18 maja 2016

Z chaosu zrodził się ład

Długi majowy weekend zaowocował remontem pokoju Stasia. Jakoś tak wyszło, że Młody musiał czekać blisko 3 lata na swój własny pokoik.
Nie, nie chodziło nam o pokój jak z katalogu. Chodziło raczej o spokojną przestrzeń do snu i zabawy a w przyszłości także do nauki. Nic ponad to.



Pokój Stasia przed metamorfozą:



Mała, mocno zagracona przestrzeń i przesyt kolorów, który aż bił po oczach. Naprawdę duży problem pojawił się jednak wówczas gdy Młody postanowił wynieść się z naszej sypialni i spać w swoim pokoju - po wstawieniu łóżeczka praktycznie skończyło się miejsce do zabawy.


Pokoik jest mały, wąski i ma aż dwoje drzwi. Do zagospodarowania była zawrotna przestrzeń o wymiarach 1,80 m x 3,60 m. Stwierdziliśmy, że nie ma na co czekać tylko brać się do roboty.
Na początek musieliśmy wstawić dodatkowe drzwi, ponieważ jest to pokój przechodni i zależało nam aby oddzielić naszą pracownię od pokoju Młodego (mogę szyć w domu i Staś się nie budzi). Kupiliśmy proste białe drzwi w LM. Potem wynieśliśmy stare meble, które pierwotnie należały do mnie a po zmianie frontów stały się meblami Stasia. Naiwnie myślałam, że nowe meble kupimy mu dopiero gdy pójdzie do szkoły czyli ok. 7 roku życia. Jednak życie dość szybko zweryfikowało ten pomysł - duża meblościanka zabierała większość przestrzeni do zabawy. Katastrofa, nie można było rozłożyć całej kolejki z IKEA!


Umowa między nami była taka, że Maciek maluje ściany a ja tapetuję. Uwielbiam tapetować, mogłabym robić sobie fuchy!
Sufit i ściany boczne pomalowaliśmy białą farbą Magnat Ceramiczny "Biały Diament". Chcieliśmy maksymalnie rozjaśnić pokój. Potem ja położyłam tapetę w paseczki tworząc z niej lamperię. Tapeta wpadła mi w oko dużo wcześniej ale mąż mój stwierdził, że patrząc na nią dostaje oczopląsu. W sumie i tak ją kupiłam na własne ryzyko gdy tylko zobaczyłam, że jest przeceniona. Ostatecznie stanęło na moim :] Po wstawieniu mebli Maciek stwierdził, że tapeta pasuje i że dobrze to wymyśliłam ;)

Meble ograniczyliśmy do minimum. W IKEA kupiliśmy dwa niewielkie regały TROFAST i biało-pomarańczowy regał KALLAX, który skusił nas promocyjną ceną. Dobrze się stało, bo gdyby KALLAX był cały biały, tak jak pierwotnie chcieliśmy, to byłoby nudno.
Łóżko kupiliśmy kilka miesięcy wcześniej na olx. To używka, którą przemalowałam farbami V33. Zmieszałam dwa kolory: bawełna i szary marengo aż powstał delikatny popiel. Niestety muszę nałożyć jeszcze jedną warstwę bo porobiły się odpryski. Szkoda... na szafkach kuchennych farba trzyma się rewelacyjnie.



 
Przy okazji remontu zrobiłam niezły przesiew w moich papierach, książkach i zabawkach Stasia. Część zabawek schowałam do starej meblościanki z której zrobiłam firmowe archiwum. Stoi sobie teraz w dawnym pokoju babci i szczęśliwie mieści wszystkie skarby.

Obecnie pokój prezentuje się następująco:







Myślę sobie, że wielu z Was wyda się on pusty ale dla mnie jest prawie idealny. Brakuje kilku tekstyliów dziecięcych które się szyją a resztę pozostawiam życiu. Nie kupowaliśmy niczego "na zapas" - tylko to co było niezbędne. Kupimy gdy coś wpadnie nam w oko. Za mną np. cały czas "chodzi" plakat z robotami z IKEA i pewnie za jakiś czas go kupię.
Cieszę się, że wreszcie każdy przedmiot ma swoje miejsce a uprzątniecie bałaganu zajmuje mi 10 minut. Nie muszę też cały czas ścierać kurzu - półeczek jest mało a większość zabawek mieszka w pojemnikach TROFAST.
Jednak najważniejszym jest to, że Staś wreszcie ma więcej miejsca do zabawy.

I wszystko by się zgadzało gdyby nie jeden bardzo ważny szczegół: dywan. Dzień przed zrobieniem zdjęć musiałam oddać dywan, który faktycznie znajduje się w pokoju, do czyszczenia i rozłożyłam poprzedni. Docelowy dywan jest kolorowy, gruby i fajnie grzeje w tyłek :) Dla mnie osobiście za kolorowy ale Staś lubi odgrywać scenki rodzajowe i jeździć samochodami po ulicach więc nie mam zamiaru odbierać mu tej radości tylko dlatego, że gryzie się z moim poczuciem estetyki. Poza tym sama mu go kupiłam dwa lata temu ;)





I już na sam koniec muszę Wam pokazać jak uśmierciłam uroczą półeczkę-domek. Półeczka była w kolorze naturalnego drewna ale coś mi strzeliło do głowy i postanowiłam pomalować ją na... żółto. Żółty żółtemu nierówny a ten był wyjątkowo intensywny i krzykliwy. Szybko pożałowałam swojej decyzji, już miałam rwać włosy z głowy gdy pomyślałam, że przemaluję domek na szaro. Skorzystałam z resztki własnej kompozycji kolorystycznej stworzonej z farb V33 i takim oto sposobem Stasik odzyskał swój garaż na samochody, który raz stoi na parapecie a innym razem na podłodze koło łóżka.


Lampka-autko i półeczki - KAZU (ekazu.eu)

Pozdrawiam!
Sus

34 komentarze

  1. Super, to lozko fajnie wyszło ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokoik rzeczywiście teraz zyskał! Oczopląsowa tapeta jako lamperia wygląda cudnie, a ułatwiające porządkowanie mebelki to strzał w dziesiątkę :) Fajnie, że nawet z małej przestrzeni udało się zrobić funkcjonalny i ładny pokoik.
    Tak jeszcze odnośnie farb - ja malowałam fotele w salonie farbą kredową - słyszałaś o niej? Szczerze mówiąc oprócz niej testowałam inną tańszą i kredowa u mnie wygrała matowym efektem. Problem jest w niej taki, że jeśli się dobrze nie zabezpieczy, to po mokrym/gorącym zostają ślady, dlatego stolik w salonie czeka szlifowanie i malowanie raz jeszcze...
    Jak widać mnie też ostatnio wzięło na urządzanie wnętrz, bo wreszcie mam swoje własne! I interesuje mnie wszystko, co z tym związane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ze ja kocham paski i chcę nimi zarazić cały świat ;)
      Co do farb kredowych to słyszałam o nich ale zniechęciło mnie właśnie to o czym piszesz - szlifowanie, którego nienawidzę. Ale w przypadku łóżeczka Stasia i tak mnie nie minie, trochę zmatowię tę farbę co jest teraz i położę jeszcze jedną warstwę.
      A co do Twojego stolika to mogłaś zrobić przetarcia i wyszłoby w stylu shabby chic ;)

      Usuń
    2. Akurat shabby chic nie do końca jest w moim klimacie, aczkolwiek fajnie to wygląda na czyichś meblach :) Przed malowaniem farbą kredową szlifować nie trzeba, wystarczy umyć/odtłuścić mebel. Ja będę musiała szlifować, bo nałożyłam za mało wosku i po parapetówce zostały na nim brzydkie plamy, bo taka ilość wosku nie była w stanie zabezpieczyć przed wilgocią wylanych napojów. A że na wosk lakieru nie mogę nakładać, bo nie będzie się trzymał, to muszę zeszlifować...
      Ps. Paski i ja uwielbiam!

      Usuń
  3. Piękny pokój po metamorfozie:) gratuluję pomysłu

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę cię zmartwić - czeka was pewnie jeszcze niejedno przemeblowywanie pokoju. U nas niedawno skończyliśmy czwarte, dla piętnastolatki :)
    Wyszło wam świetnie, dużo światła i więcej przestrzeni. Kolorystyka jest uniwersalna i można zaszaleć z dodatkami. A dywanem się nie przejmuj, może psuje stylistykę, ale najważniejsze, że uszczęśliwia Staśka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo domyślam się że AD 2016 zapoczątkował czas co-kilkuletnich remontów w pokoju dziecka ;)
      Co do dywanu to podzielam Twoje zdanie, zresztą sama sobie strzeliłam w stopę ;)

      Usuń
  5. Pokój od razu wydaje się większy :) Niby nie ma w nim wielu rzeczy, ale moim zdaniem jest w nim dokładnie tyle, ile powinno być :)
    Jeśli chodzi o dywan, to bym mu ten zostawiła! Chłopaki (i dziewczyny też ;) ) mają frajdę z jazdy po dywanowych ulicach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dywan zostaje. Teraz na nowo wyczyszczony i pachnący z pewnością posłuży wieeeele szczęśliwych lat ;)

      Usuń
  6. No powiem Ci, że doskonale wyszło! Co do tapetowania....jeśli zechcemy zmienić nasze życie zawodowe, mogę z tobą tapetować :D .Też uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale Aśku! Zapraszam do mnie, czeka mnie tapetowanie przedpokoju i sieni. Wszystko już kupione tylko tapety dociąć i zabierać się do pracy :)

      Usuń
  7. Przemiana zdecydowanie na plus. Bardzo bardzo bardzo.
    Ból dywanu z uliczkami znamy. Moi chłopcy uwielbiają. Ja nie mogę na niego patrzeć niemal ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe te dywany to niestety długo służą dzieciom, sporo starszy syn znajomych też takowy ma i nie ma mowy o wymianie na inny ;)

      Usuń
  8. Ty sama tapetujesz???????? Jakieś wskazówki poproszę:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne! To świetna sprawa, poza tym tapetowanie przypomina trochę wycinanie z tkaniny :) Tu nie ma żadnych wskazówek: po prostu tapeta, klej, szeroki pędzel do kleju, wałek do wyrównywania + linijka, nożyk do tapet i ołówek :)

      Usuń
  9. Pokój idealny :) Mimo, że mały to własny. Ważne, że nie ma wielu "pierdół" i tylko co najważniejsze. Za to lampa jest wyjątkowa ! A Stać zadowolony :)
    PS. Ja miałam całą podłogę w moim pokoju w taką drogę, a nie jestem chłopcem, więc niech zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie! Miałaś rację z tapetą, wyszło bosko! Ja marzę o pokoju dla Zo, bo na razie mieszkamy wszyscy z jej zabawkami, których nie pozwala mi sprzątać (robię to pod osłoną nocy). Moje dziecko chyba chciałoby taki dywan-ulicę, ale faktycznie jest dla mnie za pstrokaty. Cóż, chyba muszę się przełamać. Do jesieni jakoś go zniosę a potem to już będzie u Zofii w pokoju walił po oczach:P Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uroczy pokoik. Mnie czeka urządzanie aż trzech pokoików za jakiś czas i nie mogę się już doczekać :D Jeszcze tylko obrabuję bank i mogę planować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny pokój wyszedł po metamorfozie :) Ja też niedawno walczyłam z pokojem dzieciaków. Teraz tak jak u Ciebie, również jest bardziej stonowany. Wywiozłam też zabawki do dziadków, którymi się nie bawili i sporo się uluźniło :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty mnie już zapewne sprzed lat nie pamiętasz, bo bloga zawiesiłam dawno, ale a jaką radością do Ciebie zajrzałam :D I pokój jest cudowny! Wygląda naprawdę świetnie - jasno, przestronnie, jest wspaniały. Ale ci dziecko urosło!!!! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomidorrrrrko jasne, że Cię pamiętam! I Twoje anioły, które mam do dziś :D Widzę, że się u Ciebie co nieco pozmieniało :) I strasznie się cieszę, że tu zaglądasz :D

      Usuń
  14. Magada!
    Piękna metamorfoza. Stasiek pewnie teraz z pokoju nie chce wychodzić;)
    Osobiście urzekła mnie narzuta na łóżku (oczywiście Twoje wykonanie!) i plakat z wolksvagenem... cud, miód i orzeszki:)
    Może nasz Aleksander też kiedyś doczeka się takiego pokoju!
    Buziaki:****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno się doczeka! Cenie Twój gust dlatego bardzo się cieszę, że i Tobie podoba się pokoik :)

      Usuń
  15. Wszystko ładnie, natomiast złym pomysłem jest łóżeczko przy kaloryferze. Latem nie ma problemu, ale w sezonie grzewczym....
    Przemyśl tę kwestie, bo to niekorzystne dla zdrowia.
    pozdrawiam
    U

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą ale łóżko pod kaloryferem jest najbardziej ergonomiczne. Mogę w przyszłości, gdy Staś będzie dużo starszy, postawić je pod ścianą i wówczas zabierze połowę przestrzeni na podłodze ale nie teraz. Najwyżej skręcę kaloryfer zimą albo uszyj jakiś pokrowiec. Pomyślę też o nawilżaczu.

      Usuń
  16. Super urządzony, chociaż na pewno nie było łatwo bo wąski.
    Ja właśnie szykuje posta z pokojem Jagody, bo można powiedzieć że po ponad roku skończyłam go urządzać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fantastyczna przeróbka. Pokój przeszedł niesamowitą przemianę, a mysia lampka skradła moje serce

    OdpowiedzUsuń
  18. No Kochana chapeau bas! Wyszło fantastycznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Och, rany... jak ja z utęsknieniem czekam na malowanie w moim mieszkaniu. Z dziką przyjemnością na ten czas zamieszkałabym w stasiowym pokoju:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)