30 marca 2011

Made by Susanna: sukienka a'la zwierzak...

Póki co sukienka smętnie wisi na wieszaku ALE w sobotę mam zamiar w nią wskoczyć, więc może zrobię zdjęcie na żywej bryle.




Co by się zbytnio nie rozpisywać: gruba, mięsista dzianina w "zwierzęcy" wzór, super się ją szyło. Prosty fason (może aż za prosty), który jednak bardzo mi odpowiada. W przyszłości być może sukienka zostanie "zbajerowana" jakąś falbanką lub czymś podobnym. Myślę, że wzór na tkaninie i tak jest dość wyrazisty. Koszt końcowy wyniósł ok. 15 zł.

Nie mam kompletnie pomysłu z czym ją zestawić. Chyba założę koturny i... więcej grzechów nie pamiętam :) Może podsuniecie jakiś fajny pomysł??




Trzeba przyznać, że spodnie Lali i moja sukienka mają ze sobą coś wspólnego :)

25 marca 2011

Czapka warszawska

Chciałam dodać sobie koloru. W końcu wiosna przyszła :)

Będąc w mieście na zakupach wpadłam do pracowni kapeluszy. Na wystawie wiele różnych fasonów, byłam ciekawa co nowego u Pani Jadwigi.
Do Pani Jadwigi zaglądam nieczęsto, raczej co 2-3lata, ale gdy już nawiedzę ten sklep to zawsze coś kupię. I zawsze jestem zadowolona z pracy modystki. Tym razem szukałam jakieś fajnej czapki na wiosnę.

Wybór padł na czapkę, którą zgodnie nazwałyśmy "warszawską". Patrząc na nią oczyma wyobraźni widzę znaną twarz Staśka Wielanka i jego charakterystyczny "warszawski" styl.



Materiał kupiłam sama. Wiadomo, miałam większy wybór kolorów. To wełna z dodatkiem elany i kosztowała ok. 11 zł za pół metra. Z zaledwie 50 cm powstała ta czapka i jeszcze został spory kawałek z przeznaczeniem na np. szalik lub jakieś inne wiązadełko :)

Z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona. Wszystko równiutko przeszyte i obszyte :) Estetyka I klasa! Aż miło popatrzeć.




A teraz moje serce zabiło mocniej do kapelusza w stylu J.Lo w kolorze jasnego brązu . O tutaj go dokładnie widać!!! Prawda, że piękny :) U Pani Jadwigi jest taki... ahhh...

Na wyprzedaży w TK Maxx kupiłam coś podobnego ale to jeszcze nie TO. Aczkolwiek bardzo lubię ten kapelusz i chętnie go noszę :)




Pozdrawiam Was wiosennie!!

15 marca 2011

Będę zrzędzić i będę się chwalić

Wpierw sobie pozrzędzę
Niemal na każdym szafiarskim (nie lubię tego słowa) blogu, ostatnimi czasy można było wyczytać głównie pomstowania na zimową aurę, śnieg, deszcz, szarość, burość itd. Panu Bogu chyba uszy spuchły i w końcu wysłuchał próśb znacznej części społeczeństwa (w tym szafiarek). Od kilku dni cieszymy się zatem wiosenną aurą + całkiem wysoką temperaturą. Nie wszyscy są jednak z tego powodu szczęśliwi... Ja się nie cieszę bo choruję. Oczywiście wiedziałam, że tak będzie bo jakżeby mogło być inaczej. W sobotę i niedzielę pogoda była iście wiosenna. Poniedziałek, godzina 6:10 - ból gardła i koszmarny katar jakiego nie pamiętam od miesięcy. Złość, frustracja, mam ochotę rwać włosy z głowy ale nie mam siły. Gdybym mogła to bym rzucała talerzami ale z kolei szkoda mi naszej i tak skromnej zastawy ;) Jestem wkurzona na maxa, mam dość tego kataru, nie wiem skąd się to bierze i ile ton chusteczek jeszcze zużyję ale błagam - niech ktoś przykręci mi ten kurek w nosie! A dziś dobijają mnie zatoki. Ehh...

A teraz się pochwalę
Miałam napisać wcześniej ale nie było ku temu okazji - od teściowej otrzymałam 2 fajne kupony bielskich wełenek w kolorze granatu i czerni. Dziękuję MAMO EWO! Jak widzicie i teściowa i teść pamiętają o synowej ;) Tak sobie myślę, że z tego granatu to byłby fajny płaszczyk na wiosnę... ale zanim go uszyję to pewnie będzie jesień.

W czasie urlopu wybrałyśmy się z koleżanką do Katowic zobaczyć co tam w sieciówkach piszczy. Piszczy bardzo dużo ale ceny zniechęcają i zatrważają. W H&M wpadła mi w oko urocza sukienka w panterkowy wzorek. Taka lekka, zwiewna za JEDYNE 129 zł... bez komentarza.


(zdjęcie pochodzi ze strony H&M)

Z kolei w moim ulubionym tekstylnym w Łaziskach Górnych kupiłam śliczną panterkę za całe 12 zł/m :] Do tego skusiłam się na brudno różowy materiał, z którego uszyję bluzkę z żabotem, którą nie tak dawno szyła nasza zdolna Lala :)

A na koniec dodam, że teściu załatwił mi materiały od znajomej, która likwidowała sklep z tekstyliami. A więc za nieduże pieniążki kupiłam kilka cieniutkich, haftowanych jedwabi (podobno z Indii, w sumie fakt bo na jednym jest metka z nazwą kraju pochodzenia), z których chciałabym uszyć bluzkę z kokardą i maxi sukienkę i pewnie coś jeszcze :)

Wszystko pięknie tylko niech ktoś mi jeszcze powie jak na te wszystkie plany znaleźć czas?!

Poniżej zdjęcia moich skromnych zakupów:






A jaką mam straszną ochotę uszyć coś dla męża! Ale pewnie na samej ochocie się skończy ;)

13 marca 2011

Spódnica z hiszpańską duszą - model 103, Burda nr: 2/2011

Czas urlopu wykorzystałam dość intensywnie. Szyłam jak szalona (przynajmniej na początku) a potem nastąpiło "zmęczenie materiału" i marazm ogólny. Od jutra znów do pracy.

Szyłam (i szyję nadal) parę ciuszków na sprzedaż. Tak, chcę zobaczyć czy to ma sens, czy będzie jakiekolwiek zainteresowanie.
Dla siebie uszyłam dopasowaną sukienkę w "panterkowy" wzór, spódniczkę, którą zaraz pokażę i narzutkę z ciepłej tkaniny. Prócz tego przerobiłam 2 sukienki, które już wczesniej tutaj pokazywałam. Planów było dużo więcej. Jak się okazało dobrze wykorzystać urlop to nie takie łatwe zadanie.

Przeglądając Burdę ta spódnica od razu wpadła mi w oko! Kojarzy mi się z gorącą Hiszpanią albo inaczej - z pięknymi hiszpankami. Godet wszyty z tyłu ciekawie się prezentuje no i umożliwia normalnie chodzenie ;) Oczywiście na godet nie starczyło już materiału i jest uszyty z dwóch części... Wysoki stan - coś co bardzo lubię choć chyba nie do końca jest korzystny dla mojej figury. Spódnicę musiałam przerobić tz. przede wszystkim skrócić. Nie byłoby z tym problemu gdyby nie długie zaszewki biegnące przez pośladki no i właśnie godet. Ale udało się.



Uszyłam ją z granatowego dżerseju, bez podszewki, dół podszyłam ręcznie. Jest bardzo wygodna, dopasowuje się do figury, podczas siedzenia nie wywołuje "rolady" na brzuchu ;) Polecam. Koszt całościowy wyniósł ok. 10 zł.






A teraz mam ochotę na coś zwiewnego, lekkiego i wiosennego...

8 marca 2011

Wiosenne porządki

Dawno, dawno temu (to nie bajka) wyczytałam w pewnej książce, że ciuchy, których nie założyłam w ciągu roku ani raz - powinnam się ich jak najszybciej pozbyć, gdyż i tak już ich więcej nie założę. Najpierw się zdziwiłam a potem stwierdziłam, że to w sumie prawda.

"Chomikuję" ciuchy. Z trudem przychodzi mi pozbywanie się części mojej garderoby. Nie dość, że musiałam na łaszki zapracować to jeszcze z niektórymi wiążą się np. miłe wspomnienia. Ostatnimi czasy coś się jednak zmieniło i 2 razy w roku robię kapitalny przegląd szafy. Sezon wiosenny i sezon zimowy otwieram robiąc generalne porządki w szafie. Bez żalu (już) oddaję ubrania do specjalnych pojemników lub czekam na zbiórkę odzieży. Krytycznym okiem przyglądam się każdej rzeczy i szczerze odpowiadam sobie na pytanie: "napewno to jeszcze założysz??".



Moda nigdy mnie nie bawiła. Moda mnie męczyła. Jeszcze kilka lat temu wpadałam z błyskiem w oku do H&M, Cubusa, Promodu, Orsaya itp. i jak oszalała buszowałam wśród wieszaków. Teraz...teraz jest inaczej.
Idę z przeświadczeniem, że i tak nie znajdę niczego godnego uwagi. Czasem jednak znajduję... Nie powiem, lubię od czasu do czas coś sobie kupić.
Generalnie myślałam, że gdy kupię coś co noszą wszyscy to będę wyglądać modnie, trendy, po prostu super. W popularnych sieciówkach pozbywałam się kompleksów ale tylko na chwilę. To było bardzo frustrujące.


Od kiedy szyję coś we mnie pękło
. Nie siedzę godzinami przed monitorem i nie przeglądam zakupów, jakich dokonały w danym miesiącu wizażanki (wątek w dziale MODA na wizaz.pl), pękając z zazdrości, że mnie NIE STAĆ na 4 pary butów czy najnowszą sukienkę z Zary!
Teraz przeglądając ten wątek staram się wyłapać co jest obecnie na czasie i jak to dostosować do własnych pomysłów. W myślach przeglądam archiwalne Burdy i szukam podobnych wykrojów bądź takich, które zawierają charakterystyczne elementy tak pożądane w danym sezonie.
I najważniejsze - mam SWOJE ciuchy, które są inne niż te ze sklepów bo bardziej cenne, bardziej wartościowe, wychuchane, staranniej wykończone, niejednokrotnie uszyte w pocie czoła ;)
A otwierając szafę zauważyłam, że systematycznie przybywa ciuchów uszytych własnoręcznie a ubywa tych kupionych w sklepach. Słowem: jest dobrze!


4 marca 2011

Wyróżnienie od Lali :)

Serdecznie dziękuję Lali czyli maniszycia za przyznanie mojemu blogowi wyróżnienia :)



Sama przyznaję wyróżnienie następującym blogom:
anniegmatic, marchewkowej, silannie, howtobeyourowndressmaker, grandzie, apli, hanie-card, gabischy, s jak sylwia i szycie oraz wirtualnej podróżniczce

Zasady zabawy:

1.Podziękować za wyróżnienie.
2.Zamieścić u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła :)
3.Wkleić u siebie logo wyróżnień.
4.Przekazać nagrodę do 10 blogów!
5.Zamieścić linki do tych blogów.
6.Powiadomić o tym nominowane osoby.
I jeszcze stworzyć listę rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą...:)

Co mnie uszczęśliwia:
1. Mój mąż :D
2. Dobrze wykonana praca
3. Spotkanie z dawno niewidzianą przyjaciółką
4. Zakupy w tekstylnym ;)
5. Słodkości
6. Gdy w szyciu wszystko idzie super, hiper i w ogóle
7. Wiosna
8. Gdy moje oczy nie chorują...
9. I jeszcze całkiem sporo innych większych lub mniejszych rzeczy!