28 grudnia 2016

O maszynach subiektywnie

Dziś chciałabym się z Wami podzielić moimi osobistymi przemyśleniami na temat zakupu maszyny do szycia.
Chyba nie byłam świadoma jak dla wielu osób problemem życia jest wybór pierwszej maszyny do szycia. Co prawda na moim forum jest wątek cieszący się ogromną popularnością (Zakup maszyny do szycia dla początkujących- jaką wybrać?) ale nie oszukujmy się - tylko nielicznym osobnikom chce się nań rzucić okiem. Większość szuka gotowych odpowiedzi, najlepiej z propozycją konkretnej marki i modelu. Tralala nie ma tak łatwo. Jeśli ktoś nie jest maniakalnym fanem jedynej słusznej marki i nie uważa swojej maszyny za ósmy cud świata to może być problem.

Ludzie proszę... WRZUĆCIE NA LUZ!
Jak wygląda maszyna do szycia każdy wie a czym jedna różni się od drugiej?  Na pierwszy rzut oka ilością ściegów ozdobnych, z których zwykle korzysta się na początku. Potem zachwyt ozdobnymi szlaczkami mija i korzysta się ze ściegu prostego, zygzaka oraz overlockowego.
Maszyny różni także rodzaj chwytacza: rotacyjny vs wahadłowy albo typ: mechaniczna vs  komputerowa, domowa vs przemysłowa. Rożni rodzaj montowania stopek: zatrzaskowy matic albo tradycyjny na śrubkę.
Jednak naprawdę ważnym jest aby maszyna miała płynną regulację długości i szerokości ściegu oraz docisku stopki (wszędzie to pisze). To jest ważne i to jest podstawą. Jeśli właśnie stoisz przed wyborem maszyny do szycia i miotasz się wśród setek modeli to odrzuć wszystkie te, którym brak tych trzech podstawowych funkcji bo one bardzo ułatwiają szycie. Dla niektórych kluczową kwestią jest aby maszyna posiadała funkcję wolnego szycia. Nie wiem po co bo nawet jeśli przesiądziesz się na inny model, który owej funkcji nie posiada, to po kilku dniach szycia będziesz w stanie szyć na przemian bardzo wolno i bardzo szybko. Własną i osobistą stopą wyregulujesz obroty, nie potrzeba do tego specjalnego przełącznika (kto zdawał prawko ten z pewnością pamięta pierwszą lekcję ruszania samochodem... Gaz do dechy i chwała Bogu że był obok instruktor  ;)   ). Z kolei kto szył na przemysłówce ten wie, że nawet maksymalna prędkość maszyny domowej znacznie różni się od zwyczajnej prędkości maszyny przemysłowej ;) Poza tym duża prędkość z czasem bardzo się przydaje. Tak jak siła wkłucia igły w tkaninę.

Maszyna jest tylko narzędziem w Twoim ręku.
Maszyna nie ma mózgu i nawet cacko za kilka/kilkanaście tysięcy złotych (bez którego być może zdaje Ci się, że nie przeżyjesz) samo nie uszyje sukienki czy żakietu. Stębnówka potrzebuje zdolnej "pani kierowniczki". Potrzebuje osoby z polotem i wyobraźnią znającą poszczególne etapy tworzenia odzieży. Idź do jakiejkolwiek sieciówki i spojrzyj krytycznym okien na te stosy ubrań. Tam nawet najprostsze fasony potrafią być spaprane tak bardzo, że szkoda wydawać pieniądze. Sama lepiej byś to uszyła w zaciszu domu. Wielkie koncerny zatrudniają rzesze pracowników w krajach trzeciego świata i płacą im grosze za pracę na akord w wielkich szwalniach. Mają gdzieś jak to wygląda. To ma się sprzedać i tyle. Stąd też takie "zdziwko" gdy krawcowa zażyczy za uszycie sukienki kilkaset złotych. Ludzie przyzwyczaili się do cen ubrań z sieciówek a więcej zapłacą tylko za ubranie znanej marki. PS. Ono też najczęściej jest szyte na akord, byle jak i z byle jakiego materiału ale ma metkę. Mała manufaktura kosztuje więcej ale przynajmniej większość właścicieli staje na głowie aby było ładnie, starannie i od serca. Bo chce aby klient do nich wrócił. OK, to temat na inne rozważania.

Znasz jakąś dobrą krawcową starej daty? Mam przyjemność takową znać. Uszyje wszystko o czym zamarzysz. Zawsze perfekcyjnie i dokładnie. Tworzy wykrój na daną sylwetkę. Indywidualnie. Do pięt jej nie urastam. Wiesz na jakiej maszynie szyje? Wcale nie na najnowszym modelu Jenome czy Elny. Ona szyje na trzydziestoletnim Singerze jakiego można był zakupić (znaczy wystać) w PRLu. Kilkanaście lat temu zaszalała i dokupiła overlocka. Wcześniej szwy wykańczała zygzakiem. Ale nie był to byle jaki zygzak tylko ładny, równy i staranny. Każda wystająca niteczka była odcięta. Miło było patrzeć na lewą stronę nawet gdy nie miała wszytej podszewki.

A teraz... teraz na forach krawieckich i grupach facebookowych można kupić używane maszyny, których ceny wynoszą kilka ładnych tysięcy złotych. Roczne, jeszcze na gwarancji. Dlaczego? Bo ktoś miał pomysł na własny biznes, dostał dotację z UP i po roku zrezygnował bo nie przynosił zysku.  Wyprzedaje sprzęt zakupiony za pieniądze z dotacji. Sprzęt drogi jak pieron. Droga maszyna nie jest gwarantem sukcesu. To tylko maszyna, sama niczego nie uszyje. Ty jesteś mózgiem całego przedsięwzięcia, możesz szyć nawet na używanej stębnówce za kilkaset złotych i zarabiać. Osobiście wolałabym zaczynać przygodę z własną firmą na tańszej maszynie a potem, gdy zdobyłabym klientów i renomę zaoszczędzić i kupić coś droższego. I to niekoniecznie nowego. Ale ja to ja.

Więc jeśli stoisz przed wyborem maszyny to:
  1. Określ sobie przedział cenowy w jakim możesz się poruszać i 2-3 marki, które Cię interesują.
  2. Zdecyduj czy wolisz maszynę komputerową czy mechaniczną. 
  3. Odrzuć wszystkie maszyny, które nie mają płynnej regulacji szerokości i długości ściegu oraz regulowanego docisku stopki.
  4. Zerknij na to co piszą ludzie na forach krawieckich o swoich maszynach - niech to będą osoby, które na nie jednej maszynie "zęby zjadły" albo, które szyją w miarę dużo i regularnie a nie fanatycy-hobbiści ze sprzętem używanym od tygodnia. Oni uważają go za najlepszy na świecie i jedynie słuszny. Tak, niektóre maszyny są jak lalki Barbie: ładne i kolorowe z zewnątrz ale puste w środku. Jednak aby się o tym przekonać trzeba czasu.
  5. Pamiętaj, że maszyna do szycia to sprzęt, który ma prawo się zepsuć i jak w przypadku auta z salonu - możesz mieć pecha i trafić na nowy felerny egzemplarz. Poza tym najczęściej psuje maszynę osoba, która na niej szyje. Bo za szybko, bo za mocno, bo za grubo a potem jest płacz.
  6. Patrz na czas i warunki gwarancji i czy obejmuje odbiór "door to door".  
  7. Wyposażenie dodatkowe - ważna sprawa. Dodatkowe stopki potrafią naprawdę sporo kosztować a jeśli są w zestawie z maszyną to robi się milej na serduchu.
  8. Jeśli kupujesz maszynę używaną po gwarancji zorientuj się czy w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania znajdziesz osobę, która zna się na naprawach maszyn do szycia. Może się przydać w najmniej oczekiwanym momencie.
  9. Lepiej nie przywiązywać się do jednej marki... ja tak zrobiłam z autem i kilka miesięcy po sprzedaży nadal cierpię...
  10. Nie panikuj. To tylko wybór maszyny do szycia a nie męża/żony. W życiu podejmiesz jeszcze więcej nieporównywalnie ważniejszych decyzji :)
Tyle. Kropka.
I tym oto wpisem chyba zakończę 2016 rok :)
Pozdrawiam!
Sus

13 komentarze

  1. Brawo Ty! Podpisuje się obiema rękami po tym, choć na razie to szyłam na dwóch maszynach. A ubrania tylko na jednej i niewiele wiem, lecz podstawy zawsze są najwazniejsze, a z nich niewielu korzysta. Buziaczki Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Susanna jak pięknie to napisałaś. Stary 28-letni Łucznik i jeszcze starszy Singer służą mi tyle lat. Owerlok jest, ale zanim go wyjmę ustawię, to....
    Czas, umiejętności, a przede wszystkim chęci.
    Przecież najpiękniejsze narzuty szyły kobiety w rękach. Taka prawda

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny wpis:) A najlepszy punkt 10-ty:)
    Pozdrowienia od początkującej szyjącej

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja miałam w życiu dwie maszyny do szycia + jedna mojej mamy stary Łucznik z 80 tych lat. Według mnie jak dla początkujących fajnie jest kupić coś od 200 do 800 złotych. Ja mojego Singera, po szyciu bieżników i fartuszków na sprzedaż w ilości masowej, zajechałam go i kupiłam droższą Janome za 3000z ł i jestem z niej bardzo zadowolona. To przy dużej ilości szycia ma znaczenie. Jeśli robisz coś co lubisz to fajnie jest mieć dobry komfort pracy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mądry i pomocny tekst.Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, trafiłaś w samo sedno. Ja w czerwcu kupiłam sobie nową maszynę ponieważ w stara zepsuła mi się na tyle, że nie można było wyregulować długości ściegu prostego a dwa bardzo ale to bardzo brakowało mi docisku stopki! A przyznam, że mało maszyn ma tę funkcję prawda?
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile razy zmagam się z maszyną, tyle razy wspominam moją cudowną KRAWCOWĄ, która na starej maszynie uszyła mi spodnie z płótna żaglowego twardego jak blacha i suknię ślubną mojej siostry z cieniutkiej żorżety. Wszystko perfekcyjnie wykończone.Nigdy nie powiedziała, że jej maszyna tego nie uszyje bo za grube, cienkie czy śliskie.Potrafiła uszyć wszystko. Ja do wymagań maszynowych Sus dokładam jeszcze dobry transporter. Ania

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację... mam w maszynie 19 ściegów, a używam głównie 4 -5 ... za to musiałam dokupić stopkę do wszywania zamka krytego i jestem nią po prostu zachwycona. Teraz wszywanie zamka krytego jest banalnie proste. Warto sprawdzić przed kupnem czy nowa maszyna taką stopkę ma.

    OdpowiedzUsuń
  9. Święta prawda! :) Zaczynałam szyć na Łuczniku z 74r od ciotki, a z czasem w miarę wzrostu umiejętności i potrzeb inwestowałam w lepszy sprzęt. Właśnie kupiłam praktycznie nową renderkę od pani "z działalnością", bo jej nie używała. Nawet nie potrafiła mi powiedzieć jak ją ustawić, bo tylko raz na niej coś przeszyła zaraz po zakupie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podpisuje się pod tym postem całkowicie - tak to jest teraz z tymi maszynami. Nie to co potrzebne tylko to co błyszczy i w rezultacie jest nie używane. a nad wykończenie odzieży należy ubolewać. Pomyślności w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny wpis. Pomyślności w 2017 :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)