28 maja 2010

Zły sen krawcowej... sukienka model 130, Burda nr: 12/2008

Pomyślałam sobie, że jeśli zacznę opisywać mój "zły sen krawcowej", który właśnie staje się rzeczywistością, to będę musiała skończyć to co zaczęłam. No bo nie wypada się tak po prostu wycofać. Brzmi skomplikowanie ale już tłumaczę o co chodzi :>

Miałam wizję sukienki z lekką górą i cięższym dołem. W archiwalnym numerze Burdy z 2008 roku wypatrzyłam to cudo. Idealna, taka jaką chciałam. Musiałam ją uszyć. Kombinowałam co z czym połączyć i jakie materiały kupić, gdy mój wzrok padł na resztki materiału pozostałego z bordowej sukienki. Grzech to wyrzucić, materiał świetnie się nosi - będzie na dół tego cuda. Dokupiłam kawałeczek cieniutkiego muślinu i się zaczęło... Muślin to zło! Od razu pomyślałam o znajomej krawcowej, która niebawem zabierze się za szycie mojej sukienki ślubnej właśnie z MUŚLINU. Szczerze jej współczuję ale ona ma przynajmniej overlock a ja morduję się bez tego cudownego wynalazku.
O ile szycie dołu to sama przyjemność o tyle szycie góry to koszmar, tym bardziej, że moja koncepcja zakłada to, iż bluzka będzie składała się z dwóch warstw materiału a nie z jednej :)
Przed szyciem wszystko dokładnie sfastrygowałam a i tak podczas szycia materiał wymyka się spod kontroli.
Trzymajcie kciuki, może dam radę skończyć tę sukienkę zanim oszaleję, odezwę się niebawem!

A oto i kreacja, która póki, co przysparza samych kłopotów ;)



Nastąpiły kolejne zmiany, zrezygnowałam z jasnego muślinu na rzecz cienkiej żorżety w kolorze czarnym w ciekawy, kwiatowy wzór. Materiał jest minimalnie grubszy a jednak lepiej się go szyje oraz nie prześwituje :] Teraz z kolei muszę dokupić czarny zamek kryty... Zmiana została podyktowany nie tylko "łatwiejszym szyciem" ale i względami estetycznymi - nie będę wyglądać jak flaga :D

Kochani - sukienka ukończona! Co za radość :) Co prawda jeszcze kombinuję nad małymi poprawkami ale w tej chwili wygląda tak jak na zdjęciach. Tak już mam, że jak skończę szyć to nachodzą mnie myśli: "a może lepiej byłoby to zrobić tak" albo "mogłam to uszyć inaczej". I potem kombinuję na gotowym :)
Sukienkę założę prawdopodobnie na wesele znajomych z racji wygody (będę jednym z kierowców), no i pasują do niej najwygodniejsze buty pod słońcem - do tańca towarzyskiego z Akcesu2 :)

Podsumowując, zamieszczam jeszcze miniaturkę wykroju z Burdy:



ORAZ zdjęcie z prac początkowych czyli krojenie materiału :)



Na koniec kosztorys. Sukienka za grosze z tej racji, że materiał na spódnicę kosztował 9 zł/m zaś na "bluzkę" ok. 15 zł/m. Do tego dochodzi zakup krytego zamka w cenie 3 zł. Myślę, że zmieściłam się w kwocie 15 zł.




5 komentarze

  1. Skąd ja to znam :) materiał, który miał być bezproblemowy skłania jedynie do niecenzuralnych słów przy maszynie :) ja tak mam przede wszystkim za każdym razem, gdy wymacany na prawo i lewo materiał w sklepie wydaje się być niegniotący, a po jednym założeniu wygląda jak psu z gardła wyciągięty ;)
    trzymam kciuki za muślinową kieckę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak idzie szycie? krytyczny moment masz juz za sobą? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie tam, krytyczny moment(y) dopiero przede mną ;) W każdym razie muszę Wam pokazać to "cudo", które bardzo chcę uszyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna jest! pamietam ten model, i oczywiscie tez go chcialam uszyc ;-) moja lista tego co bym chciala uszyc jest bardzo, bardzo dluga ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochani dziękuję za słowa wsparcia. Naprawdę szyjąc muślin byłam załamana :)

    Aklat moja lista rzeczy do uszycia także jest baaardzo długa! Niektóre są już nawet skrojone i czekają na uszycie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)