Odkąd zaczęłam szyć moją pierwszą tildę, w po głowie wciąż "chodziła" mi piosenka: "Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek (...)" z kultowego Misia. Widać to znak...
Tak więc przedstawiam Wam Romka - póki co gołego.
Romek bardzo się wstydzi... dlatego przykrył się kołderką ;)
Mojemu zającowi daleko do ideału, widzę sporo niedociągnięć ale w uszycie go włożyłam wiele serca dlatego zostaje z nami :) Wyszywanie, jak widać, też nie jest moją mocną stroną. Ale właśnie taki pokraczny zdobył moje serce!
Romek, wyjątkowo przypadł do gustu mężowi wiec dostał go w prezencie. Teraz czas uszyć mu jakieś spodenki, żeby dłużej nie świecił swoją zajęczą pupą.
Romcio, królik jak sie patrzy:) teraz jeszcze prócz spodenek dorób mu panią króliczycę, a potem setke króliczątek, bo króliki to wiadomo... i będzie tak jak u Czerwonej Nitki:) Ona zatopiona w królikach:)
OdpowiedzUsuńSłodki :)
OdpowiedzUsuńNo widać trochę Romcio przełamał wstyd na kolejnych zdjęciach;-) Jest super - podziwiam cierpliwość do szycia takich drobiazgów:-)
OdpowiedzUsuńKolorek ciałka idealny mój ulubiony :))))
OdpowiedzUsuńNo to się zaczęło :)))) Ja nie mogę przestać :) Śuperaśny :) Pozdrawiam :)
Super wyszedł:)
OdpowiedzUsuńale super :o wow! zazdroszczę talentu, ja tam nic nie potrafie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i będe zaglądać tak często jak to tylko możliwe..
Dziękuję za mile komentarze odnośnie Romka. Przyznam jednak, ze wole szyć "duże" rzecz a nie takie maleństwa choć ma to swój urok :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza królicza Tilda przypominała laleczkę woodoo ;p Druga już jest zbliżona do Twojego Romka.
OdpowiedzUsuńWalczymy dalej :D
Romek jest cudny! nawet zawstydzony...;)
OdpowiedzUsuń