Jak dobrze, że lubię recenzować :)
Dziś pierwsza z trzech recenzji produktów Tchibo -
pudełka oraz przybory do prasowania.
PUDEŁKA
Pudełka wybrałam z premedytacją - u mnie wszystkie dodatki krawieckie muszą mieć swoje miejsce. Kto szyje ten wie jak ważny jest porządek w pracowni - bez względu na to czy szycie jest tylko hobby czy sposobem na życie.
Porządek u mnie to... rzecz względna ;) Jakoś tak się składa, że zawsze mam mniejszy lub większy bałagan. Wyjątkiem są dodatki krawieckie - zapewne dlatego, że do tej pory trzymałam je poukładane w pudełkach po butach. Nie za dobrze to wyglądało ale jak to mówią: "lepszy rydz niż nic".
Lubię ładne rzeczy, estetycznie wykonane, w kolorach przyjemnych dla oka, praktyczne. Dlatego gdy Pani Wioleta poprosiła mnie o wybranie produktów z kolekcji Tchibo
"z miłości do ubrań" jednymi z pierwszych były
kolorowe pudełka.
Te pudełka są super! Bardzo mocna i gruba tektura (grubsza niż w pudełkach na buty), przepiękne kolory i urocze wzory - świetnie prezentują się na półce. Samo patrzenie na nie wywołuje uśmiech na twarzy :) Sa po prostu śliczne!
Tak wyglądają na regale:
Oto jakie skarby w nich przechowuję:
PRZYBORY DO PRASOWANIA
Z przyborów do prasowania wybrałam:
pokrowiec na deskę (wąski),
rozpylacz oraz poduszkę i ochronną ściereczkę. Na żelazko parowe już się nie załapałam.
Najpierw założyłam
pokrowiec na deskę. Mam deskę Viledy - tę najtańszą i najzwyklejszą bez dodatkowych "bajerów". Deska dobrze służy mi od 2 lat ale niestety pokrowiec wyglądał już haniebnie. Klej z flizeliny nie sprał się, powstały brzydkie zacieki i odbarwienia - generalnie wyglądał jakbym go nigdy nie prała. Szczerze mówiąc wstydziłam się gdy ktoś zaglądał do mojego krawieckiego kącika. Pokrowiec z Tchibo okazał się wybawieniem. Jest grubszy od typowych pokrowców z marketu bo od spodu ma cienką warstwę pianki. Jest też ciut za długi na moja deskę ale poradziłam sobie z tym podwijając go na końcu.
Ma "strefę wysokiej prędkości" - to taka specjalna srebrna powłoka, która zwiększa poślizg żelazka podczas prasowania. Sprawdziłam i to naprawdę działa! Trzeba kilkakrotnie przeprasować żelazkiem po srebrnym pasku a żelazko sunie szybciej i łatwiej. Strefa prędkości nie ryzuje stopy żelazka.
Rozpylacz to rzecz przeze mnie niedoceniana. Żeby mocniej nawilżyć tkaninę do tej pory używałam wody z żelazka. Rozpylacz jest dużo lepszy bo ma płynną regulację mocy spryskiwania: od delikatnej mgiełki do silnego strumienia. Używam rozpylacza gdy np. zapomnę zdekatyzować tkaninę przed skrojeniem. Używam go także aby rozprasować silne zagniecenia. No i sprawdza się jako nawilżacz do kwiatków - moja kawa bardzo go lubi :) Poza tym jest poręczny i estetycznie wykonany. Cena nie jest wygórowana. OK, można użyć rozpylacza po zużytym płynie do szyb ale ten z Tchibo jest... zdecydowanie ładniejszy :)
Na deser zostawiam
ściereczkę ochronną i poduszkę. Poduszki jeszcze nie miałam okazji używać więc nie będę jej recenzować ale ściereczkę jak najbardziej tak. Podobną ściereczkę ochronną miała kiedyś moja mama. Ponieważ
mam "złote ręce" i potrafię zepsuć absolutnie wszystko więc jej ściereczkę spaliłam gorącym żelazkiem :D Tak, da się. Teraz będę ostrożna i z większą rozwagą będę używać tego wynalazku. Przez ściereczkę ochronną pasowałam już jedwabną sukienkę, którą obecnie szyję dla Sylwii - materiał nie wyświecił się. Tak samo wszyty kołnierzyk be-be w mojej
bluzce z baskinką był prasowany przez ścierkę i także nie wyświecił się. Myślę, że na innych tkaninach także się sprawdzi i ochroni przed przypaleniem i wyświeceniem.
Póki co kończę pierwszą część recenzji. Niebawem kolejne.
Pozdrawiam!
Sus