30 czerwca 2018

Pierwsze zderzenie z washpapą czyli nie taki diabeł straszny jak go malują

Tak po prawdzie to podchodziłam do washpapy jak jeż do szczotki ryżowej. Raz, że  nigdy nie zapałałam miłością do szycia torebek (kupowanie to co innego!) a dwa to od zakupu papieru do pierwszego uszytku upłynęło kilka ładnych miesięcy. Niemniej obecnie jestem zauroczona! Ten papier totalnie skradł moje serce :)




Bałam się ale jednak postanowiłam przetestować to cudo. Wykroiłam pierwszą torebkę na próbę. Próba okazała się dość owocna. Zobaczyłam jak to się szyje (znaczy, że papier ten nie wybacza błędów, zupełnie jak skóra czy skay), że trzeba dobrze go namoczyć przed szyciem i że szyje się go gdy jest wilgotny. Pierwsza torba okazała się za duża i pomimo zastosowania zatrzasków jako zapięcia - nie układała się ładnie. Kieszonki na zewnątrz okazały się za płytkie przez co czasem coś z nich wypadało, zaś w podszewce przydałaby się kieszonka zapinana na zamek. Mimo tego nosiłam tę torbę przez ok. 2 miesiące i przekonałam się, że ten impregnowany papier jak naprawdę bardzo trwały!



Tym oto sposobem uszyłam sobie drugą torbę uwzględniając wszystkie wcześniejsze zastrzeżenia  (co mam nadzieję widać na zdjęciach). Teraz jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z uszytku :)


Przede wszystkim torba jest odpowiednio duża i pojemna a zarazem bardzo lekka - to dla mnie ważne, ponieważ w torebce noszę mnóstwo różnych i niekoniecznie potrzebnych przedmiotów ;)
Po drugie zrobiłam głębsze kieszonki zewnętrzne - nazywam je podręcznymi a noszę w nich szpilki, metr krawiecki (wiadomo - zboczenie zawodowe), pomadkę ochronną, krople do oczu i kilka innych niezbędników. Po trzecie podszewka ma kieszonkę zapinaną na zamek i drugą otwartą w której idealnie mieści się mój telefon i ulubiony błyszczyk. Po czwarte torba zapina się na dwa zatrzaski magnetyczne co jest praktyczne ale i trochę ryzykowne dlatego już opracowałam zapięcie na zamek, które niebawem wcielę w życie.


Widziałam, że z washpapy dziewczyny szyją cuda cudeńka ale ja pozostanę chyba przy torebkach. Powoli się wkręcam i chciałabym teraz połączyć różne kolory ze sobą. Na szczęście w moim mieście nie widziałam jeszcze żadnej innej babeczki z taką torebką, chyba jestem pierwsza w Orzeszu ;)
Aha przyjaciółce uszyłam torebkę na prezent - w środku była książka a torbę wykorzysta jeszcze nie raz. Tym razem to połączenie washpapy i tkaniny poliestrowej.




Pozdrawiam!
Sus


16 komentarze

  1. Świetna, ale nie słyszałam jeszcze o czymś takim jak washpapa. A jaka urocza podszewka. Sama z chęcią bym z taką torebką poszła na zakupy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneto zatem musisz sobie takową uszyć :) A jaka jest leciutka !

      Usuń
  2. Super torebki, sama mam ochote uszyc sobie tez, ale jak to u mnie bywa od zamiaru do wykonania droga dluga i kreta :)Washpapa to u mnie nazywa sie snappap, a potocznie weganska skora :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj u mnie też dłuuuuga droga - jak pisałam nawet kilkumiesięczna ;)ale udało się i jestem zadowolona z uszytku. Już kombinuję nad kolejną torebusią ;)

      Usuń
  3. Wszystkie cudne :) Chyba nie jedna osoba takiej pozazdrości ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny efekt współpracy z nową materią. Przyznaję, że jeszcze nie złapałam bakcyla i mimo kilku zachęt nie zmierzyłam się z szyciem z washpapy. Patrząc na Twoją torbę czuję się zainspirowana :) Chyba jednak spróbuję! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie takie to jest straszne - tylko trzeba namoczyć. Ty sobie z pewnością poradzisz bardzo dobrze, jesteś niesamowicie precyzyjna i staranna :]

      Usuń
  5. Ja właśnie testuję szycie toreb z połączeniem sztucznej skóry z bawełną. Na razie zrobiłam plecaczek. To był prototyp i oczywiście po uszyciu okazało się że muszę przerobić, bo nie przemyślałam tego dobrze i zrobiłam podszewkę z kieszonką zapinaną na zamek... przy zamku zrobiłam obwódkę ze skaju, ale... plecaczek się zamyka przez ściągnięcie górnej części - jak w worku na obuwie.. a zamek był w górnej części podszewki ... i musiałam wypruwać cały ten piękne uszyty element i od nowa wszyć zamek i poszewkę. Tak to jest z prototypami :)
    czytałam u LoliJoo o washpapie, ale nie doczytałam się, że trzeba szyć na mokro!!
    Czy washpapę można jakoś czyścić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz na prototypach najlepiej się człowiek uczy :) Mi bardzo pomogła ta pierwsza, najmniej udana torba. Już wiedziałam co źle zrobiłam i gdzie poprawić. Marzy mi się torebka z zamkiem na zewnątrz :) Tak, washpapę można prać, można gąbeczką zaprać - nic się z tym nie dzieje(przynajmniej z taką niedrukowaną i bez połysku)

      Usuń
  6. Szyłam, ale jakoś zachwycona nie jestem. Coś mi w niej nie pasuje. I cena odstrasza. Chociaż okładki wyszły mi super hihi
    A u ciebie wyglądają te torebki fantastycznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno widziałam przeceny - z pewnością skorzystam ;) Wiadomo, nie każdy chce nosić torbę wyglądającą trochę jak brystol - może to Ci w niej nie pasowało? Mnie najbardziej zachwyca lekkość. Uwielbiam lekkie torby.

      Usuń
  7. Fajna. Oj, lekka torba też by mi się bardzo przydała. Kilka miesięcy to długo? U mnie alkantara czeka parę lat, a torebki nie widać.
    AgaM

    OdpowiedzUsuń
  8. A jak ten materiał się potem zachowuje, jak z jego odpornością na warunki atmosferyczne i trwałością? Bo jakoś średnio to widzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze. Jedną torbę już wyprałam w pralce na programie "delikatnym" i nic się a nią nie stało. Wysuszyłam i można dalej używać :]

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)