Nie wiem jak Wam ale mi siedzenie przy maszynie w takie upały strasznie daje w kość. W ogóle te upały... muszę się wręcz zmuszać żeby cokolwiek zrobić. Wypijam ogromne ilości wody mineralnej, domowych koktajli truskawkowych (w życiu nie zjadłam tylu kg truskawek jak obecnie będąc w ciąży) i domowej kawy mrożonej (Boże dzięki Ci za genialny wynalazek jakim jest smoothie 2GO Kenwooda). Z drugiej strony szkoda mi tracić czas skoro jeszcze mam trochę wolności ;) No więc wzięłam, skroiłam i uszyłam w kilka godzin sukienkę model 125, Burda 4/2013.
zdjęcie pochodzi ze strony burda.pl |
rysunek techniczny pochodzi ze strony burda.pl |
Jestem głęboko zadziwiona, że sukienka powstała za jednym posiedzeniem... U mnie to się nie zdarza. Lojalnie uprzedzam, że jest to moja dość luźna interpretacja wykroju - w zasadzie wykrojem tylko się posiłkowałam.
Karczek nie jest skrojony z dwóch warstw tkaniny jak zaleca Burda i nie rozpina się. Nie obszywałam pach marszczoną falbaną a ozdobne marszczenie przy dekolcie naszyłam w ostatniej chwili - żeby nie było tak łyso. Podkroje pach wykończyłam lamówką w słonecznie żółtym odcieniu. Aby zaoszczędzić tkaniny, dół jest zwyczajnym prostokątem zszytym z tyłu i lekko przymarszczonym w pasie. I darowałam sobie wiązanie - póki mam brzuszek nie widzę sensu podkreślania talii. Wiązanie można przecież doszyć kiedyś tam w przyszłości.
Szyłam rozmiar 36 i nie dodawałam zapasów na szwy. Jeśli ktoś ma ochotę to serdecznie polecam - szyje się szybko i przyjemnie. I nie trzeba jakoś specjalnie dopasowywać - w końcu trochę luzu latem się należy :)
30 tydzień (+ 3 kg) |
Pozdrawiam!
Sus