Wesela, komunie i wszelkiego rodzaju jubileusze od dłuższego czasu wzbudzają negatywne uczucia, szczególnie wśród osób młodych. Mówią, że chodzi tylko o to, żeby się pokazać, pochwalić nowym autem, kasą, kiecką itd. Z pewnością sporo osób faktycznie tak do tego podchodzi (wiadomo - leczą kompleksy) ale muszę wziąć w obronę te nieszczęsne "spędy rodzinne" i coś Wam opowiedzieć. Kilka lat temu przeglądałam z moją mamą stare fotografie rodzinne, takie sprzed 60 lat. Było na nich wesele moich dziadków (przeżyli razem 66 lat). Oglądałyśmy jak wyglądały ciotki i wujkowie, którzy już dawno odeszli gdy coś rzuciło się nam w oczy: weselny image! Na weselu wszyscy goście byli elegancko ubrani. Przodowały oczywiście kobiety ubrane w swoje najlepsze, wyjściowe stroje. Nie byłoby w tym może nic dziwnego gdyby nie fakt, że to były "chłopki" czyli proste kobiety ze wsi. I chyba nikt nie robił afery, że ciotka Waleska założyła swoją najładniejszą sukienkę i "chciała się pokazać". Uroczystość to zacna i przez szacunek do Młodej Pary należało ubrać się elegancko.
Można? No jasne, że można! Poza tym wtedy na takie wiejskie wesele spraszało się całą wieś i była to jedna z nielicznych okazji aby dobrze zjeść i oczywiście suto wypić ;)
Także nie ma co uciekać przed "spędami rodzinnymi", wystarczy popatrzeć na nie z innej strony i nie dopisywać osobnych scenariuszy, które nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością.
Nam też ostatnio wypadło wesele. Trochę stresowaliśmy się zachowaniem krnąbrnego i upartego Staśka (OK, ja się stresowałam) ale postanowiliśmy pójść. Była to też okazja aby usiąść do maszyny i coś sobie uszyć. Od dawna chciałam wykorzystać kupon jedwabiu satynowego, który zalegał od kilku lat na półce.
Długo myślałam co z niego uszyć, bałam się zniszczyć tę szlachetną tkaninę. Stwierdziłam, że chcę prostą sukienkę, oczywiście szybką i bezproblemową w szyciu. Tralalaaaa....
Krój owszem prosty ale jedwab jest wymagający i kapryśny i przysięgam, że kilkakrotnie miałam ochotę rzucić całe to szycie w kąt i udać się do sklepu na zakupy ;)
Winę za ten totalny chaos należy przypisać overlockowi, który raz po raz strajkował podczas obrzucania szwów. Na szczęście historia skończyła się dobrze ale póki co jestem na overka obrażona i nawet go jeszcze nie wyczyściłam.
Wykrój pochodzi z Anny - mody na szycie nr 2/2013 (góra modelu 28). To prosta sukienka z odcinaną górą, paskiem w talii i szerokim dołem. W oryginale dół sukni miał być krótki ale ponieważ od dłuższego czasu jestem zakochana w maxi sukienkach - u mnie jest długi do kostek. Nieco go też przerobiłam i prócz marszczenia zrobiłam też po dwie kontrafałdy z przodu i z tyłu. Musiałam też wszyć krótką podszewkę aby sukienka nie prześwitywała. I to byłoby na tyle :)
Pozdrawiam!
Sus
Ładnie Ci w niej, pachnie trochę Japonią :)
OdpowiedzUsuńAaa jesteś spostrzegawcza :) Wzór faktycznie nawiązuje do Japonii a tak między nami to ten jedwab jest made in Korea więc wiesz ;)
UsuńPrzepiękna i Ty w niej też. Inspirująca, bo jestem na etapie poszukiwania sukienki na wesele:)
OdpowiedzUsuńNo no Kochana elegancka jestes! Uwielbiam wesela właśnie dlatego że trzeba wyjść do ludzi i "dowyglądać"
OdpowiedzUsuńJa lubię "spędy rodzinne" ale od strony mamy. Tata ma trochę po... dziwną rodzinę ;) A sukienka super :)
OdpowiedzUsuńJak to się mówi "rodziny się nie wybiera" ;)
UsuńW prostocie siła! Pięknie Ci w niej! Ja też mam słabość do maxi długości. Wyglądają szykownie, szczególnie w Twoim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam " spędy rodzinne " dokładnie z tych samych powodów, które wymieniłaś:) Przeglądam Twojego bloga juz od jakiegoś czasu ale to mój pierwszy komentarz - jesteś bardzo uzdolniona , zawsze podziwiałam osoby , które potrafią szyć, mi brakuje i zdolności i dokładności i cierpliwości. Wyglądasz swietnie, przepiękna fryzura i sukienka !
OdpowiedzUsuńBardzo fajna sukienka. Przynajmniej zupełnie inna od tych wszystkich balowych kreacji ze sklepów :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sukienka, którą będziesz mogła wykorzystać również na mniej oficjalne okazje. Zgadzam się z Tobą, że takie spotkania rodzinne przy ważnych okazjach są pretekstem do tego, żeby szczególnie o siebie zadbać, a dla mnie okazją najbardziej mobilizującą do szycia nowych kiecek :)
OdpowiedzUsuńWow !!! super :) zazdroszczę takiego talentu do szycia :) sukienka extra, a nie taka, że później na jednej imprezie 5 takich samych :) świetna, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŁadnie się zaprezentowałaś.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu z przeszłości "szukałam" siebie i swoich rodziców , bo na takich weselach bywałam.
Romantycznie Ci wyszło :-) Spędy rodzinne zachęcają do szczególnego zadbania o swój wizerunek, to fakt. Dla mnie są one również swoistym motywatorem by uszyć sobie nową kreację, specjalną na konkretną okazję i jedyną w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka i ślicznie w niej wyglądasz, trochę jak japonka, bo i włosy tak spięte :)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię imprezy rodzinne :)
OdpowiedzUsuńSukienka fajna, elegancko wyglądasz!
Może nie jestem fanką rodzinnych spędów, ale od nich nie stronię, bo w tym zagonionym świecie to czasem jedyna możliwość spokojnego spotkania z rodzinką. Dodatkow to okazja to przywdziania czegoś eleganckiego, kobiecego. A więc generalnie "lubię to" :). Twoja sukienka prezentuje się fantastycznie. Tkanina rzeczywiście wymagająca. Ja ostatnio często mierzę się z szyciem jedwabiu więc w pełni rozumiem co przeszłaś. Ale za to efekt jest rewelacyjny. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo fajna sukienka. Jaki ma kolor? Bo tak różnie wyszła.
OdpowiedzUsuńTeż mam wesele, w sierpniu, i w planach sukienkę z jedwabiu. Nie wiem jeszcze, jaki krój i czy długa czy krótka.
AgaM
Dzięki Aga :) Tło jest delikatnie kremowe, nie czysto białe a kwiaty są czarne :)
UsuńCzarne, hm. Stawiałam na brąz lub granat. Nowe brele trzeba:)
UsuńAgaM
No cóż... zwalmy to na aparat i jego przekłamania :D
Usuń