8 marca 2011

Wiosenne porządki

Dawno, dawno temu (to nie bajka) wyczytałam w pewnej książce, że ciuchy, których nie założyłam w ciągu roku ani raz - powinnam się ich jak najszybciej pozbyć, gdyż i tak już ich więcej nie założę. Najpierw się zdziwiłam a potem stwierdziłam, że to w sumie prawda.

"Chomikuję" ciuchy. Z trudem przychodzi mi pozbywanie się części mojej garderoby. Nie dość, że musiałam na łaszki zapracować to jeszcze z niektórymi wiążą się np. miłe wspomnienia. Ostatnimi czasy coś się jednak zmieniło i 2 razy w roku robię kapitalny przegląd szafy. Sezon wiosenny i sezon zimowy otwieram robiąc generalne porządki w szafie. Bez żalu (już) oddaję ubrania do specjalnych pojemników lub czekam na zbiórkę odzieży. Krytycznym okiem przyglądam się każdej rzeczy i szczerze odpowiadam sobie na pytanie: "napewno to jeszcze założysz??".



Moda nigdy mnie nie bawiła. Moda mnie męczyła. Jeszcze kilka lat temu wpadałam z błyskiem w oku do H&M, Cubusa, Promodu, Orsaya itp. i jak oszalała buszowałam wśród wieszaków. Teraz...teraz jest inaczej.
Idę z przeświadczeniem, że i tak nie znajdę niczego godnego uwagi. Czasem jednak znajduję... Nie powiem, lubię od czasu do czas coś sobie kupić.
Generalnie myślałam, że gdy kupię coś co noszą wszyscy to będę wyglądać modnie, trendy, po prostu super. W popularnych sieciówkach pozbywałam się kompleksów ale tylko na chwilę. To było bardzo frustrujące.


Od kiedy szyję coś we mnie pękło
. Nie siedzę godzinami przed monitorem i nie przeglądam zakupów, jakich dokonały w danym miesiącu wizażanki (wątek w dziale MODA na wizaz.pl), pękając z zazdrości, że mnie NIE STAĆ na 4 pary butów czy najnowszą sukienkę z Zary!
Teraz przeglądając ten wątek staram się wyłapać co jest obecnie na czasie i jak to dostosować do własnych pomysłów. W myślach przeglądam archiwalne Burdy i szukam podobnych wykrojów bądź takich, które zawierają charakterystyczne elementy tak pożądane w danym sezonie.
I najważniejsze - mam SWOJE ciuchy, które są inne niż te ze sklepów bo bardziej cenne, bardziej wartościowe, wychuchane, staranniej wykończone, niejednokrotnie uszyte w pocie czoła ;)
A otwierając szafę zauważyłam, że systematycznie przybywa ciuchów uszytych własnoręcznie a ubywa tych kupionych w sklepach. Słowem: jest dobrze!


12 komentarze

  1. Susano wyjelas mi to z ust. Dokladnie tak samo czuje. Wole te rzeczy wlasnorecznie przez siebie uszyte, sa niepowtarzalne i nikt nie bedzie wygladal tak samo jak ja!

    OdpowiedzUsuń
  2. może też się zmobilizuję do tego żeby zrobić generalne porządki. też jestem typem chomika, zawsze sobie wmawiam "to się jeszcze przyda" :) natchnęłaś mnie do tego by się zmobilizować do porządków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod Twoimi słowami, Susanno!
    I nic już tak nie cieszy, jak sklepy z pięknymi tkaninami :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. O masz rację! Niestety nie jestem tak zdecydowana jak ty i jak robię porządki te wiosenne lub zimowe to po za tym że na jakiś czas pozbywam się sezonowych rzeczy nie potrafię się z niczym pożegnać, bo zawsze mam nadzieję że jeszcze uda mi się z tej rzeczy coś nowego wykombinować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wywalam bezlitosnie! Najgorzej było kiedy przeprowadziliśmy się do własnego mieszkania i zawartość 2 wielkich szaf wnękowych (w wynajmowanym domu) musiałam upchnąć do 1 średniej szafy (własnej). To dopiero była jazda. Ale żeby było jasne JA UWIELBIAM ROBIĆ PORZĄDKI W GARDEROBIE!!! Mogłabym się tym zajmować zawodowo - te wszystkie pudełka i specjalne pojemniki, itp, wszystko mam obcykane :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie najcenniejsze w moich szytych ciuchach jest to, że są do mnie dopasowane. Osoba o niestandardowych wymiarach nie obkupi się w sieciówkach, a ja się cieszę moimi uszytymi na moją miarę sukienkami, spódnicami, itp. Oczywiście fakt, że są jedyne w swoim rodzaju (ktoś też może takie uszyć, ale raczej nie wybierze dokładnie tego samego materiału i dodatków) też ma znaczenie, to takie malutkie zaspokojenie próżnej natury bycia oryginalnym. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, ja nie szyję, ale podziwiam :) Czyszczę szafę raz na...2 lata, częściej bym chyba zawału dostała. Ale się pochwalę (komu jak nie tobie ;)), że upolowałam kilka dni temu na lumpie princzeskę z granatowego aksamitu, New look za całe 2 złote - nową!No, ja z kolei do takich rzeczy mam sentyment. A tobie wcale sie nie dziwię, że wolisz uszyte ciuszki - oryginalnie i pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja podziwiam za porządek w szafie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. też muszę zrobić porządki w szafie, ale poczekam jeszcze ze 2 tygodnie, aż będzie można swetry zimowe schować do kartonów. Też nei pozbywam się tak prędko ubrań - po pierwsze nie należę do tych (nie-)szczęśliwców, co co sezon kupują wszystko nowe, a poza tym jak się człowiek upoci nad maszyną, to ceni potem ten trud:-).

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam dokładnie takie samo podejście;) Wolę sobie sama coś uszyć - przynajmniej mam oryginalny ciuch, z porządnej jakości materiałów, za ułamek tego, co bym wydała w sklepie;)
    Jeśli chodzi o przegląd szafy, tez taki robię mniej więcej raz do roku. Ciuchy oddaję do Caritasu, więc mam pewność, ze jeszcze komuś się przydadzą, a nie pójdą na śmietnik. Zazwyczaj takie odświeżenie szafy sprawia, że nagle mam znowu połowę wieszaków wolną:D

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie dokładnie na odwrót. Nie mam czasu szyć, coraz więcej gotowych ciuchów. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak samo mysle-nie lubie miec tego co kazdy,a ogladanie po raz kolejny marynarki z zary czy czerwonych rurek i kopytek robi sie nudne.Czas na uporzadkowanie szafy-tak trzymaj Susanna:)
    Pozdrawiam(sledze Twojego bloga juz od dawna)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)