Witam się z Wami z pozycji horyzontalnej, w której spędzę najbliższe tygodnie. W związku z tym jakiekolwiek szycie mogę sobie wbić z głowy. Niemniej po cichu liczę, że wszystko się uspokoi i jeszcze zasiądę do maszyny... Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło: mam okazję napisać o pewnych ułatwiających krawiecki żywot sprzętach.
W ciągu kilku ostatnich miesięcy zostałam szczęśliwą posiadaczką 3 sprzętów, które mogą Was zainteresować z tego względu, że bardzo ułatwiają codzienne życie i szycie. To nie jest wpis reklamowy - za wszystko zapłaciliśmy z własnej kieszeni (albo Mąż zapłacił ze swojej ;) )
Będę recenzować:
-
generator pary BOSCH B22L UltimatePower TDS2229
-
odkurzacz ZELMER VC1200 Cito
-
lampę biurkową KEMOT z lupą (5 dioptrii) i oświetleniem 80 LED
Postanowiłam odczekać przynajmniej pół roku, poużywać i wyrobić sobie zdanie o w/w produktach aby nie wciskać Wam przysłowiowego kitu.
Ponieważ poniższy tekst będzie długi i zawiły, więc proponuję aby osoby zainteresowane zaparzyły sobie kawkę/herbatkę i spokojnie oddały się lekturze :) Postaram się nie smędzić i nie przynudzać.
Na początek zrecenzuję
generator pary Bosch.
O rety jak mi się taki generator pary marzył! Miesiącami
śliniłam się do tego typu wynalazków i proszę - Dzieciątko spełniło moje marzenie i wielkie pudło ze stacją parową znalazłam pod choinką (Mężu dzięki!). Wcześniej Ślubny dyskretnie wypytywał co to jest, do czego służy i dlaczego szukam tych z minimum 4 barami. Moim zdaniem generator Bosch'a ma bardzo dobre parametry za całkiem rozsądne pieniądze:
* moc: 3100 W
* ciśnienie pary: 5,5 bara
* uderzenie pary: 220 g/min
* zbiornik na wodę o pojemności 1,3 l - mógłby mieć 1,5 l a wiem, że są też mniejsze więc nie marudzę
* 2 m przewód - fajny, długi!
* funkcja ECO - oszczędność zużycia energii do 25 %
* możliwość prasowania na sucho
* Calc'nClean Advanced - kolektor gromadzący kamień
* SecureLock System - blokada żelazka podczas przenoszenia i przechowywania
* automatyczny wyłącznik - coś dla zapominalskich
* możliwość dolewania wody podczas prasowania
* kontrolka wskazująca koniec wody w zbiorniczu
* duży wlew
* ładny, szaro-czerwony design
Od razu jednak zaznaczam, że generator sam nie prasuje ;) Z początku byłam nawet trochę rozczarowana - myślałam, że raz
przejadę żelazkiem po tkaninie i wszystkie zagniecenia ustąpią jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A to nie tak, trochę energii trzeba jednak włożyć. Z tym, że w porównaniu z moim poprzednim żelazkiem Philipsa, różnica na korzyść Boscha jest widoczna. Przede wszystkim jestem w stanie wyprasować np.
lniany bieżnik co wcześniej było niewykonalne. O dziwo gorzej radzi sobie z bawełnianymi chusteczkami do nosa mojego Męża. One są bardzo, bardzo mocno zagniecione, wręcz trwale pozałamywane i owszem wyprasuje na gładko ale zostają delikatne zagniecenia. Szczerze mówiąc też jakoś specjalnie się do tego nie przykładam...
Cechy szczególne i funkcje:
Generator ma trzystopniową regulację wytwarzania pary. Osobiście działam na
dwójeczce i mi to w zupełności wystarcza.
Wcześniej używałam trójeczki ale ponieważ mam zwykłą deskę do prasowania bez odsysania pary, więc szybko zorientowałam się, że para przechodzi przez dechę na wylot i skrapla się na metalową siatkę a następnie na podłogę.
Płynna regulacja temperatury - to raczej nikogo nie zadziwia. Dobrze, że jest ponieważ umożliwia szybkie przejście z niżeszej temperatury do wyższej i odwrotnie.
Przydatną funkcją jest
trzykrotne, bardzo mocne uderzenie strumieniem pary, które służy to prasowania silnych zagnieceń. Wystarczy dwukrotnie nacisnąć przycisk
PULSE STEAM i funkcja zostaje uruchomiona. Bardzo dobrze sprawdza się też podczas dekatyzacji tkanin.
Ceramiczna stopa żelazka
Palladium Glissee z trzema strefami rozmieszczenia kanałów parowych jest bardzo gładka. Wcześniej używałam żelazek ze stopami pokrytymi teflonem i dopóki były w miarę nowe i nieporysowane to fajnie się nimi prasowało. Po pewnym czasie teflon zaczął się rysować (np. od guzików w koszulach czy zamków) a na stopie pojawiły się zabrudzenia, resztki przypalonego kleju itp. Tutaj nic nie przywiera a jak fajnie przykleja się flizelinę! Po 7 miesiącach użytkowania nie zauważyłam na stopie żadnych rys i wygląda jak nowa.
Samo żelazko jest zaskakująco lekkie zaś cały generator stoi na końcu deski do prasowania i nie przeważa jej. Najpierw myślałam, że ta skomplikowana konstrukcja będzie stać na podłodze ale póki co nie widzę takiej potrzeby.
Szybko przestawiłam się na używanie przycisku wylotu pary, który znajduje się od spodu rączki żelazka i robię to odruchowo, bez namysłu. Muszę jednak przyznać, że prasując pierwszy raz generatorem TEXI nie umiałam się przestawić i było t dla mnie trochę kłopotliwe.
Nie raz i nie dwa przekonałam się jak dobrze, że istnieje
SECURE - zabezpieczenie przed gapiostwem. Pojechaliśmy na kilka godzin do znajomych i
zapomniałam wyłączyć żelazko. Zupełnie nieświadoma bawiłam się w najlepsze a w domu w tym czasie mógł rozgrywać się prawdziwy dramat. Po powrocie Ślubny zainteresował się czy wyłączyłam żelazko, ponieważ lampka
ON/OFF pali się na czerwono, czyli generator jest włączony! Na szczęście stopa była całkowicie zimna czyli zabezpieczenie zadziałało. Uffff...
Co się nie sprawdza (moim zdaniem):
* prasowanie w pionie - jak dla mnie to kompletna pomyłka. O ile jako-tako radzi sobie z cienkimi tkaninami o tyle z grubszymi nie ma szans. W zasadzie bezużyteczna sprawa. No chyba, że ktoś lubi odświeżać firanki.
* funkcja eco - włączam ją gdy prasuję cienkie i delikatne tkaniny, które nie wymagają wysokiej temp. i łatwo się rozprasowują. Prasując np. grubsza bawełnę, jeans itp. odczuwam brak mocy. Po prostu dłużej muszę prasować co mi generalnie nie odpowiada. Czyli raz się sprawa a raz nie.
* brak spryskiwacza - moim zdaniem przydałby się.
* nagrzewa się w czasie 2 minut - trochę długawo...
* wydaje mrożące krew w żyłach dźwięki podczas pompowania wody z generatora do żelazka :D
takie głośne siorbanie do którego można się jednak przyzwyczaić :)
Wiem, że są lepsze generatory pary ale też kosztują sporo więcej. Nie ma się co oszukiwać - nie każdego stać na taki wydatek i nie każdy dostanie takie cudo w prezencie. Z mojego Boscha (pomimo plusów i minusów) jestem zadowolona a prasuję naprawdę sporo: koszulki męża (ma ich bardzo, bardzo dużo), moje sukienki, bluzki, spodnie - szafa się nie domyka. Do tego podczas szycia prasuję praktycznie po każdym mniejszym lub większym przeszyciu. A na deser dojdą ciuszki Stasia, których już jest bardzo dużo ;)
Cieszę się też, że pomimo dość intensywnego użytkowania generator nie przecieka, jak to miało miejsce w przypadku innych marek. Tfu tfu i oby tak dalej.
I to byłoby na tyle. Kolejnym
ułatwiaczem domowo-krawiecko-ciążowego życia będzie odkurzacz Zelmer.
Do usłyszenia niebawem!
Sus