29 listopada 2020

Overlock JUKI MO-644D - nowość w pracowni

O zakupie nowego overlocka myślałam mniej więcej od roku.
W tym czasie orientowałam się w markach aby wybrać coś co posłuży mi przynajmniej przez kilka najbliższych lat. Mój pierwszy overlock, TOYOTA SL3335, służyła mi dzielnie i niezawodnie przez blisko 9 lat. Niestety od ok. roku nie daję sobie z nią rady. Zawoziłam maszynę kilkakrotnie do mechanika i z początku działała całkiem przyzwoicie ale po pewnym czasie znowu zrywała nici, nóż nie ciął dobrze, tkaniny się wkręcały - ogólnie wszystko się sypało. Za pieniądze, które wydałam na naprawy miałabym w połowie spłaconego obecnego overlocka JUKI MO-644D. Taka smutna prawda...


Tak więc podjęłam decyzję o zakupie nowej maszyny. Toykę oddam ostatni raz do naprawy (nie ukrywam, że mam do niej sentyment) i jeśli uda się ją naprawić to będzie maszyną awaryjną. W ogóle to nie pisałam tutaj ale 2 lata temu kupiłam za grosze (400 zł dokładnie) overlocka Texi Joylock 2/4 i to on ratował mi tyłek, gdy Toyota odmawiała posłuszeństwa. Może kiedyś go zrecenzuję jeśli ktoś wyrazi taką wolę.
Myślę, że "zajechałam" Toyokę szyjąc wszystko co popadnie, czasem wręcz na siłę. Może gdybym używała jej tylko do domowego szycia to ta maszyna nadal działałaby bez zarzutu. Bo uważam, że to całkiem porządny overlock, dobrze skonstruowany i trwały. No ale cóż - nic nie jest na wieki.

Po zasięgnięciu opinii na grupach, wybór padł na overlocka JUKI MO-644D. Wybrałam tańszy wariant ale nie ukrywam, że będę chciała dokupić droższy model tj. JUKI MO-654DE. Może w przyszłym roku. Zobaczymy. Myślę, że z tymi dwoma overlockami żadne szycie nie będzie mi straszne.


Wracając do nowej maszyny to zakupiłam ją w czasie "Czarnego Tygodnia" w korzystnej cenie. Tym razem maszyna była u mnie w ciągu 4 dni więc super. Od razu zmieniłam nici i wypróbowałam nowy sprzęcior. Co mogę powiedzieć na szybko:
1. Maszyna dotarła ustawiona z przewleczonymi nitkami i próbką ściegu. Wystarczyło tylko założyć swoje nici, związać nitki i szyć.
2. Po włączeniu światło niemal mnie oślepiło ;) Wow jaką moc ma ta żarówka.
3. Ścieg jest absolutnie idealny! Szyję, patrzę i podziwiam jak pięknie wygląda ścieg. Cudo!
4. Maszyna "nie chodzi" po stole - jest niemal przyspawana do blatu i bardzo stabilna.
5. Każda maszyna wydaje podczas szycia swój "dźwięk" - Juki wydaje z siebie świst. Zupełnie inny odgłos niż klekot Joylocka ;)
6. Pachnie nowością, jest zgrabna i bielutka. Cudownie jak maszyna wszystko przeszywa i nie zacina się na zgrubieniach.
7. W wyposażeniu dołączonym do maszyny był pokrowiec - fajnie, przyda się na czas świąteczno-noworocznej przerwy od pracy.


W sobotę uszyłam zamówioną pościel dla dziewczynki i ahhh... pięknie i szybko się szyło. Bez zastanawiania się "kiedy zerwie się nitka"?!


I to póki co wszystko. Taka szybka relacja na gorąco. Zobaczę jak overlock będzie się nadal spisywać ale przypuszczam, że bardzo dobrze.

Pozdrawiam!
Sus




2 komentarze

  1. Ten swist! Zamiast warkotu traktora, jak w moim lidlowym Singerze :)
    Ale,ze szyję hobbystycznie, to mi to na szczęście nie przeszkadza :)

    Jak szyjesz pościel? Tylko owerlokiem 4 nitki, czy maszyna szyjesz i obrzucasz owerlokiem 3 nitki?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Lidlowy Singer, na ile miałam z nim styczność, nie wydawał się taki straszny. Nie wiem jak z trwałością ale ustawiałam go sąsiadce i szył całkiem OK, chyba nawet lepiej niż Joylock :)
      Pościel szyję 4 nitkami i już niczego nie obrzucam - oczywiście pod warunkiem, że ścieg jest dobrze naprężony :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)