Kto powiedział, że Walentynki trzeba obchodzić koniecznie 14 lutego?! Nie zaliczam się ani do entuzjastów tego święta ani do jego przeciwników. Jestem zdania, że miłość ukochanej osobie należy okazywać codziennie, najlepiej w formie... małych gestów :)
Dziś wzięło mnie na muffinki. Nie wyszły tak jak powinny bo nałożyłam za mało ciasta do foremek. W smaku bardzo dobre - reszta bez komentarza ;) Te w kształcie serduszek piekłam z myślą o Mężu. Jak widać :D
PS. Gotować i piec lubię niemal tak samo mocno jak szyć.
PS2. Wczoraj odniosłam wrażenie, że powoooli, bardzo powoooli nadchodzi długo oczekiwana i niezmiernie pożądana pani wiosna. Ale nic więcej nie napiszę, bo pewnie w tym tygodniu znów sypnie śniegiem :D
Mniami, jakie smakowitości:):):) Ja to nawet nie wiem, czy powoli nadchodzi wiosna, bo siedzę z chorym młodym w domu i nosa zza drzwi nie wyściubiam :/ Ale wierzę na słowo i na...zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńPyszności. Chyba sama sobie zrobię muffinki :D
OdpowiedzUsuńSus, jak ten mój syn ma dobrze. Pięknie te muffinki zrobiłaś, a jeszcze piękniej przyozdobiłaś. Nawet mnie ślinka cieknie, ne literkę "e" oczywiście!
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak jak Ty - uwielbiam kuchcić i szyć, a także jestem za okazywaniem czułości codziennie, a nie tylko w ten jeden walentynkowy dzień. Też upiekłam kruche ciasteczka z czekoladą, ale nie obfotografowałam. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńMamo Ewo to ja zjadłam E - resztę literek Macias :D
OdpowiedzUsuń