9 sierpnia 2010

Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia! (white one 414)

Mam pierwszą część zdjęć od fotografów. Na wstępie chcę serdecznie podziękować Asi i Krzyśkowi czyli Joanna d'Art za wykonanie cudownych zdjęć, za to, że byliście z nami w tym WAŻNYM dniu. Asia swoją postawą zadziałała na mnie lepiej niż leki uspakajające ;) Póki co zdjęcia autorstwa Krzysztofa Grabowskiego.
A tutaj link do (póki co tworzonego) albumu -> ALBUM NA PICASIE















Sukienka, w kolorze śmietankowym, była szyta na wzór White One 414 (o czym już wcześniej pisałam). Składała się z 4 warstw:
1. muślin
2. atłas
3. sztywnik (dół)
4. podszewka (dół)

Wcale nie była lekka jak mogą sugerować zdjęcia. Wręcz przeciwnie - gruby atłas i sztywnik swoje ważą. Z drugiej strony miałam wrażenie "solidnej" kiecki więc nie było źle.
Generalnie byłam pewna, że sztywnik nie będzie konieczny. Do czasu... ostatniej przymiarki. Okazało się, że mimo 3 warstw materiału (w tym grubego i sztywnego atłasu) bielizna "przebija" od spodu :D Masakra, cokolwiek podkładałyśmy z krawcową (kolejne warstwy podszewki, płótno) i tak było widać jakiego kroju mam majtki :P W końcu założyłam spódnicę ze sztywnika i nie dość, że sukienka uzyskała ładniejszy wygląd tz. dzwonka, to bielizna przestała przebijać :)
Wykończenie sukienki jest standardowe: gęsty i niezbyt szeroki ścieg mereżkowy (overlock).
Góra sukienki jest ręcznie drapowana. To pracochłonne zajęcie ale efekt był wart poświęconych 2 dni pracy. Cienki muślin podkleja się specjalną, cienką flizeliną i drapuje co chwilę przyprasowując powstałe zagięcia oraz delikatnie podszywając je ręcznie. Mrówcza robota...

Z efektu końcowego jestem zachwycona. Wiem, sukienka specyficzna i nie każdemu się podoba ale ja czułam się w niej wyśmienicie! Myślę, że do mnie pasowała, nie byłam przebrana , byłam sobą. Przed nami jeszcze sesja plenerowa a potem przeróbka sukienki. Nie sprzedam jej, zostawię na pamiątkę. Podziwiam kunszt z jakim sukienka została uszyta, to dla mnie wzór krawieckiego rzemiosła.

A wy co o niej sądzicie??

PS. Czas zabrać się do roboty i wrócić do szycia ciuszków na codzień :)