30 lipca 2013

Konserwacja odzieży - symbole graficzne (ściąga dla opornych)

Jest coś czego nie potrafię zapamiętać - to symbole graficzne dotyczące konserwacji odzieży. Tzn. symbole pamiętam ale nie kojarzę co dokładnie oznaczają. Miałam to w szkole lata świetlne temu ale do teraz gdy muszę wyprać np. kurtkę sportową, to szukam co dany symbol oznacza. Lubię moje ubrania i nie chcę ich zniszczenia. Mój umysł wypiera się przyswojenia tej trudnej i zawiłej wiedzy, więc aby za każdym razem nie szukać w necie oznaczeń - umieszczę je tutaj na blogu.
Może i komuś z Was to się przyda choć wierzę, że nie wszyscy mają tak zbudyniały umysł jak ja...

Obrazek pochodzi ze strony -> http://pppd.blog.onet.pl

Tutaj też fajna i czytelna tabelka:

Obrazek pochodzi ze strony -> http://mnz.pl/oznaczenia-na-metkach-przewodnik/

Z kolei pod tym LINKIEM znajduje się dokument w formacie pdf i jest w nim chyba wszystko napisane o konserwowaniu wyrobów włókienniczych. Można pobrać, zapisać i wydrukować. To tylko 13 stron ;)

A na stronie sklepu oferującego wszystko do snu (www.wygodny-sen.pl) znalazłam bardzo fajne tabelki - nie tylko z symbolami graficznymi ale także zaleceniami jak prać dany rodzaj tkaniny i jak wywabiać plamy. Mam nadzieję, że właściciel sklepu nie ukręci mi głowy za poczęstowanie się tabelkami (nie chcę żeby te dobroci zniknęły gdyby sklep np. zawiesił działalność czy zmienił miejsce na serwerze).

Symbole:
Obrazek pochodzi ze strony -> www.wygodny-sen.pl

Konserwacja tkanin:
Obrazek pochodzi ze strony -> www.wygodny-sen.pl


Wywabianie plam:
Obrazek pochodzi ze strony -> www.wygodny-sen.pl

Przypominam, że aby powiększyć obrazek naciskamy klawisz ctrl i klikamy nań jeden raz.

Pozdrawiam!
Sus

24 lipca 2013

Pomocnicy w życiu i szyciu - odkurzacz ZELMER VC1200 Cito

Hej! U nas małe przemeblowywanie przed godziną "W" czyli Wyjścia Stasia. Dobrze się składa bo mogę napisać o kolejnym zakupie, który roboczo nazywam ZAKUPEM ROKU 2013. Dziś będzie o bezprzewodowym i bezworkowym odkurzaczu ZELMER VC1200 Cito.
Uważam, że to póki co mój najlepszy życiowo-ciążowo-szyciowy zakup. Dlaczego? O tym za moment.


Odkurzacz bezprzewodowy ubzdurałam sobie już na początku ciąży. Nie będę przecież za każdym razem wyciągać z komórki odkurzacza z rurą. Ciężkie toto, niewygodne, "NIEBEZPIECZNE"... poza tym pojawił się pretekst do poczynienia zakupu a nic tak kobiety nie uszczęśliwia jak zakupy (nawet sprzętu AGD). Po ciągłym ględzeniu i marudzeniu Ślubny w końcu przystał na moją prośbę i powiedział: KUPUJ. Do mnie oczywiście należała decyzja co kupić. Od razu muszę nadmienić,  że ilość pieniędzy przeznaczonych na ten cel była ograniczona (cwany). Przeanalizowałam kilka modeli odkurzaczy bezprzewodowych w podobnym przedziale cenowym, poczytałam opinie i ostatecznie zamówiłam Zelmera. 
Co przemawiało za Zelmerem:
* moc 70 W
* filtr HEPA
* odkurzacz 2w1 czyli podłogowy i ręczny
* w miarę krótki czas ładowania (ok. 5 h a nie jak pisze producent 8h)
* możliwość ciągłego ładowania bez potrzeby wcześniejszego rozładowania akumulatora
* długi czas użytkowania po naładowaniu – ponad 20 minut ciągłej pracy
* 3 dodatkowe końcówki czyszczące
* spory pojemnik na śmieci
* łatwe opróżnianie pojemnika na śmieci
* waga
* ładny wygląd
* bardzo dobra jakoś plastików
* opinie innych kupujących
* 24 miesięczna gwarancja i tzw. Golden Service (ha ha ha)

Charakterystyka mieszkania i powierzchni czyszczących:
W naszym mieszkaniu większą część powierzchni zajmują panele (70 %) zaś mniejszą płytki (30 %). Powierzchnia to ok. 80 m. Mamy tylko jeden dywan z krótkim włosiem (+ kilka mniejszych dywaników) i nie posiadamy zwierzyny ;) Czasem odwiedza nas Ksenka (kocica) lub Tofi (pies). Największym wyzwaniem są jednak nitki i ścinki – tego ci u nas pod dostatkiem! Wiadomo, że podczas szycia nitki rozmnażają się jak komary w pełni lata, do tego na podłodze pojawiają się ścinki tkanin i kurz – dużo drobnego kurzu (pyłku), który osadza się nawszystkim. Kurz najłatwiej usunąć wilgotną ściereczką ale co zrobić gdy dostanie się do podzespołów maszyny czy overlocka? Pomagam sobie pędzelkiem oraz właśnie odkurzaczem z cienką końcówką. Z grubsza kurz zostaje wchłonięty.

 


Generalnie mam fizia na punkcie czystych podłóg. Okien myć nie lubię ale podłogi odkurzam i wycieram codziennie – szczególnie w kuchni, w przedpokoju i łazience. Zwykle do zebrania okruchów i paparochów używałam zmiotki Viledy ale odkąd mam Zelmerka o zmiotce zapomniałam.





Odkurzacz wraz ze stacją parkowania stoi cały czas w kuchni i jest cały czas podpięty do prądu. Jest zawsze pod ręką i jest praktycznie cały czas naładowany. Ładuje się szybko. Tylko 3 pierwsze naładowania trwały dłużej ponieważ czekałam, aż akumulator całkowicie się rozładuje (jak przy zakupie nowego telefonu trzeba sformatować baterię tak samo w tym wypadku). Nie jestem w stanie powiedzieć ile dokładnie ładuje się akumulator ponieważ teraz nie rozładowuje się do końca. Przypuszczam, że ładuje się maksymalnie 5 h a może nawet i mniej.



20 minut pracy to czas wystarczający aby odkurzyć całe nasze mieszkanie. Wiadomo, że te 80 m to nie są puste pomieszczenia – w każdym pokoju stoją meble i różne sprzęty. W każdym razie bez pośpiechu odkurzam wszystkie pokoje i nigdy nie wyładowałam do końca akumulatora. Stąd przypuszczam, że odkurzacz może pracować dłużej niż 20 minut. Zbiera wszystko: okruchy, paprochy, sierść kota, włosy, robale (żywe latające i martwe) oraz piasek z butów. Radzi sobie także z nitkami i mniejszymi ścinkami tkanin. Właśnie teraz Ślubny go docenił gdy np. przekuwa gniazdka w ścianie i zbiera częścią ręczną odkurzacza mniejsze kawałki gruzu i pyłu (ale trzeba uważać i nie przeginać bo gruz to straszne świństwo i łatwo zapychające). Poza tym może szybko pozbyć się okruchów i paprochów z siedzeń w samochodzie.  Ja z kolei używam odkurzacza ręcznego do czyszczenia kanapy czy fotela a zakładając jedną z dodatkowych końcówek wymiatam okruchy z trudno dostępnych miejsc i szczelin. Sięgam też po nią gdy chcę szybko zebrać nitki i ścinki z deski do prasownia czy stołu na którym szyję - wówczas nie zakładam dodatkowej końcówki.



Odkurzacz ma łamaną rączkę i można nim do pewnego momentu dostać się pod meble (jeśli są na nóżkach), sedes (jeśli jest podwieszany) itp.


 

Jest łatwy w czyszczeniu ponieważ szybko rozkłada się i składa.


 
Pojemnik na kurz  i wszystkie plastikowe elementy można myć, tak samo filtr HEPA.


Trzeba też co jakiś czas usuwać nawinięte na szczotkę włosy i nitki - bardzo łatwo wyczuć kiedy to zrobić ponieważ odkurzacz gorzej zbiera śmieci i ewidentnie jest mniej skuteczny. Tutaj także producent mądrze wymyślił, ponieważ szczotkę można w całości wyjąć a włosy przeciąć obcinaczem do nitek czy małymi nożyczkami i usunąć. Tyle o zaletach.
 
Wady:
* serwis Zelmera w Rybniku. To dłuższa historia ale muszę ją opisać tym bardziej, że jest to tak zwany GOLDEN SERVICE czyli powinien świecić przykładem. Po mniej więcej miesiącu radosnego użytkowania akumulator przestał ładować a lampka kontrolna zgasła całkowicie (czerwona - ładowanie, zielona - naładowany). Szybciutko zawieźliśmy odkurzacz do serwisu, który miał 14 dni na naprawę i zwrócenie sprzętu. Chyba już po tygodniu Mąż dostał wiadomość, że sprzęt jest naprawiony i można po niego przyjechać. Z wywieszonymi jęzorami dotarliśmy do serwisu jakieś 3 minuty przed zamknięciem (Rybnik = korki). Pan serwisant nie był w stanie powiedzieć co było usterką ale powiedział, że odkurzacz działa. Super. Po powrocie do domu włączam odkurzacz i słyszę, że owszem działa ale szczotka obraca się coraz wolniej i wolniej - dokładnie tak jak w momencie pustego akumulatora. Nic to włączyłam do prądu i co - lampka od ładowania oczywiście nie świeci czyli akumulator nie ładuje. Wrrr... Nazajutrz dzwonię i mówię, że zwrócili zepsuty odkurzacz. Niemożliwe, u nich działał (tralala). Więc kolejny raz tłumaczę w czym problem. Obiecali nazajutrz przysłać kogoś po odkurzacz żebyśmy nie musieli z nim zasuwać do Rybnika. Po kilku dniach przyjechał ktoś kto odebrał od nas odkurzacz. Czekamy, czekamy, czekamy - nic. Dzwonimy do serwisu i słyszymy głupie tłumaczenie, że niebawem będzie naprawiony, że oddzwonią gdy będzie do odbioru. Nie oddzwonili za to my dzwoniliśmy codziennie bo codziennie miano nam przywieźć odkurzacz. To trwało jakieś 3 tygodnie. Wkurzona ma maxa powiedziałam, że skoro nie wiedzą co jest usterką to mają nam przysłać zupełnie nowy odkurzacz a tego nie naprawiać i sobie zostawić. Stanęło na tym,  że byli skłonni tak uczynić jednak kogoś w końcu oświeciło i udało się naprawić Zelmerka. Usterka okazała się super błaha, tzw. zimny lut. Nie miałam odkurzacza ponad miesiąc czasu i żałuję, że od razu się nie postawiłam. Jeśli tak ma wyglądać serwis to ja dziękuję. Musiałam o tym napisać, obiecałam sobie, że jak będę recenzować sprzęt to wyleję swoje żale tym bardziej, że panowie serwisanci w pewnym momencie uznali mnie chyba za wariatkę. Tak więc serwis w Rybniku radzę omijać szerokim łukiem.
* waga -  odkurzacz nie jest tak lekki jak zapewnia producent. Lekki jest (a nawet bardzo) gdy wyjmiemy część do ręcznego odkurzania bo to w niej jest akumulator i to on najwięcej waży. Natomiast muszę przyznać, że w czasie odkurzania tej wagi nie czuć bo odkurzacz płynnie sunie po podłodze (płytki, panele).
* czasem nie radzi sobie z wyłapywaniem śmieci, które leżą np. blisko szafek w kuchni. Szczotka musi znaleźć się na śmieciu aby go wciągnąć.
* jest dość głośny i naprawdę mógłby być choć trochę cichszy.

Moim celem nie jest namawianie kogoś do zakupu tego konkretnego modelu – jest tego w sprzedaży od groma, tańsze i droższe – do koloru, do wyboru. Piszę konkretnie o tym modelu, ponieważ ten posiadam (od stycznia 2013), jest już przetestowany a sam zakup okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Tym bardziej jeśli w domu jest raczkujące dziecko/większe dziecko/zwierzę i trzeba codziennie odkurzać podłogi. Nie zajmuje toto wiele miejsca, można go zawsze gdzieś dyskretnie schować np. za szafę i mieć cały czas pod ręką. Przypuszczam, że frajda z odkurzania takim wynalazkiem jest też większa bo szybko widać efekty pracy – brud zbiera się w przeźroczystym pojemniku i pojawia się codziennie pomimo codziennego odkurzania :> Zawsze zbiorą się paprochy, nie wiem jak to się dzieje ale są zawsze.


Być może jest to jakiś sposób aby zachęcić pociechy do sprzątania? Nie wiem, tak mi tylko przemknęło przez myśl :) Mąż tylko raz w tygodniu używa tradycyjnego odkurzacza o większej mocy a tak to zasuwamy na bezprzewodowym. Mojej mamie kupiliśmy odkurzacz bezprzewodowy ELECTROLUX ZB 2803 Unirapido i także jest z niego niesamowicie zadowolona. Używa codziennie (to u niej przebywa Ksenia), jest lżejszy od Zelmera, ma nieco większą moc ale nie jest to odkurzacz 2w1. I działa trochę krócej niż 20 minut. Poza tym Zelmer sam stoi nawet bez stacji parkowania (pierwsze zdjęcie) a Unirapido nie.  Niemniej także mogę go polecić.
Myślę, że taki odkurzacz idealnie sprawdzi się też w małym mieszkaniu i może być też świetnym prezentem dla starszej osoby. To byłoby na tyle.

Pozdrawiam!
Sus

4 lipca 2013

Pomocnicy w życiu i szyciu - generator pary Bosch TDS2229

Witam się z Wami z pozycji horyzontalnej, w której spędzę najbliższe tygodnie.  W związku z tym jakiekolwiek szycie mogę sobie wbić z głowy. Niemniej po cichu liczę, że wszystko się uspokoi i jeszcze zasiądę do maszyny... Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło: mam okazję napisać o pewnych ułatwiających krawiecki żywot sprzętach.

W ciągu kilku ostatnich miesięcy zostałam szczęśliwą posiadaczką 3 sprzętów, które mogą Was zainteresować z tego względu, że bardzo ułatwiają codzienne życie i szycie. To nie jest wpis reklamowy - za wszystko zapłaciliśmy z własnej kieszeni (albo Mąż zapłacił ze swojej ;)    )
Będę recenzować:
- generator pary BOSCH B22L UltimatePower TDS2229
- odkurzacz ZELMER VC1200 Cito
- lampę biurkową KEMOT z lupą (5 dioptrii) i oświetleniem 80 LED 
Postanowiłam odczekać przynajmniej pół roku, poużywać i wyrobić sobie zdanie o w/w produktach aby nie wciskać Wam przysłowiowego kitu.
Ponieważ poniższy tekst będzie długi i zawiły, więc proponuję  aby osoby zainteresowane zaparzyły sobie kawkę/herbatkę i spokojnie oddały się lekturze :) Postaram się nie smędzić i nie przynudzać.

Na początek zrecenzuję generator pary Bosch.


O rety jak mi się taki generator pary marzył! Miesiącami śliniłam się do tego typu wynalazków i proszę - Dzieciątko spełniło moje marzenie i wielkie pudło ze stacją parową znalazłam pod choinką (Mężu dzięki!). Wcześniej Ślubny dyskretnie wypytywał co to jest, do czego służy i dlaczego szukam tych z minimum 4 barami. Moim zdaniem generator Bosch'a ma bardzo dobre parametry za całkiem rozsądne pieniądze:
* moc: 3100 W
* ciśnienie pary: 5,5 bara
* uderzenie pary: 220 g/min
* zbiornik na wodę o pojemności 1,3 l - mógłby mieć 1,5 l a wiem, że są też mniejsze więc nie marudzę
* 2 m przewód - fajny, długi!
* funkcja ECO - oszczędność zużycia energii do 25 %
* możliwość prasowania na sucho
* Calc'nClean Advanced - kolektor gromadzący kamień
* SecureLock System - blokada żelazka podczas przenoszenia i przechowywania
* automatyczny wyłącznik - coś dla zapominalskich
* możliwość dolewania wody podczas prasowania
* kontrolka wskazująca koniec wody w zbiorniczu
* duży wlew
* ładny, szaro-czerwony design





Od razu jednak zaznaczam, że generator sam nie prasuje ;) Z początku byłam nawet trochę rozczarowana - myślałam, że raz przejadę żelazkiem po tkaninie i wszystkie zagniecenia ustąpią jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A to nie tak, trochę energii trzeba jednak włożyć. Z tym, że w porównaniu z moim poprzednim żelazkiem Philipsa, różnica na korzyść Boscha jest widoczna. Przede wszystkim jestem w stanie wyprasować np. lniany bieżnik co wcześniej było niewykonalne. O dziwo gorzej radzi sobie z bawełnianymi chusteczkami do nosa mojego Męża. One są bardzo, bardzo mocno zagniecione, wręcz trwale pozałamywane i owszem wyprasuje na gładko ale zostają delikatne zagniecenia. Szczerze mówiąc też jakoś specjalnie się do tego nie przykładam...

Cechy szczególne i funkcje:
Generator ma trzystopniową regulację wytwarzania pary. Osobiście działam na dwójeczce i mi to w zupełności wystarcza.


Wcześniej używałam trójeczki ale ponieważ mam zwykłą deskę do prasowania bez odsysania pary, więc szybko zorientowałam się, że para przechodzi przez dechę na wylot i skrapla się na metalową siatkę a następnie na podłogę.

Płynna regulacja temperatury - to raczej nikogo nie zadziwia. Dobrze, że jest ponieważ umożliwia szybkie przejście z niżeszej temperatury do wyższej i odwrotnie.


Przydatną funkcją jest trzykrotne, bardzo mocne uderzenie strumieniem pary, które służy to prasowania silnych zagnieceń. Wystarczy dwukrotnie nacisnąć przycisk PULSE STEAM i funkcja zostaje uruchomiona. Bardzo dobrze sprawdza się też podczas dekatyzacji tkanin.


Ceramiczna stopa żelazka Palladium Glissee z trzema strefami rozmieszczenia kanałów parowych jest bardzo gładka. Wcześniej używałam żelazek ze stopami pokrytymi teflonem i dopóki były w miarę nowe i nieporysowane to fajnie się nimi prasowało. Po pewnym czasie teflon zaczął się rysować (np. od guzików w koszulach czy zamków) a na stopie pojawiły się zabrudzenia, resztki przypalonego kleju itp. Tutaj nic nie przywiera a jak fajnie przykleja się flizelinę! Po 7 miesiącach użytkowania nie zauważyłam na stopie żadnych rys i wygląda jak nowa.



Samo żelazko jest zaskakująco lekkie zaś cały generator stoi na końcu deski do prasowania i nie przeważa jej. Najpierw myślałam, że ta skomplikowana konstrukcja będzie stać na podłodze ale póki co nie widzę takiej potrzeby.
Szybko przestawiłam się na używanie  przycisku wylotu pary, który znajduje się od spodu rączki żelazka i robię to odruchowo, bez namysłu. Muszę jednak przyznać, że prasując pierwszy raz generatorem TEXI nie umiałam się przestawić i było t dla mnie trochę kłopotliwe.


Nie raz i nie dwa przekonałam się jak dobrze, że istnieje SECURE - zabezpieczenie przed gapiostwem. Pojechaliśmy na kilka godzin do znajomych i zapomniałam wyłączyć żelazko. Zupełnie nieświadoma bawiłam się w najlepsze a w domu w tym czasie mógł rozgrywać się prawdziwy dramat. Po powrocie Ślubny zainteresował się czy wyłączyłam żelazko, ponieważ lampka ON/OFF pali się na czerwono, czyli generator jest włączony! Na szczęście stopa była całkowicie zimna czyli zabezpieczenie zadziałało. Uffff...


Co się nie sprawdza (moim zdaniem):
* prasowanie w pionie - jak dla mnie to kompletna pomyłka. O ile jako-tako radzi sobie z cienkimi tkaninami o tyle z grubszymi nie ma szans. W zasadzie bezużyteczna sprawa. No chyba, że ktoś lubi odświeżać firanki.
* funkcja eco - włączam ją gdy prasuję cienkie i delikatne tkaniny, które nie wymagają wysokiej temp. i łatwo się rozprasowują. Prasując np. grubsza bawełnę, jeans itp. odczuwam brak mocy. Po prostu dłużej muszę prasować co mi generalnie nie odpowiada. Czyli raz się sprawa a raz nie.
* brak spryskiwacza - moim zdaniem przydałby się.
* nagrzewa się w czasie 2 minut - trochę długawo...
* wydaje mrożące krew w żyłach dźwięki podczas pompowania wody z generatora do żelazka :D takie głośne siorbanie do którego można się jednak przyzwyczaić :)

Wiem, że są lepsze generatory pary ale też kosztują sporo więcej. Nie ma się co oszukiwać - nie każdego stać na taki wydatek i nie każdy dostanie takie cudo w prezencie. Z mojego Boscha (pomimo plusów i minusów) jestem zadowolona a prasuję naprawdę sporo: koszulki męża (ma ich bardzo, bardzo dużo), moje sukienki, bluzki, spodnie - szafa się nie domyka. Do tego podczas szycia prasuję praktycznie po każdym mniejszym lub większym przeszyciu. A na deser dojdą ciuszki Stasia, których już jest bardzo dużo ;)
Cieszę się też, że pomimo dość intensywnego użytkowania generator nie przecieka,  jak to miało miejsce w przypadku innych marek. Tfu tfu i oby tak dalej.



I to byłoby na tyle. Kolejnym ułatwiaczem domowo-krawiecko-ciążowego życia będzie odkurzacz Zelmer.

Do usłyszenia niebawem!
Sus