Oczywiście chodzi o spódnicę.
Jakimś cudem zdążyłam ją uszyć przed kolacją wigilijną choć popełniłam jeden, zasadniczy i najgłupszy z możliwych błąd - dodałam za mało zapasu na szwy. Zawsze dodaję za dużo - tak tym razem coś zamroczyło mój umysł i dodałam za mało. W związku z tym szwy mają szerokość 0,5 cm a ja sama ledwo mieszczę się w kieckę. Użytkować jej w najbliższym czasie nie będę.
Szkoda... wielka szkoda, że nic tego nie wyszło bo koronka prześliczna. Problematyczna w szyciu ale śliczna. Na zdjęciach kolor w ogóle nie wyszedł ale w rzeczywistości koronka jest miodowo-brązowa. Krojona z takim pietyzmem... yhh. Trudno, mam nauczkę na przyszłość.
Spódnicę szyłam na wzór tej uszytej dla Sylwii - także tym razem wykrój lekko przerobiłam zwężając go ku dołowi i nadając spódnicy kształt ołówka. Za podszewkę robi czekoladowa tkanina z minimalnym dodatkiem czegoś elastycznego.
Z tyłu jest zapinana na zamek błyskawiczny i ma rozcięcie umożliwiające normalne przemieszczanie się.
Kurcze nie mogę patrzeć na te zdjęcia, krew mnie zalewa...
Pozdrawiam!
Sus
PS. Przepraszam za beznadzieje fotki. Na śląsku szaro, buro i ponuro. Zresztą u mnie na blogu nigdy nie było wybitnych zdjęć - prócz tych robionych przez profesjonalnego fotografa :]
W najlepszej rodzinie się zdarza Susanko:) Nie zamartwiaj się. A zdjęcia całkiem niezłe i wg. mnie dobrze skadrowane. Oczywiście profesjonaliści mogą się ze mną nie zgodzić :) ale ja też się jeszcze uczę
OdpowiedzUsuńEwo dzięki - Twoje słowa są dla mnie pociechą ;) Na kadrowaniu się nie znam ale skoro piszesz, że wyglądają OK to się cieszę :)
UsuńA może dodać po bokach jakieś wstawki, spódnica bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńMożnaby ale jak sobie pomyślę, że musiałabym odpruć pasek ....:> to jest mi słabo :D Po prostu jestem leniwa :D
Usuńoj niedobrze że Ci tyle krwi ta spódnica napsuła, bo rzeczywiście ładna.....no albo nie ...inaczej napiszę...wiesz bardzo brzydka jest ta spódnica nie chodź w niej, bo no okropna - lepiej trochę??? to tak wiesz żeby mniej żal Ci było. Żarcik - żebyś wiedziała napewno.
OdpowiedzUsuńSzkoda że ja się tez nie zmieszczę bo bym prosiła Cie o sprzedanie mi.
Hahaha bardzo dobry pomysł z obrzydzeniem jej :D Póki co ją zostawię, może kiedyś jeszcze w nią wejdę ;) A jak nie to może sprzedam...
Usuńmnie też krew by zalała! spódnica cudna, tym bardziej szkoda.. no ale żeby nie popadać w rutynę i żeby nie było zawsze nudno i jak po maśle, musi czasami coś wyjść nie tak;)
OdpowiedzUsuńTaa tylko u mnie ostatnio same "wtopy" ;)
UsuńJa też bym zrobiła jak Aneta-wstawiła pasy po bokach!:) I luzik:) Tak miało być:)
OdpowiedzUsuńZniechęciłam się do tej kiecki totalnie i zwyczajnie nie che mi się. Mam jeszcze kawałek tej koronki to pewnie kiedyś coś z niej uszyję. Tym razem prawidłowo ;)
UsuńTeż pomyślałam o jakichś wstawkach/lampasach z boku. Może jednak da się ją uratować? Choć wiem, że nie na pewno nie będzie to już ta wizja, którą miało się przed oczami szyjąc.
OdpowiedzUsuńSpódniczka śliczna, więc nawet jeśli nie uda Ci się nic wykombinować zawsze możesz ją sprzedać.
Pozdrawiam
Spódnica piękna po prostu,mnie też niestetty zdarza się pożałować na szwy,ehhh a potem pluję sobie w brodę.
OdpowiedzUsuńOficjalnie witam w klubie ;)
UsuńZdarza się ;-) nawet zawodowej krawcowej ;-)
OdpowiedzUsuńja kiedyś byłam tak pewna budowy ciała klientki że też uszyłam bez przymiarki do końca, a później ledwo co w ciągła na siebie i trzeba było pruć :-/
Ale masz humor... A może wystawisz ją na sprzedaż, żeby Ci już krwi nie psuła i uszyjesz lepszą, ładniejszą? Pozdrawiam i bardzo dziękuję za jasie!
OdpowiedzUsuńPóki co przestawiam się na szycie bluzek, których mi bardzo brakuje i sukienek. Ale napewno kiedyś pokroję tę pozostałą część koronki :)
UsuńPiękna no cóż zdarza sie... sprzedaj ją może odzyskasz jakieś grosiki:)Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńNa Śląsku szaro i bardzo ślisko więc puki co lepiej w spodniach paradować coby nie rozpruć zbyt skutecznie takiego cacka ;-) bywa, moja jedyna do tej pory skrojona sukienka ma mizerne zapasy na szwy (cóż pierwszy raz w życiu kroiłam i jakoś nie doczytałam że zapasów na szwy nie uwzględnili)i dalej leży w kawałkach w szafie - na szczęście jest dość szeroka sama w sobie więc może w końcu się nad nią zlituję ;-)
OdpowiedzUsuńNo ba! Teraz to tylko w spodniach pomykam, ewentualnie w sukienkach ale spódniczka miała być na specjalne okazje ale nie wyszło ;) Powodzenia w szyciu skrojonej sukienki, czasem wykrój jest tak obszerny, że brak zapasów na szwy nie jest odczuwalny :)
UsuńSus, ja bym poczekała do wiosny, bo zazwyczaj wtedy troszkę ubywa wagi a ze szwami to może takie wykończenie jak w żakietach co podszewki nie mają, chyba obszywa się je lamówką a tym samym umacnia żeby się nie rozeszły.
OdpowiedzUsuńOj Moni mi raczej nie ubywa - Ty to jesteś taka szczupluteńka :) Pomysł z wykończeniem szwów jak w żakietach bez podszewki jest świetny - z pewnością skorzystam z porady :P)
UsuńPiękna spódnica, piękna koronka... Aż żal, że nie pasuje i żal byłoby się jej pozbywać... Ale znając Twoje umiejętności jestem przekonana, że uszyjesz jeszcze wiele ładniejszych :) Nic straconego :)
OdpowiedzUsuńspódniczka przecudna i zawsze można ją sprzedać albo ewentualnie komuś bliskiemu podarować jeśli jest takowa osoba w zasięgu
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kurcze u nas wszyscy jacyś tacy przy kości ;)
Usuńfajna... szkoda, że "nie na teraz"
OdpowiedzUsuńznam ten ból - chcesz coś dopieścić, a na koniec jest nie takiego rozmiaru jak trzeba (nie cierpię poprawiania - pewna jedwabna sukienka czeka u mnie na przerobienie od maja...)
a wracając do spódnicy - na wiosnę będzie dobra - na zimę to wszyscy trochę "puchniemy"... żeby nie zmarznąć ;)
Pozdrawiam
Okropna spódnica, dobrze, że nie musisz w niej chodzić ;P
OdpowiedzUsuńA tak zupełnie serio - mnie osobiście pociesza, że nie tylko mnie nie wychodzi czasem. Twój post ma głęboko motywujący charakter :)
Haha cieszę się, że pomimo ewidentnej porażki dla kogoś ten wpis jest motywujący :)
UsuńRzeczywiście piękna koronka! Warto zachować ciasne rzeczy na później, latem zawsze zrzuci się parę kilo (albo jeden;)) i będzie w sam raz!
OdpowiedzUsuńOj, zdarza się każdemu. Ale za jakiś czas może da radę przerobić ją na coś innego ;), więc nie wszystko stracone.
OdpowiedzUsuńJak już wyżej wspomniano - moim zdaniem aż się prosi o zrobienie jakichś małych wstaweczek po bokach i będzie pięknie :) Szkoda, żeby taka ładna koronka się marnowała i denerwowała właścicielkę :) Tym bardziej, że jak wiemy, właścicielka nie takie rzeczy potrafi zmajstrować!
OdpowiedzUsuńAaa na ambicję mi siadasz ;) Osz Ty niedobra ;)
UsuńNo i co tu napisać... Obrzydzać ci ją... Nieee... Poczekałabym do wiosny ;-) Może się cudownym sposobem poluzuje ;-) Co do przerabiania - sama nie znoszę poprawiania i przerabiania czegoś, o czym sądziłam, że jest skończone i skończenie pięknie wykończone ;-)A może faktycznie będziesz mogła komuś sprawić piękny i niespodziewany prezent? Wsadź do szafy i czekaj... Życie przyniesie rozwiązanie ;-)
OdpowiedzUsuńAnia
Po pierwsze, zdjęcia nie są złe. Wszyscy wiemy, że nie posiadając profesjonalnego sprzętu nie da się zrobił super wyraźnych, dobrze doświetlonych itd. zdjęć. Jest OK! Spódniczka przepiękna! Uwielbiam koronki i od dawna za mną taka chodzi. Jeżeli masz jeszcze kawałek tej cudownej tkaniny ratuj ją koniecznie! Nie wiem coś po bokach dodaj, doszyj, ale ratuj! Szkoda żeby taka piękność wisiała w szafie nienoszona :)
OdpowiedzUsuńSus, wszędzie buro i ponuro....:(
OdpowiedzUsuńWcale a wcale nie lubimy koronki, ta nam się zupełnie nie podoba, więc nie żałuj tej spódnicy ;))) żarcik
Wcale się nie dziwę, że Ci obrzydła i nie masz ochoty nic z nią kombinować...Ale być może "odbrazisz" się za jakiś czas i, ze swoimi zdolnościami, ją uratujesz:) Daj sobie czas:)
Bo koronka cudo!!
Spódniczka śliczna, szkoda by miała wisieć w szafie, namawiam do wykombinowania czegoś :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy majstersztyk:)Szkoda, żeby się zmarnowało takie dzieło, dlatego miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz założysz tą spódniczkę:) Pozdrawiam gorąco http://asmileoflife.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKoronka piękna, faktycznie szkoda, żeby się w szafie marnowała.
OdpowiedzUsuńChyba nie masz wyjścia - dziewczyny już ci chyba dostatecznie wsiadły na ambicję. Siadaj do maszyny i kombinuj... Powodzenia :)
Oj, rzeczywiście szkoda, bo spódniczka przepiękna. Gdybyś już nie była szczupła to napisałabym Ci żebyś schudła, a tak to nie wiem ;-). Uszyj drugą, tym razem z większymi zapasami, a na tę na pewno znajdzie się chętna.
OdpowiedzUsuńpiękna spódnica, z chęcią bym sama taką nosiła :)
OdpowiedzUsuńbardzo śliczna!!! :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Przyszliśmy się przywitać w świecie szyciowych blogów. Banerek kochamy ekrawiectwo już błyszczy u nas na blogu, a niebawem zapukamy na forum. Zostaniemy wpuszczeni ?
OdpowiedzUsuńspódnica REWELACJAAA!
Do miłego zobaczenia. Ania i Łukasz
Na forum jesteście obecni już od dawna :) Witam nową ekipę Złotego :)
UsuńSus posłuchaj innych rad i wstaw jakieś wstawki, lampasy, pasek tez może byc w innym kolorze, teraz to na topie. Lub sprzedaj :)) Koronka rzeczywiście piękna :)
OdpowiedzUsuńŚliczna jest ta spódniczka!! Osobiście uważam, że wstawki itp. zepsują tę piękność. Zostaw dla potomnych albo w ramkę i centralnie na ścianę ;)))
OdpowiedzUsuńDziewczyny dziękuję za wszelkie sugestie. Myślę intensywnie nad wszyciem w boki pasków z brązowej dzianiny ale myślę, że wówczas spódnica straci swój elegancki charakter. Niemniej jest to skuteczny patent na poszerzenie za ciasnego ciuszka :)
OdpowiedzUsuńspódnica jest urocza! :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWygląda genialnie... Moim zdaniem lepiej bez wszywek, ale jak ma się marnować, bo nie pasuje to lepiej wszyć coś i móc w niej chodzić ;) Piękna jest! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam koronkowe spódnice - w ogóle to piękną koronkę dorwałaś - zgadzam się, że prześliczna :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam koronki, uwielbiam na nie patrzyć itp Ale z noszeniem mam problem, ale ostatnio widziałam takie cudne , że mogłabym. Twoja praca- podoba mi się :-)
OdpowiedzUsuńWspaniała spódnica, musiałaś w niej wyglądać obłędnie!
OdpowiedzUsuńKoronka w tym roku na topie.Ten efekt jasnej koronki na ciemnym tle zawsze bardzo mi się podobał.A co do tego dodawania na szwy to i ja tak mam.Raz dodam za dużo ,raz za mało.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że nie jestem odosobniona w tym postępowaniu ;)
UsuńWyobrażam sobie, co musisz czuć, bo spódnica jest przepiękna! Ja bym jej na pewno nie przerabiała i nie dodawała żadnych wstawek, bo tak jak jest - jest super. Są dwie opcje - ździebko schudnąć, albo podarować komuś, kto się wbije;)
OdpowiedzUsuńSpódnica jest zachwycająca:)) gratuluję talentu, pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuń.......pozwoliłam sobie ciebie otagowac ......pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPisałam już pod wcześniejszym twoim wpisem. Potrzebuje porady albo jakiejś wskazówki jak zawęzić dżinsowa karane. Jest to męska katana o 2 rozmiary za duża. Nie wiem jak sie za to zabrać i czy co kolejek robić. Proszę o pomoc.
OdpowiedzUsuńCiężko cokolwiek doradzić nie widząc katany. Myślę że da się ale skoro jest o wiele za duża to pewnie trzeba wypruć rękawy i zmniejszyć nie tylko po bokach ale także na ramionach.
UsuńJak ja bym chciała mieć twój talent ! Super :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://kobieca-strefa.blogspot.com/
Fajna spódniczka!!!
OdpowiedzUsuńMam proźbę. Czy możesz mi doradzić, bo muszę kupić maszynę do szycia dla 12-latki i nie wiem jaką jej kupić? Ona mówi, że może być dziecinna maszyna, ale musi szyć naprawdę. Co byś mi doradziła?
PS. Musi być w przystępnej cenie:)
Nie wiem, może coś takiego -> http://pl.strima-atelier.com/janome-sew-mini-maszyna-do-szycia/item/1002227/pl/
OdpowiedzUsuńNie znam się na maszynach.
Sus, cudowna jest :)
OdpowiedzUsuńJa mam czasu jak na lekarstwo, ale się stęskniłam i wpadłam na chwilkę z całusem :)*