Jak wiecie nie pałam miłością do przeróbek. One mnie nużą. Wolę skroić i uszyć coś od podstaw. Niemniej czasem nachodzi mnie przemożna ochota na małe zmiany. Tak było w przypadku tego sweterka, kupionego kilka tygodni temu w lumpeksie. Fajny prosty fason, świetne zestawienie kolorów, zero plam, dziurek, zmechaceń itp. No i cena - ok. 3 zł. Wszystko super prócz półgolfa.


Półgolf "dusiciel" ściśle przylegał do szyi oplatając ją niczym wąż lianę. Lubię golfy ale ten był straszny. W tym wypadku przeróbka była koniecznością.



Ameryki nie odkryłam powiększając dekolt, ale efekt końcowy jest na tyle zadowalający, że postanowiłam zrobić mały "step by step". Musiałam być bardzo OSTROŻNA ponieważ ta dzianina ma tendencję do gubienia oczek. Mały błąd i katastrofa gotowa.

1. Najpierw ostrożnie wycięłam półgolf. Nie dało się go niestety bezszkodowo wypruć.


2. Następnie wyznaczyłam środek przodu i środek tyłu składając dekolt w połowie i spinając razem szwy ramion. Dekolt spięłam szpilkami.


3. Powiększyłam dekolt o jakieś 3,5 cm. Oczywiście zrobiłam to bardzo ostrożnie ;)


4. Tutaj nie ma zdjęcia (gapa ze mnie) ale aby oczka w sweterku "nie poleciały" obszyłam  dekolt dość gęstym (jakieś 2,5 mm) ściegiem prostym, ok. 0,5 cm od brzegu.

5. A na końcu obszyłam dekolt satynową lamówką.Wszywając lamówkę lekko wdawałam dzianinę żeby się nie naciągnął. Nie przepadam za satynowymi lamówkami ale tutaj  naprawdę mi się podoba.



I oto efekt końcowy całkowicie mnie satysfakcjonujący :)


Pozdrawiam serdecznie!
Sus

7 czerwca 2012

Uszyj sobie bluzkę - step by step + DIY

Jeśli właśnie zaczynasz swoją przygodę z krawiectwem i zastanawiasz się co uszyć na dobry początek, to mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia: USZYJ SOBIE BLUZKĘ!

Specjalnie dla Pifki I WSZYSTKICH INNYCH ZAINTERESOWANYCH step by step pt. "jak uszyć bluzkę z kimonowymi rękawkami".
Spodobała się Pifce moja pocięta wersja bluzki od Papavero. Przyznam, że i mi ta bluzka tak bardzo przypadła do gustu, iż postanowiłam uszyć wersję nr 2.
Tym razem nie cięłam a naszywałam.



Bluzkę szyje się bardzo szybko zaś samo szycie nie nie powinno sprawiać większych problemów. Nie trzeba jej mocno dopasowywać, fason jest luźny ale nie workowaty. Bluzka składa się tylko z 3 części: 1x przód z podwójnie złożonego materiału i 2 x tył + obłożenia przodu i tyłu. Niech Was nie przeraża ilość zdjęć - chciałam pokazać każdy etap szycia aby łatwiej Wam było dotrzeć do mety ;) Szyjcie powoli i starannie a wszystko się uda.

Kto nie posiada overlocka ten szyje na stebnówce. Można użyć ściegu a'la overlockowy (jeśli maszyna takowy posiada) albo niezbyt gęstego zygzaka.

Potrzeba:
* wykrój - może być ten z Papavero albo jakikolwiek inny (Burda, ZK, Diana) - byleby bluzka nie miała wszywanych rękawów
* tkanina - jakieś 65-70 cm (dla rozmiaru 36). U mnie to cienka dzianina w kolorze szary-melanż
* igła z kulką do szycia dzianin (złota kolba)
* kamelówka do podklejenia obłożeń
* przybory: szpilki, nożyce, kreda krawiecka, metr krawiecki, nici w kolorze tkaniny
* nieprzydatna już koszulka z ciekawym nadrukiem - tę moją zdarłam z Męża ;)




1. Papierowe części wykroju rozkładam na tkaninie (przód na złożeniu tkaniny, tył zgodnie z nitką osnowy) i dokładnie oszpilkowuję. Następnie wycinam przód, tył (wykroje z Papavero mają zapasy na szwy ujęte na wykroju) oraz obłożenie dekoltu przodu i tyłu (na własne potrzeby zmniejszyłam nieco dekolt co widać na zdjęciu).



2. Szycie zaczynam od zszycia szwu na plecach, dlatego spinam go szpilkami, przeszywam overlockiem a następnie zaprasowuję na jedną stronę.







3. Dla mnie osobiście rękawki w Papaverowej bluzce są za długie więc skracam je o jakieś 2 cm. Obszywam overlockiem dół bluzki i podwinięcie rękawów. Nic więcej.



4. Czas na własną inwencję twórczą. Do tego celu wykorzystuję ulubioną koszulkę Męża, w której zrobiła się dziura. Starannie wycinam nadruk, przeprasowuję go żelazkiem (lewa strona!), przykładam do przodu bluzki, dokładnie przypinam szpilkami i przeszywam dookoła w odleglości ok. 2 mm od brzegu.







5. Efekt finalny zabiegu powinien wyglądać mniej więcej jak na poniższym zdjęciu. Znów wszystko przeprasowuję żelazkiem.



6. Prawymi stronami do siebie składam przód bluzki z tyłem i spinam szpilkami wzdłuż linii ramion oraz po bokach.





7. Zszywam overlockiem ramiona oraz boki bluzki a następnie, dla wzmocnienia, przeszywam boczne szwy ściegiem prostym w odległości1-2 mm.





8. Na tym etapie bluzka powinna prezentować się następująco:



9. Czas na szycie obłożeń. Ponieważ tylko obłożenie tyłu składa się z 2 części - zszywam je na środku a szew rozprasowuję.





10. Obłożenie przodu i tyłu podklejam kamelówką (do kupienia w sklepie tekstylnym lub w pasmanterii). Kamelówkę łatwo przykleić do tkniny, nie odchodzi, jest elastyczna, miękka - po prostu super :)





11. Obłożenia obszywam overlockiem (można też zygzakiem), spinam na ramionach szpilkami i przeszywam.









12. Po rozprasowaniu szwów powinno Wam powstać takie "jajowate" Oooooo ;) Końce szwów lekko ścinam.





13. Teraz najważniejsze :> Uszyte obłożenie przypinam do bluzki (strona prawa do prawej) i spinam szpilkami na ramionach, z tylu na szwie i z przodu. Przeszywam dookoła na odległość stopki.





14. Następnie delikatnie nacinam materiał aby po wywróceniu na prawą stronę obłożenie ładnie się układało. Oczywiście nie wolno przeciąć szwu...



15. Zaprasowuję szew do góry i przeszywam ściegiem prostym po stronie obłożenia w odległości 2 mm.



16. Po wywróceniu obłożenia dekolt powinien prezentować się następująco:



17. Teraz wystarczy delikatnie przeprasować dekolt z obłożeniem - byle nie za długo, nie za mocno i nie za gorącym żelazkiem bo się brzydko ponaciąga i odkształci.





18. Na deser zostawiam podwinięcie dołu bluzki i rękawów. Niektórzy uważają, że to strata czasu ale ja zawsze fastryguję podwinięty dół i rękawy, potem delikatnie przyprasowuję a na końcu przeszywam na maszynie. Mam pewność, że materiał się nie wysunie. Ostatni etap jest jak "wisienka na torcie" :) Bardzo go lubię.




I to byłoby na tyle. Bluzka w pełnej okazałości :)




Od razu przepraszam jeśli opisy są niezrozumiałe, niejasne... czasem tak trudno ubrać myśli w słowa i "sklecić" z nich coś sensownego ;)
Mam jednak nadzieję, że kurs choć trochę Wam pomógł i że uszycie tej prostej bluzki zmotywuje Was do dalszego działania.

Pozdrawiam serdecznie!
Sus