Szybko - to słowo klucz. Pomyślałam, że uszyję Hani królika tildowego. Dzieci je lubią. A potem pomyślałam, że jednak nie - uszyję mysz i kupię porcelanowego kotka do kompletu.
Po raz kolejny przekonałam się, że szyjąc tildy muszę wziąć coś na uspokojenie. To nie dla mnie, brak mi cierpliwości (szczególnie z małym Stasiem u boku, który domaga się ciągłej uwagi). Ostatecznie jednak mysz została uszyta, ma nawet ruchome łapki na guzikach i uszy w kropki ale co mi nerwów zjadła to jej.
Przemilczę ręcznie przyszyte uszy i wyszywaną mordkę. Daleko im do doskonałości.
Na urodziny Hani dotarliśmy i zjedliśmy (no dobra ja zjadłam) kawałek pysznego tortu. Co prawda solenizantka była w przedszkolu ale wieczorem odebrałam telefon od Hani i śmiem twierdzić, że prezent bardzo przypadł małej do gustu :]
Aha i jeszcze jedno - od dziś mysz nazywa się: Calineczka.
Pozdrawiam!
Sus
Śliczna myszka! Nie widać w niej cierpienia twórcy!
OdpowiedzUsuńTiaa to dobrze - nie ma w sobie piętna ;)
UsuńHaha a to Ci niesforna mysz skoro tyle nerwów przysporzyła. Ale za to jaka śliczna wyszła :)
OdpowiedzUsuńNie dość, że ładna, to jeszcze najedzona;) Tildy są dla ludzi o mocnych nerwach, bo nie wierzę że to uspokaja. Przynajmniej te postaci, które mają łapki, nóżki, uszka, trzeba im hafrować buźki... brrr!!!!! Ale pomysł miałaś fajny z myszką i kotkiem do kompletu:))
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa - tylko dla mistrzów cierpliwości :)
UsuńWbrew pozorom szycie małych rzeczy jest bardziej czasochłonne niż dużych... dlatego podziwiam wszystkich miniaturzystów :)
OdpowiedzUsuńTildowych zwierzaczków jeszcze nie szyłam, popełniłam tylko lalki i to jedna do dzisiaj ma oczy ze szpilek, tak tymczasowo... a jak wiadomo prowizorki są najtrwalsze.
Pozdrowienia dla Stasia
Tylko nie daj się bawić tą lalką ze szpilkowymi oczkami dziecku ;)
UsuńSłodka! Jak Ci się to udało z asystą niemowlęcia na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą:)
OdpowiedzUsuńJest to trudne ale możliwe ;)
Usuńurocza ta mysia Calineczka, a kot gdzie się pytam? ;)
OdpowiedzUsuńosobiście lubię szyć takie małe formy, co nie znaczy oczywiście, ze krwi mi nie psują :)
Kot został zakupiony w drodze na urodziny i nie został sfotografowany. W każdym razie gdybyś Ty uszyła jakiego kota to Hania padłaby z wrażenia :D
UsuńUrocza myszka!!! Ostatnio mój Kamiluś dostał od babci uszytego zajączka-śpioszka. Chodzi z nim wszędzie, karmi i całuje. Dzieci naprawdę uwielbiają takie zabawki :-) Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńoj tak czasem szybkość się liczy :D śliczna mysia :)
OdpowiedzUsuńSłodka myszka i to jeszcze w pięknej sukience. Też nie miałabym cierpliwości a jeszcze z małym dzieckiem u boku--podziwiam i gratuluje.
OdpowiedzUsuńSuper myszka :) Calineczka jest przepiękna :)
OdpowiedzUsuńMyszka jest przepiękna!! A co do szycia Tild, to podziwiam osoby, które wywijają te cieniutkie nóżki i rączki. Ps. Nosek mi się bardzo podoba:)
OdpowiedzUsuńNosek o dziwo jako tako wyszedł - gorzej z oczkami ;)
UsuńNigdy nie próbowałam szyć zabawek, ale w przyszłym miesiącu jadę odwiedzić roczną Emilkę, więc może podejmę się takiego wyzwania :) Twoja wyszła świetnie :)
OdpowiedzUsuńMysz super! Ja tildy nie próbowałam jeszcze, a że z cierpliwością u mnie różnie, to się zastanowię dwa razy zanim do niej usiądę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetna :-))))
OdpowiedzUsuńPiękna myszka.
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent! Podziwiam tak jak poprzedniczkiecierpliwość przy szyciu takich małych elementcików ;)
OdpowiedzUsuńMyszka jest cudowna. Gratuluję pomysłowości i cierpliwości w wykonaniu.
OdpowiedzUsuńPiękna :)
OdpowiedzUsuńHehe, jakbym siebie słyszała kiedy czytałam, ze musisz przy szyciu Tildy wziąc coś na uspokojenie! JA mam wykrój zrobiony chyba z rok temu i nadal tot leży iczeka na uszycie, a mi brak cierpliwosci...
OdpowiedzUsuńŚlicznie ją uszyłaś! Ja jestem pełna podziwu, trzeba mieć naprawdę dużo cierpliwości, żeby stworzyć takie maleństwa, dużo szczegółów, do tego sukieneczka, wow!
OdpowiedzUsuńFajna myszka! Śledzę Twoje uszyte ubrania i jestem pod wrażeniem! Ale chyba to zawsze tak bywa, że te najmniejsze rzeczy do szycia więcej potrzebują i czasu i cierpliwości szyjącego, niż te większe. Ale i tak najważniejszy jest efekt końcowy! A jak mysz się spodobała, bo tym bardziej super!!!
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie te małe rzeczy wymagają więcej cierpliwości i samozaparcia podczas szycia. Jestem fanką dużych gabarytów, tildy to nie moja bajka ale czasem uszyję, a co!
UsuńŚliczna! - chyba Cię zaproszę na moje urodziny ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko obiecasz kawałek tortu to przyjadę ;)
UsuńSuper słodka jest!
OdpowiedzUsuńMysza jest przepiękna! Najbardziej nie mogę się napatrzeć na jej rzęsy:)
OdpowiedzUsuń