Na szczęście (odpukać w niemalowane) ze Stasiem wszystko dobrze. Rośnie, rozwija się i jest co dzień fajniejszy (popatrzcie na zdjęcia). I ma najpiękniejszy uśmiech pod słońcem... A jakie ma długie rzęsy ahhhh... To chyba po mnie. Jak ten czas leci, malec rozpoczął już 4 miesiąc swojego życia.
Z nieskrywaną zazdrością podziwiam Wasze krawieckie projekty. Szyjecie bardzo dużo i jest na co popatrzeć. Przepraszam, że nie komentuję. Żal mi serce ściska, bo sama nie mam czasu na szycie choć... choć może kiedyś...? Wiecie jak to lubiłam, żyłam szyciem, rozwijałam skrzydła szyjąc, zapominałam o problemach.
Póki co uszyłam Stasiowi jedną jedyną rzecz: porteczki z serduchami. To było jeszcze wtedy gdy było dobrze. Już z nich wyrósł. Zostawię je na pamiątkę.
Zabrzmi to dziwnie ale zauważyłam, że po pewnym czasie można oswoić tę nieznośną rację bytu, w jakimś sensie do niej przywyknąć ale nie zaakceptować - póki jest jaka jest bo gdy się zmieni to trzeba będzie życie na nowo układać. Dla Stasia, dla Męża, dla siebie. Niczego nie planuję bo człowiek coś tam sobie myśli a Pan Bóg i tak zrobi po swojemu.
Dlatego nie wiem kiedy znów zacznie działać eTasiemka.net. Nie mogę tego przewidzieć ale wiem jedno - wrócę do tego bo to dawało mi radość i spełnienie.
Raz jeszcze proszę o modlitwę. Może Pan Bóg zechce zwrócić zdrowie i będzie jak dawniej?! Wracam do swoich zajęć. Roboty jest tyle, że doby nie starcza. Trzymajcie się ciepło (u nas dziś spadł pierwszy śnieg), szyjcie dużo i z radością. Trzymam za Was kciuki.
Papa
Sus