Jak wiecie nie przepadam za dłubaniną typu: "zrobię sobie broszkę 2x3 cm przyozdobioną 38 koralikami i różową wstążeczką, koniecznie z zapięciem na mini agrafkę". Podziwiam... ale to nie dla mnie. Lubuję się w konkretach :) Tym większy szacun dla hand madowych twórczyń mini portfelików, torebeczek, broszek czy ozdób domowo-świątecznych. Naprawdę chylę czoła!
Coś jednak we mnie pękło gdy zobaczyłam tłuste, filcowe wróbelki na blogu Longredthread.
Z bloga Longredthread trafiłam do Craftladies a następnie do Petite Purls skąd ściągnęłam plik z gotowym szablonem. Jak to mówią: po nitce do kłębka :)
Zużyłam resztki filcu w "szałowym" ciemno zielonym kolorze i tym oto sposobem powstał pierwszy filcowy wróbelek zwany Elemelkiem. Od razu zamówiłam 10 nowych arkuszy filcu w radosnych i żywych kolorach. Jak tylko do mnie dotrą to rozpoczynam produkcję kolejnych wróbelków.
Polecam i pozdrawiam!
Superowy, ja sie poważnie zastanawiam czy tez nie zgapic i zrobić news do święconki:]
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Też się nad tym zastanawiam.
Usuńwygląda jak zawstydzony wróbelek:)
OdpowiedzUsuńuroczy:)
Zawstydzony albo obrażony - zawstydzony brzmi lepiej :)
Usuńuroczy ten wróbeleczek
OdpowiedzUsuńDziwne, nie lubi dłubanek, a takiego fajowego ptaszka uszyła. Korzystałam z tego samego tutka i uszyłam kurczaczka, ale wyszedł dość paskudny... zresztą za niedługo pokarze na blogu, tylko czekam, aż rzeżuszka mi wyrośnie :)
OdpowiedzUsuńNie wierze, że wyszedł paskudny :> czekam na ten żółty filc i tez popełnię kurczaka a właściwie pisklę :)
UsuńCzasem trzeba podłubać. Choćby po to, żeby właśnie docenić, ile pracy i precyzji wymaga taka mini-forma. A ptaszydełko boskie :)
OdpowiedzUsuńZanim zaczęłam szyć często robiłam jakieś "duperele" maleńkie więc wiem ile to pracy i wysiłku... A gdy zaczęłam szyć to już mnie do tego nie ciągnie choć oglądać bardzo lubię :) I czasem mam takie napady jak dziś ;)
Usuń"po nitce do kłębka" - pięknie to ujęłaś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) I powiązane z szyciem :]
UsuńBTW zobacz jak sprytnie ominełam problem komentowaniem z wordpressa - czytelniczka mi podpowidziała :)
OdpowiedzUsuńJA tez nie lubie dlubania, i robienia portfeliczkow, kapcioszkow, mini czegos tam, ale jak gdzies ogladam to sie zachwycam i podziwiam takie osoby. Twoje wrobelki tez sa fajne.
OdpowiedzUsuńPodpisujemy się pod słowami Moniki w 100%:))
Usuńfajne tłuściochy:)
OdpowiedzUsuńFajne, fajne - polecam :)
UsuńTeż się zastanawiałem na tymi wróbelkami, bo świetne są, trochę filcu mam, resztę dokupię... tylko czasu brak.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją wróbelkową ferajnę!
Bartku wróbelka zrobisz w niecałą godzinkę - serio. Bardzo szybko się go szyje bo jest maleńki :)
Usuńurocze...
OdpowiedzUsuńHihi jaki fajniutki! W żywych kolorach będzie jeszcze lepeij :D
OdpowiedzUsuńNo ba! Z niecierpliwością wyglądam listonosza :)
Usuńsłodki wróbelek! *.* :)
OdpowiedzUsuńteż powiem że słodki :)
OdpowiedzUsuńAaaa Mi najbardziej się komentarze podobają! Tzn, wróbel pojechany, najpierw mi szczęka pojechała mocno w dół, spodziewałam się czegoś wiesz... Uszytego :) Znaczy wiem - uszyte, ale ja jestem w szoku, to sobie staram wyobrazić w jakim Ty byłaś jak już się wykluł!
OdpowiedzUsuńSzczękę mam wciąż bardzo nisko :)))
Maryś szyję 2 spódnice na zamówienie - pokażę jak skończę :) także narazie nie szyję dla siebie ale mam nadzieję, ze to się w najbliższym czasie zmieni :D
Usuńale słodziaki. śliczna ozdoba np: balkonu.
OdpowiedzUsuńO fajny pomysł! Możnaby też trochę powiększyć formę to i wróbelek byłby większy :)
Usuńsłodki ale ja niestety do tych mikroskopijnych tworów nie mam serca :( a może bardziej cierpliwości i też podziwiam za każdym razem twórców i dzieła
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ale maleńkie cudo :)
OdpowiedzUsuńzrobię taką rodzinkę mojej Wiktorce:)
Czad!
OdpowiedzUsuńPięknie:) Rewelacyjne wróbelki :-)
OdpowiedzUsuń