Nazywam się Helmut i mam... yyyy dużo lat :)
Nikt nie wie ile ale podobno urodziłem się przed wojną. Drugą, światową.
To w sumie nieważne. Ważne, że moim właścicielom spodobałem się 6 lat temu i kupili mnie od faceta, który trzymał mnie w blaszanym garażu.
Staram się nie być sentymentalną ale uważam, że pewne przedmioty należy szanować i dziękować im za to że są i że "służą" nam przez lata. Myślę, że z czasem stają się po części członkami rodziny. Niekoniecznie mam tu na myśli meblościankę z PRL'u na wysoki połysk ale np. starą drewnianą szafę, z którą wiążą się konkretne wspomnienia.
Helmucik faktycznie stał w garażu w tzw. "blaszoku". Był rozłożony i w zasadzie kupiliśmy go trochę w ciemno. Jak go zobaczyłam to pomyślałam, że szkoda, że taki ładny mebel z duszą niszczeje. Był zdrowy i nie zeżarły go jeszcze korniki. Tylko kryształowe lustro jest nieco zaśniedziałe i ma liczne "pajączki". Moim zdaniem to przydaje mu uroku i nostalgii. Ciekawe kto się w nim kiedyś przeglądał?
Helmucik długo egzystował w miodowo-brązowym kolorze. Przez te lata nawet mi odpowiadał ale gdy odświeżyliśmy sypialnię a Stanisław został oddelegowany do swojego pokoju - stwierdziłam, że kolor szafy dość mocno gryzie się z moim obecnym poczuciem piękna i całościową wizją pomieszczenia.
Postanowiłam go przemalować. Z kuchnią poszło mi gładko więc z szafą też powinno. Z ochotą przystąpiłam do dzieła gdy wtem wena minęła. Wszystko minęło i czekało kilka miesięcy aż zechce mi się nałożyć drugą warstwę farby. Przez ten czas szafa wyglądała okropnie... pomalowana byle jak pierwszą warstwą, z prześwitami, odkręconymi drzwiami, bez gałek. Bleee... Nie potrafiłam się jednak przemóc, miałam takiego lenia.
Przełom nastąpi niedawno i tym sposobem dokończyłam to co zaczęłam.
Tak jak w przypadku kuchni i szafki do pracowni także tym razem użyłam farby V33 kolor "bawełna". Nie wiem jak będzie z trwałością, bo o ile na frontach kuchennych farba trzyma się bardzo dobrze (a kuchnia jest bardzo mocno eksploatowana), tak na Stasiowym łóżku jest totalna klapa (pojawiła się masa odprysków i muszę kupić nowe łóżeczko). Mam nadzieję, że na Helmuciku będzie to wszystko ładnie się trzymało i nie poodpryskuje.
Jak zapewne zauważyliście, zostały do pomalowania nogi szafy ale jeszcze nie wiem czy zdecydować się na biel czy na czerń (jak uchwyty - malowane farbą w spray'u).
I jak Wam się podoba Helmut w nowym ubranku? Ja jestem bardzo zadowolona. W ogóle to całe mieszkanie nabrało jasnych barw i jest duuużo lepiej i przytulniej niż wcześniej.
Pozdrawiam!
Sus
W bieli Helmutowi bardzo do twarzy. Po prostu piękny jest i tyle :)
OdpowiedzUsuńA to zgadzam się w 100% - jest po prostu piękny :)
UsuńHelmut wygląda teraz dizajnersko i jak najbardziej jest na czasie :) Nie liczy się jak długo to trwało, ale to że już jest skończony :)
OdpowiedzUsuńJuż mnie nachodziły czarne myśli, że nigdy nie zostanie skończony :)
UsuńHelmut stanowczo zyskał :) też mam starą szafę, która czeka na przypływ mojej energii remontowej...
OdpowiedzUsuńO to powodzenia życzę no i przypływu TYCH sił ;)
UsuńLifting Helmutowi wybitnie posłużył, odmłodniał chłop zdecydowanie a i taki bardziej światowy się zrobił :)
OdpowiedzUsuńOj tak odmłodniał, wypiękniał i jest "na czasie" ;)
UsuńWyszło świetnie. Stare meble pomimo kwestii sentymentalnej mają po prostu świetną jakość, jakiej nie znajdziesz w nowych, papierowych z sieciówki.
OdpowiedzUsuńJa jestem maniaczką staroci i dawania im nowego życia.A w babcinym kredensie kurze ścieram raz na 2 lata. Mebel jest tak szczelny, że częściej nie trzeba. Z Twoją szafą jest pewnie podobnie
Tak to fakt! Stare meble mają dusze i są bardzo dobrze wykonane. Nie ma mowy o jakimś rozwarstwianiu się komód pod wpływem częstego mycia podłogi. Taki problem nie istnieje :) No i przy małych dzieciach tak szybko nie niszczeją, rogi nie są poobijane i nie są poobgryzane. Tylko miejsca w domu mało ;)
UsuńDobra robota! Pięknie wyszło!
OdpowiedzUsuńPiękna szafa. Niestety ;) mój mąż jest stolarzem ale tylko z płyty robi i w domu sama płyta :(.
OdpowiedzUsuńSypialnie macie cudownie skomponowaną - czy łóżko też ma historię? :>
OdpowiedzUsuńNiee, niestety łóżko jest tylko stylizowane na stare ale jest za to kupione jako używka :)
UsuńGenialnie wyszło, muszę zabrać się za moje fronty kuchenne, wypróbuję przy okazji farbę którą pomalowałaś helmuta.pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa fronty polecam serdecznie. U nas się sprawdza bardzo dobrze, bratowa malowała nią też drzwi do mieszkania i wyszło GENIALNIE! Bardzo ładny kolor i krycie.
UsuńFajny Helmut! Nawet jak poodpryskuje, to można zeszlifować i zaolejować. Wszak to drewno, a to jego przewaga nad paxem:)
OdpowiedzUsuńRacja, można zeszlifować ale bardzo nie chciałabym tego robić ;) Oj bardzo, bardzo ;)
UsuńSzafa pięknie się prezentuje w jasnym kolorze, chociaż w brązie też była "niczego sobie" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękna ta Twoja szafa! Chętnie bym ją przygarnęła:) Widać że to mebel z duszą :D
OdpowiedzUsuńA dziękuję dziękuję :) Teraz też bardzo mi się podoba :)
UsuńPiękny jest!! Zakochałam sie bez pamięci:)))
OdpowiedzUsuńWOW,piękny mebel i zdecydowanie w bielu mu bardziej do twarzy.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
UsuńFantastyczna metamorfoza! W tej białej odłonie Helmut prezentuje się rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że w złamanej bieli nabrał lekkości.
Usuńefekt super, sama zastanawiałam się nad użyciem tej farby , bo do tej pory używałam akrylowych. Mam meble z płyt i chciałambym je przemalować,żeby było szybko i trwale i po tym wpisie chyba się zdecyduje na coś nowego. Zmiany super :)
OdpowiedzUsuńKurcze wiesz póki co trzyma się bardzo dobrze i mam nadzieję, że nadal tak będzie. Jakby co to się podmaluje ale wolałąbym nie. Meble z płyt warto lekko zmatowić drobnym papierem ściernym, żeby farba się lepiej trzymała :)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń