Na blogu znowu pojawia się temat myszy - tym razem... Voodoo...
Otóż przedstawiam Państwu mój pierwszy igielnik-prototyp (znając życie prototyp zostanie bo na uszycie igielnika z prawdziwego zdarzenia nie starczy czasu a może i chęci).
Igielnik nazwałam "myszeczką voodoo" gdyż wbijanie igieł w małe ciałko (na szczęście wypchane watoliną) skojarzyło mi się z tym diabelskim obrzędem.
W każdym razie pomysł na mysz wypatrzyłam na PRZEGENIALNYM (nie boję się użyć tego słowa) blogu Joasi czyli ŚWIAT Z ŁAT. Kto nie zna bloga Asi niech jak najszybciej pozna - WARTO!
Mysza jest czystym recyklingiem - powstała z resztek materiału, które z uporem maniaka zbieram.
Dla chcących uszyć sobie mysz zrobiłam wykrój. Wystarczy otworzyć zdjęcie (klikamy 2 razy), zapisać je na dysku a następnie wydrukować. Pamiętajcie aby dodać po 0,5 cm zapasu na szwy w miejscu łączenie pyszczka z pupką (pomiędzy wkłada się uszy). W innych miejscach nie trzeba dodawać zapasu na szwy.
Pozdrawiam!
Sus
Mycha ma już nadgryzione ucho czyli czary działają hehe.
OdpowiedzUsuńmyszeczka :) fajna myszeczka. Ja z lenistwa igielnik zrobiłam sobie z misia, który kupiłam z herbatką saga:)
OdpowiedzUsuńhehe superowa mycha:)
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł :) zrobie taką mamie na dzień matki bo moja rodzicielka też jest szyjąca :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna, chyba spróbuję bo już od dłuższego czasu myślę nad tym aby uszyc coś na szpile, które są rozsypane po całym pudełku ;)
OdpowiedzUsuńhihi jaka fajna myszunia :D
OdpowiedzUsuńŚwietne te Twoje myszki!!!!! Najbardziej urzekło mnie to nadgryzione uszko. I nazwa bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podanie linka do mojego bloga:)
Tak jak Monika zauważyła voodoo działa - hahaha - mysza CUDNA blog Joanny również, to niezwykła postać ;)))
OdpowiedzUsuńA ja też się pochwalę swoim igielnikiem (kiedyś) choć go nie robiłam sama, a dostałam - to jest rewelacyjnym pomysłem dla takich miernot jak JA, co im igły uciekają jak te myszy :))))
Aaaaaaale fajna!:D Noska można by jej jeszcze z koralika dorobić ;D
OdpowiedzUsuńŁadna ta myszka i szkoda że taki ją spotkał los bo az jz się chce przytulić :*
OdpowiedzUsuńMysz voodoo - hahaha... Świetna nazwa! I jaka ona czaderska :)
OdpowiedzUsuń"Nawet się nie zorientujesz gdy Magda Twoim życiem pokieruje ".... hihih. My też mamy te podkładki, dostaliśmy je w prezencie i nawet na ścianie sobie powiesiliśmy. A mycha słodka.
OdpowiedzUsuńJakie superasne myszki i trafilas z nazwą. A poza tym wpadlam na blog, ktory polecasz, bo do tej pory faktycznie jeszcze go nie znałam.
OdpowiedzUsuńNo tak, jakoś nie pomyślałam, że w sumie to my szyjące kultywujemy voodoo przy każdym wbiciu szpilki, w cokolwiek :)))))))) Mysz prześmieszna.
OdpowiedzUsuńŚwietna! Czuję, że się rozmnożą:)
OdpowiedzUsuńświetna ta myszeczka !!!
OdpowiedzUsuńIgielnik super, ale nazwa to mi się akurat nie podoba.
OdpowiedzUsuńMam gdzie wbijać - maszyna stoi na podkładce z wykładziny dywanowej, na takiej małej wycieraczce. Generalnie polecam ten patent - dobrze się maszynę po stole przesuwa, nie przenosi drgań.
Aga
FAjna mysz:)
OdpowiedzUsuńSus, przeszukałam całego bloga pod hasłem sukienki:) Gdzie masz zdjęcie sukienki z przodu krótkiej, z tyłu długiej? Ciekawość wygrywa:)
Jeszcze jej nie publikowałam :)
UsuńGENIALNA mysz!:)
OdpowiedzUsuńI jako igielnik i jako zabawka dla dziecka!:)
Śliczna, kolorowa, z pewnością skorzystam z Twojego szablonu:)
I już sobie dadaję do moich codziennych poczytadeł!
Pozdrwiam
no urocza mycha, ale żeby tak od razu do niej z ostrymi przedmiotami??? no jak tak można! :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze są te myszki :)
OdpowiedzUsuń