Poradziłyście mi spryskanie tkaniny lakierem do włosów - sposób wypróbowany ale niestety krótkodystansowy ;)
Radziłyście także przetarcie płynem do płukania rajstop lub satyny - spoko ale na syntetycznej satynie widać KAŻDY najmniejszy zaciek. Trochę ryzykowne.
Najwięcej z Was polecało zakup płynu antyelektrostatycznego - niby prosta sprawa a ile kłopotu...
Z uporem maniaka przeszukałam wszystkie półki na dziele "chemia" w Auchan i nic - po prostu nie ma. Pytałam też w małych sklepikach - było, nie ma, nie wiadomo czy będzie.
Niespodziewanie dostałam priva od Trinny z ekrawiectwa, iż mam się spodziewać lekko opóźnionej przesyłki od "zajączka". Paczuszka dotarła wczoraj a w niej...
ANIA - PŁYN ANTYELEKTROSTATYCZNY W SPRAYU
:) :) :)
Trinny KOCHAM CIĘ miłością dozgonną! Jesteś niesamowicie życzliwą i cudowną Osobą. I szyjesz wyśmienicie - moje Ty guru krawieckie! Ale o tym wiesz bo co wchodzę w Twój wątek to zbieram szczękę z podłogi :)
Do płynu dołączony był bonus - czekolada - za który ogromnie dziękuję :) Widzę, że póki co dieta nie ma sensu ale jak tylko skończę tę tabliczkę to biorę się za zwiększoną aktywność fizyczną :]
Ale to nie wszystko. Przed samymi Świętami otrzymałam przesyłkę od innej forumowiczki - Pajesi, a w niej igły do overlocka i prześliczna kartka z życzeniami. Kartka, jak się domyślam, została wykonana własnoręcznie przez chłopaków-bliźniaków Pajesi :) Oczywiście kartka zdobi pokój gościnny i jest wystawiona na widok publiczny tak aby każdy mógł podziwiać :)
I właśnie to jest piękne w wirtualnym świecie: niby się nie znamy, dzieli nas odległość (czasem gigantyczna) a mimo wszystko są osoby, z którymi jesteśmy w stanie nawiązać tak serdeczny i przyjacielski kontakt, iż stają się nam bardzo bliskie.
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam!! :-*
Sus
[edit]
Ania działa!! Wyprasowałam tę znienawidzoną spódnicę i już podczas prasowania zauważyłam, że nic "nie strzela" (!!) a materiał nie klei się do dechy. Super!! Teraz spódniczka wisi na wieszaku i cały jest taka lekka i delikatna.
Nie wiem czy to ważne, ale Ania bardzo ładnie pachnie ;)
Tak, to jest w tym wszystkim takie cudowne :)
OdpowiedzUsuńBo przyjaciół poznaje sie w biedzie, i choć w tym przypadku może wielkiej biedy nie było to mimo wszystko wiesz, że masz w oddali dusze ci bliskie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach co do plusów prowadzenia bloga. Rzeczywiście można doznać wielu przemiłych sytuacji.
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, teraz juz bedziesz mogla spokojnie chodzic w spodniczce, bo robi sie coraz cieplej.
OdpowiedzUsuńHihi, dokładnie przypuszczałam, że będzie wpis o Ani:)
OdpowiedzUsuńAga
:) Teraz przynajmniej wiem czego w przyszłości szukać w chemicznym ;)
UsuńA i przypomniało mi się, że w sytuacjach krytycznych, czyli np nie masz w torebce preparatu Ania i Ci coś niekontrolowanie oplata nogi to można przejechać po rajstopach trochę wodą z mydłem, znaczy nie namydlać się jak w kąpieli broń boże ale tak w granicach rozsądku. Potrafi to uratować nerwy na jakiś czas.
OdpowiedzUsuńDzięki za patent -nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać :)
UsuńZastanawiam się, czy wpadłam do spamu, czy się wysypało - bo tyle się rozpisałam... Oj serce za serce - to zawsze idzie w parze... :)
OdpowiedzUsuńMiło było o tym przeczytać:) Fajnie jest mieć takie uczucie, że w razie potrzeby ktoś pomoże, doradzi, wesprze dobrym słowem.
OdpowiedzUsuń...a w dodatku ten tytuł posta ;-D
OdpowiedzUsuńOtóż to - wreszcie ktoś zauważył ;)
Usuń