Do napisana tego tekstu sprowokowała mnie Newyorka, która pyta: "A czy mogłabyś opisać dla laików jakie materiały na początek kupować i jakie są najbardziej wydajne i uniwersalne? Po prostu w jakie najlepiej inwestować?" Nie jestem ekspertem ale tym co wiem podzielę się z szanownymi Czytelnikami bloga.
Wbrew pozorom nie jest to proste pytanie. I jest to temat rzeka.
Leniwiec ze mnie straszny dlatego wybieram tkaniny, które raczej nie będą sprawiać kłopotów podczas szycia. Jak ognia unikam cienkich satyn, lejących muślinów czy delikatnych jedwabi. Nie przepadam też za sztruksem bo "sypie się" podczas krojenia i szycia. Jeśli nie muszę to tych tkanin nie dotykam. To nie najlepiej o mnie świadczy ale cóż... taka jestem.
Jeśli chodzi o sam wybór tkaniny to moim zdaniem całkiem sporo zależy od posiadanej maszyny oraz od bariery psychicznej. Szyjąc na wiekowym Łuczniku mojej Mamy nie porywałam się na tkaniny cienkie i delikatne, ponieważ byłam z góry uprzedzona. Ta maszyna była dość toporna, czasem "wciągała" tkaninę w ząbki transportera co zwykle kończyło się wyszarpaną dziurą. Gdy przesiadałam się na nową (wówczas) Husqvarnę, to zyskałam więcej odwagi więc moja kreatywność pod względem doboru tkanin wzrosła. Obecnie nadal staram się unikać niektórych tkanin, aczkolwiek jest to niezwykle trudne szczególnie w sezonie letnim, kiedy to nie zakładam sukienek uszytych z ciepłej wełenki a raczej lekkie i przewiewne stroje ;)
Newyorko jeśli jesteś początkującą krawcową to wybieraj raczej tkaniny sztywniejsze i grubsze. Takie, których brzegi łatwo obszyjesz zygzakiem a tym samym zabezpieczysz przed strzępieniem.
Pewniaki:
- jeans (zdekatyzować przed szyciem)
- elanobawełna (zdekatyzować przed szyciem)
- dżersej (elastyczna ale gruba więc szyje się świetnie)
- flanela (nie za gruba ale szyje się dobrze)
- titanic (świetna na spodnie, sukienki)
- wełna/elanowełna (prać chemicznie)
- satyna grubsza, elastyczna (jeśli szukasz czegoś na np. sukienkę wieczorową, uwaga na prasowanie! Tylko na sucho bo porobią się zacieki)
- tafta (dobra na ubrania z przeznaczeniem na "wielkie wyjścia")
- żakard (zdekatyzować przed praniem)
- len (zdekatyzować przed praniem)
- żorżeta (hmmm niby dobra na bluzki ale jest dość cienka, jednak bardzo chętnie kupowana)
Rodzajów tkanin jest znacznie więcej ale te są chyba najbardziej popularne.
Mocno elastycznych i rozciągliwych dzianin (np. tzw. golfówka) też unikaj - jeśli nie posiadasz overlocka albo przynajmniej ściegu overlockowego w zwykłej maszynie. Już na starcie możesz się bardzo mocno zdenerwować i próby szycia wyjdą Ci bokiem.
Co do wydajności to standardowo większość tkanin ma (+/-) ok. 150 cm szerokości . Niedawno kupiłam dzianinę, która miała tylko 120 cm szerokości, zdarzały się też takie, które miały 140 cm szerokości - o tym fakcie przez zakupem powinien poinformować sprzedawca w sklepie. Na wszelki wypadek dopytaj.
Na końcu ostatnia kwestia: jak samemu sprawdzić czy tkanina, którą zamierzamy nabyć jest warta zakupu?! Zwyczajnie: ORGANOLEPTYCZNIE :)
Większość z nas dysponuje dłońmi oraz narządem wzroku a więc:
- przypatrz się czy tkanina nie ma jakiś skaz, przebarwień, plam - mogą się pojawić dopiero wewnątrz beli po rozwinięciu tkaniny. Niedawno kupiłam śliczną dzianinę ubrudzoną na złożeniach. Kupiłam ją celowo i z premedytacją – w praniu wszystko zeszło.
- bele materiału leżą ciasno jedna obok drugiej, są często wyciągane, przekładane - jeśli zauważysz na tkaninie lekkie zmechacenie to radzę zastanowić się nad zakupem. Gotowy ciuszek będzie miał tendencje do mechacenia się.
- jeśli tkanina jest oblepiona paprochami, nitkami, włosami to wiadomo, że gotowe ubranie będzie "łapać" wszystkie "puszki-kłębuszki". Tutaj wiele zależy od wytrzymałości psychicznej - jeśli to nie stanowi problemu to OK, można kupować. Natomiast, nie trzeba obrażać się na sztruks z dłuższym włosem czy welur - taka ich natura :)
A teraz to co lubię najbardziej - dotyk! Uwielbiam dotykać tkaniny, gładzić je, mieść w dłoniach. Przed zakupem sprawdzam jak tkanina zachowuje się po zmięciu w dłoni, czy szybko wraca do pierwotnego kształtu, czy zagniecenia są mocne. Lekko naciągam sprawdzając elastyczność, sprawdzam, czy dzianina nie „gubi oczek” i patrzę pod światło czy nie prześwituje. To wszystko. Przy zakupie raczej nie kieruję się nazwą tkaniny, czyli nie przychodzę do sklepu i nie mówię: "poproszę 1 m elanobawełny". Chyba, że przychodzę z zamiarem zakupu konkretnej tkaniny pod konkretny projekt. Zdarza się ale sporadycznie.
W każdym razie warto zaufać intuicji i zmysłom, w które zostałyśmy wyposażone. Choć nie powiem... czasem zaliczę wpadkę, z której staram się wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Czekam na Wasze spostrzeżenia, napiszcie na co jeszcze zwracać uwagę. Mi nic więcej do głowy nie przychodzi :)
Pozdrawiam i życzę radosnych zakupów!
Ciekawy opis, napracowalas sie! Ja czesto mam tak, ze ide do sklepu z materialami i dotykam ich, a potem do glowy same nasuwaja mi sie pomysly co z tego moge uszyc. Najlepiej jak zapisze w domu te pomysly i z jakich tkanin, bo jezeli tego nie zrobie to po pewnym czasie moja wena tworcza umyka :-)
OdpowiedzUsuńChyba temat wspaniale wyczerpałaś;) Ja też w dużej mierze zdaję się na dotyk przed zakupem:)i wszelkie wrażenia organoleptyczne;)Patrzę na skład.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod każdą z Twoich rad i dołożę jeszcze jedną:
OdpowiedzUsuńna początek lepiej wybierać tkaniny jednolite kolorystycznie, bez wzorków, kratek itp. Wtedy nie trzeba walczyć ze spasowaniem wzoru na etapie krojenia.
Dobry i przejrzysty artykuł, na pewno nie jednej osobie sie przyda ta wiedza (łącznie ze mną)... może nastepny napiszesz o dekatyzacji, co?
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że wyczerpałaś temat:) Kolejne, co można polecić początkującym to szyć, szyć, szyć i macać, macać, macać. Trzeba się napruć, napsuć, naczytać o składzie i jednocześnie wymacać metry tkanin, aby osiągnąć wprawę i wyćwiczyć oko oraz dłoń:) Polecam też badanie naszych własnych, kupionych ciuchów leżących w szafie (konstrukcja, co mozna z jakiego materiału uszyć, badać skład na metce i "wyczucie ręką"materiału:) ). Zresztą wiadomo - najlepiej człowiek się uczy na błędach:)
OdpowiedzUsuńChętnie skorzystam z Twoich rad, bo ostatnio moje szycie ogranicza się do raptem kilku rodzajów tkanin, których się nie boję ruszać :))) Po złych doświadczeniach dawno temu :) teraz uważam co kupuję i z czego szyję :)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Szkoda, ze podczas zakupow internetowych nie mozna dokonac oceny organoleptycznej :/
OdpowiedzUsuńFajne wprowadzenie dla początkujących Sus :)
OdpowiedzUsuńJa nie czuję lęku przed szyciem jakiejś konkretnej tkaniny ,sięgam po wszystko co mi wlezie w łapki ale efekty moich zmagań bywają różne.
Garsonka z satyny np. nie skończona 'od przedwojny' mimo,że sięgnęłam ponownie po nią jakoś tak latem i znowu poszła "spać'.
Kiedyś w sklepie zostałam obstukana za sprawdzanie gnietliwości tkaniny.
OdpowiedzUsuńA w innym sklepie jego szef, będący krawcem, mówił mi, że z materiału wynika, co z niego uszyjemy, nie na opak.
Aga
Jej, Susanno, jaka Ty jesteś dobra dla początkujących! :D Nie rozrózniam tkaniny o nazwie titanic, spytam się w sklepie :)
OdpowiedzUsuńU mnie z kupowaniem jest tak, że zakocham się w tkaninie i nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. Ale zawsze sprawdzam, czy się gniecie, to kluczowe.
I Susanno, przecież też jesteś wolna! Na dodatek masz popularniejszego bloga :D
Buziaki kochana!
Intensywnie Kreatywna masz rację - na początek lepiej unikać kratek i krateczek no chyba że ktoś lubi skakać na głęboką wodę. Znam takich ludzi i radzą sobie z tym niełatwym wzorkiem :)
OdpowiedzUsuńKora bardzo fajnie że bierzesz wszystko, ja jestem po prostu uprzedzona. A pewne ciuszki są oczywiście skrojone, częściowo pozszywane i leżą :/
Aga sprzedawca nie miał prawa na Ciebie naskoczyć - możliwość sprawdzenia tkaniny jest tak oczywista jak to, że trawa jest zielona ;)
Zapraszam do mnie po wyróżnienie :))
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tak szybko uzyskam odpowiedź, ale jestem mile zaskoczona. Bardzo Ci dziękuję, teraz mogę bez strachu iść do sklepu z tkaninami, już nie muszę go omijać jak to robiłam wcześniej bo tuż przed drzwiami zawsze padało pytanie: A o co ja zapytam? Sama nie wiem jak nazywa się większość tkanin i którą tak na prawdę chcę... Ale już nie teraz. :D Dzięki!!!
OdpowiedzUsuńWitam, wydaje mi się, że myli Pani rodzaj materiału i splotu. Np. dżersej to rodzaj splotu. Jest dzianiną i może być i z bawełny, lnu, jedwabiu, poliestru i z wiskozy itp. To samo dotyczy żorżety to z kolei w odróżnieniu oo dzianiny(dżerseju) jest rodzajem tkaniny. Tkanina może być: żorżetą ( to rodzaj splotu). I dla zasady żorżeta może być bawełniana, lniana, wełniana, jedwabna, poliestrowa i z wiskozy.
OdpowiedzUsuńTkanina to nic innego jak wyrób tkacki, składający się z dwóch układów nitek – osnowy i wątku.
Dzianina - wyrób włókienniczy płaski powstający przez tworzenie rządków lub kolumienek wzajemnie ze sobą połączonych oczek.(tak jak robienie na drutach).