29 października 2011

Sukienka dla Alicji

Alicja to mama Moniki, dla której szyłam sukienkę na Studniówkę. Obecnie Monia jest na I roku i poznaje uroki studenckiego życia :-P
Alicję poznałam na studiach. Dziwnym zrządzeniem losu bardzo się polubiłyśmy pomimo kilkunastoletniej różnicy wieku. Z czasem sympatia przerodziła się przyjaźń, która trwa po dziś dzień. I niech tak zostanie.

Ala, matka dwój dzieci, ma figurę której może pozazdrościć niejedna nastolatka.
Niedawno pokazała mi sukienkę, którą sobie kupiła. Chciała abym uszyła jej taką samą tylko bez dekoltu wody i z długim rękawem. Nie ma sprawy. Mi samej ozdobne cięcia wpadły w oko i od razu zakiełkował pomysł drobnej przeróbki, abyśmy nie wygladaly jak klony ;)
Sukienka jest uszyta z dżerseju, który nie sprawiał najmniejszych kłopotów podczas szycia. Wykrój zrobiłam sama i jestem z siebie dumna :-] I jeszcze "firmową" metkę wszyłam - może nie będzie Ali drapać po plecach ;)

Dziś sukienkę prezentuje Hermenegilda ale w przyszłości być może zobaczycie ją na profesjonalnych fotkach.




A tutaj oryginał:


Pozdrawiam cieplutko!

25 października 2011

Made by Susanna: sukienka na konkurs Łucznika

Na samym początku chcę serdecznie podziękować "moim" fantastycznym fotografom: Robertowi Kamińskiemu i Krzysztofowi Grabowskiemu za zorganizowanie sesji.
To byłoby na tyle jeśli chodzi o część oficjalną ;) A tak poza tym to mam nadzieję, że czytelnicy mojego bloga będą mogli częściej oglądać profesjonalne zdjęcia Waszego autorstwa Panowie :)

Tę sukienkę uszyłam specjalnie na jesienny konkurs Łucznika "KOLOROWA JESIEŃ", o którym wspomniałam tutaj. Pomysł, projekt i wykonanie - moje :)
Materiał to elanowełna pochodząca (o czym poinformowano mnie w sklepie) z dawnego centrum "tkanin wełnianych" czyli Bielska-Białej. Jak szyje się z takiej wełenki - tego pisać nie muszę. Powiem krótko: REWELACJA!

Niestety z wszyciem podszewki nie szło już tak gładko. To coś czego robić nienawidzę... a muszę. Podszewka ważna jest, nawet bardzo, więc zacisnęłam zęby i z łzami w oczach szyłam. Jestem przekonana, że zyskałam kilka siwych włosów na głowie :]

Podczas szycia wspomogłam się Złotym Krojem. Góra sukienki jest (po części) zaczerpnięta z tego wykroju.

Na dziś tyle. Wracam do maszyny i pozdrawiam iście jesiennie :)






22 października 2011

Nie wiem co o tym myśleć?! Burda nr: 11/2011

Wiadomo, są gusta i guściki i to co mnie zachwyca niekoniecznie zachwyci kogoś innego...

Sprawa najnowszego numeru Burdy wygląda następująco: kupiłam go tylko i wyłącznie dla jednej sukienki. Zdecydowanie to wydanie do mnie nie przemawia. Mam wrażenie, że numer 11/2011 to zbieranina modeli z poprzednich numerów ale odrobinę zmodyfikowanych.


W Burdzie 11/2011 znajdziecie serię kobiecych sukienek podkreślających figurę. To 8 różnych modeli. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam rozmiarówkę: 5 modeli w rozmiarze 38-46, pozostałe trzy w rozmiarach 34-42 i 36-44.
Yyy jakby to powiedzieć... myślę, że aby dobrze wyglądać w 7 z 8 modeli, trzeba być szczęśliwą posiadaczką big biustu... Na szczęście sukienka, która mnie interesuje rozmiarowo zaczyna się od magicznej cyfry 34 i nie trzeba mieć "czym oddychać" bo sama optycznie powiększa co trzeba :)

Warte uwagi są praktyczne i niepozbawione uroku modele dla dzieci. Z racji zbliżającej się wielkimi krokami zimy - cieplutkie i puchate :) Dodatki w postaci "zwierzęcych" czapek czy rękawiczek wyglądają czadowo! W sam raz na sanki czy narty. Poza tym zbliża się Mikołaj oraz Święta Bożego Narodzenia - można dziecku sprawić fajny i niebanalny prezent :)

Tradycyjnie napiszę co tym razem skradło moje serce. To sukienka model 119 A czyli wersja skrócona. Musze ją uszyć! (zdjęcia pochodzą ze strony Burdy)


Podobają mi się jeszcze następujące modele:
* sukienko-koszula model 107


* efektowna sukienka model 125


* spodnie model105


* spódnica z wysokim stanem, model 109

* urocza spódniczka model 116 A


Coś dla dzieci:
* gustowna czapka "panda" model 143


* drapieżne (dosłownie) rękawiczki, także model 143

* czapka z uszami model 142


Przegląd wszystkich modeli znajdziecie -> TUTAJ

Na tym kończę mój dzisiejszy wywód.

Ahhh zapomniałabym! W dziale "Nasze Forum" rozpoznałam (bez problemu :>) na zdjęciu Blummig! Serdecznie gratuluję :)

Pozdrawiam Was serdecznie!!

11 października 2011

Torebki i coś jeszcze

Drodzy Państwo chodzi o to, że niczego nie szyję i nie mam czego publikować na blogu. Więc kombinuję co zrobić, żebyście o mnie nie zapomnieli ;)
Nie no to oczywiście żart, nie jestem desperatką. Tak naprawdę to "rzeźbię" coś na jesienny konkurs Łucznika. Nie wiem czy moją wizję uda mi się przeobrazić w konkretny przedmiot, w tym wypadku w sukienkę... Póki co nie będę pokazywać nawet prototypu, który powstał na papierze zupełnie spontanicznie. Jak nie wyjdzie to wstyd będzie mniejszy.

Ale, ale chciałam Wam coś pokazać. To ocalałe zdjęcia torebek, które dawno temu szyłam z żakardu. Jeśli mnie pamięć nie myli, było to na pierwszym i drugim roku studiów. Wyjątkowo upodobałam sobie żakard ze względu na bogactwo kolorów i na wytrzymałość.
Torebkom daleko do perfekcji ale mam do nich wielki sentyment - dlatego je pokazuję :)








I mam jedno zdjęcie sukienki, która pierwotnie była bluzką.


Pozdrawiam!!

5 października 2011

Pierwsze spodnie ze Złotego Kroju

Te spodnie uszyłam już dwa tygodnie temu. Zatem "recenzja" powinna pojawić się dużo wcześniej. A tu nic. Po prostu szukałam miejsca, w którym popełniłam błąd. I znalazłam :)
W sumie to nie ma się z czego cieszyć...

Generalnie spodnie wyszły bardzo dobrze. Miały być wąskie o prostych nogawkach i dokładnie takie są. Mój ulubiony fason. Wystraszyłam się tylko, że to będą hardcorowe biodrówki ale po wszyciu paska mają idealną wysokość, taką jaką lubię. Nogawki leżą idealnie prosto, nie skręcają się.

A wiec co było nie tak? Pas a dokładnie obwód pasa. Po sfastrygowaniu całości okazało się, że spodnie w biodrach leżą idealnie ale w pasie są za szerokie o jakieś 9 cm!

Przyznam, iż staram się niczego nie spisywać na straty, zawsze doszukuję się jakiś pozytywów ale w tym wypadku zaczęłam powątpiewać w Złoty Krój. Zasiało się ziarenko niepewności, że tak (poetycko) powiem.

Długo kombinowałam co jest nie tak. Doszłam do wniosku, że wina chyba leży po mojej stronie, skoro biodra leżą idealnie a to przecież słaby punkt mojej sylwetki. Nie potrafiłam "wyczaić" błędu. W końcu raz jeszcze przesłuchałam film instruktażowy -> KLIK i doznałam olśnienia: wyznaczając pas zastosowałam wartość obwodu bioder a miałam zastosować wartość obwodu biustu :) I tyle.

Zasady są takie
1. Wszystkie punkty powyżej linii talii i sama talia - wartość obwodu biustu.
2. Wszystkie punkty poniżej linii talii - wartość obwodu bioder.
A ja talię wykreśliłam z obwodu bioder :)




Z dwojga złego lepiej żeby było więcej niż mniej, no nie :) Przynajmniej miałam z czego korygować.
I tym oto sposobem nie zniechęciłam się do Złotego Kroju. Słowem: szyjemy dalej :)

Jeszcze dwa słowa o tkaninie: czarna, elastyczna, dość gruba i dokładnie ta sama co tył koronkowej sukienki. Kolanka mogą się lekko wypychać. Zapewne będzie się trochę mechacić ale mam to cudo...


... wiec się nie martwię :) (zdjęcie pochodzi ze strony producenta)


Pozdrawiam!

3 października 2011

Zając Alojzy i zajęczyca Berta

Zaczynam wielkie liczenie królików i obdarowanych nimi dzieciaczków.
Dobrze się składa bo niebawem Święta Bożego Narodzenia :)

Dziś chcę Wam pokazać dwa zające, chłopaka i dziewczynkę, dla dwóch maluchów: prawie siedmiomiesięcznego Mikołaja i kilkuletniej Wiktorii. Zające nazwałam staroświeckimi imionami ale dzieci nazwą je oczywiście po swojemu (tz. Wiktoria bo Mikołaj to chyba jeszcze szybko nie przemówi ;) ).


W uszycie zajączków (i ubranek) włożyłam całe serce ale patrząc na pyszczki dochodzę do wniosku, że nad wyszywaniem to muszę jeszcze popracować... i to bardzo intensywnie. Następnym razem będzie lepiej.


Mikołajowi zajączek bardzo smakował :D pyszna flanelka :D

Obdarowani:
1. Mikołaj (Alojzy)
2. Wiktoria (Berta)


Pozdrawiam!