28 października 2010

Lumpeksowe dzieci

W swoim profilu napisałam, że lubię buszować w lumpeksach. W zasadzie to jestem fanką lumpeksów pomimo tego, że ceny ciuchów w "moich" lumpkach potrafią przyprawić człowieka o zawrót głowy! Niektórzy powariowali, i to zdrowo (!), żądając za sukienkę 30-35 zł, płaszczyk ok. 60-70 zł, sweterek 25 zł itd.
Nie, nie brzydzę się nosić po kimś ciuchów. Nie zależy mi na ubraniach z markowych sklepów. Kupuję to co mi się podoba. A jeśli kiedyś będę miała dzieci to także będę kupować dla nich ubranka w ciucholandach. No i w lumpeksach można znaleźć czasem fajne materiały/zasłony/firany/serwety w śmiesznych cenach (to na ogół jest tanie).
Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi za złe, jeśli od czasu do czasu wkleję tutaj swoje "łupy" :]

W sumie to niewiele odbiegnę od tematu szycia bo przeważnie swoje lumpeksowe zakupy muszę przerabiać - ma to więc związek z szyciem :] W czasie studiów takie przeróbki czyli zmniejszanie, skracanie, doszywanie, zaszywanie itp. były alternatywą od normalnego szycia.

Dobra, dość biadolenia, czas przejść do konkretów.
Mój najnowszy łup: sukienka z falbankami "New York Laundry", nówka sztuka z metką. Zauroczył mnie fason - załamała cena (35 zł!!!) ale wzięłam bo pomyślałam, że dam radę ją przerobić. Jak zwykle była na mnie za duża, miała z przodu wielgachną kokardę, która kompletnie mi się nie spodobała a kryty zamek był oczywiście zepsuty. No ale nie mogłam się jej oprzeć. I dobrze. Kupiłam, przerobiłam, wszyłam nowy zamek i mam super kreację na taneczne imprezy, na które wybieramy się z mężem.

Póki co sukienka w stadium "przedprzeróbkowym":

26 października 2010

Bluzka model 112 po raz drugi...

Skończyłam szyć kolejny wariant dobrze Wam znanej bluzki z Burdy :) Uff jeszcze tylko jedna!
Z efektu końcowego jestem zadowolona choć dekolt mógłby być ciut głębszy. Szycie szyciem ale wpinanie ćwieków sprawiło więcej problemów niż myślałam. Cały czas je wpinałam i wypinałam - za chiny ludowe nie mogłam ich równo wpiąć. Albo odstęp nierówny albo lekko przekrzywione. Świat się od tego nie zawali więc zostawiam je już w spokoju.

Jeśli chodzi o kolor to bluzka nie jest szara - to taki brązowo-szary melanż z przewagą brązu. Chyba drugie zdjęcie najlepiej oddaje faktyczny kolor ciuszka. Aparat (albo ja) dał ciała. Koszt całościowy wyniósł coś 10 zł.






Zabrałam się wreszcie za szycie płaszczyka - załamka totalna! W tej chwili wygląda koszmarnie: wielka, bezkształtna, brzydka płachta. Nie znoszę tego etapu w szyciu, wszystko widzę w czarnych kolorach.

24 października 2010

A miało być tak pięknie

Synoptycy znów się "pomylili" (należałoby użyć innego słowa) i z pięknej, słonecznej pogody zostało tylko "i". Wietrznie, zimno i pochmurnie - oto dzisiejsza pogoda na śląsku. Nie bacząc na nic wyciągnęłam małżonka na spacer. Prosiłam: "Maćku zrób mi fajne zdjęcia abym mogła wkleić na bloga. Specjalnie ubrałam tę zieloną sukienkę, którą kiedyś uszyłam". No i masz. Zrobił zdjęcia ale z 30 do dalszego etapu przeszły tylko te 4... Albo ja jestem niefotogeniczna albo nasze wizje "jak to ma wyglądać" nie umieją się kompletnie pokryć.

Spacer był długi, nawet bardzo długi. Wybraliśmy się zobaczyć strusie, barany i kozy. Jak tylko przybyliśmy na miejsce, od razu całe stado wesoło pobekujących czworonożnych "kupek wełny", podbiegło do nas z nadzieją na jabłko czy inny smakołyk. Nic z tego, nie mieliśmy nic do jedzenia. Tylko strusie z zaciekawieniem zerkały w obiektyw. Ostatecznie nakarmiliśmy trawą wesołą kózkę i tyle.






Gdyby kogoś interesowało:
* kurtka - Vila
* torba - e-torebka
* szal - H&M
* buty - allegro
* sukienka - Burda

19 października 2010

Bluzka model 112 po raz pierwszy...

Będąc w tekstylnym (jak zwykle całkowicie "przypadkowo") zobaczyłam tę piękną, czerwoną, grubą i mięsistą ;) dzianinę i... musiałam ją kupić choć do najtańszych nie należała. No dobra, ktoś powie, że materiał w cenie 18 zł/m to i tak niewiele ale ja kupuję dzianinki po 7-10 zł/m!

Wracając jednak do tematu bloga, to bluzkę szyło mi się wyśmienicie. Fajny, porządny materiał, nic się nie marszczyło, nie strzępiło i nie falowało itd. Cud, miód i orzeszki :) ALE nie przewidziałam jednego - ten materiał jest chyba ciut za sztywny na tak dopasowaną bluzkę. A szkoda, bo jest dostępny jeszcze w kolorze czarnym i granatowym. Planując budżet na listopad już uwzględniłam w wydatkach 160 cm tej granatowej dzianiny :> Póki co nadal główkuję: kupić czy nie kupić?!

Zdjęcie robione na szybko, aby tylko pokazać jak bluzka wygląda na żywej bryle ;) "Fenomanalna" jakoś jest skutkiem słabego oświetlania i późnej pory. Bluzka jest dłuższa (czyli tak jak lubię) i mam zamiar do niej nosić pasek w talii. Gdy tylko małżonek wyrazi chęć to postaram się o lepsze foto. W sumie koszt całościowy wyniósł 24 zł w tym 4 zł za szpulkę 100 m nici (co za masakryczna cena!) którą zużyłam w całości yhhhh....

Pozostały mi jeszcze 2 takie bluzki do uszycia... Do następnego!